MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Unijny zamach na rodzinę

biskup Tadeusz Pieronek
Dziewczynka z I klasy, zapytana o to, co to jest rodzina, bez wahania odpowiedziała: "To mama, tatuś i ja". Może to nie jest pełna definicja rodziny, ale trafny opis wspólnoty znanej od początku świata. Od pewnego czasu wydaje się, że taki opis już nie wystarczy.

Doroczna, już XIII z kolei konferencja międzynarodowa, organizowana w połowie września przez Papieską Akademię Teologiczną, a następnie przez Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie debatowała o rodzinie we współczesnej Europie. Temat ciekawy, ale niełatwy, ze względu na trudną dziś pozycję rodziny odwołującej się do swych korzeni w naturze człowieka i coraz mocniejszych tendencji zmierzających do zrównania z taką rodziną wszelkich innych związków między ludźmi. Wśród takich związków wylicza się w Polsce te, które mają charakter tylko cywilny, uznany przez państwo, ale także konkubinat i związki między osobami tej samej płci.

Najdalej idące żądania zmierzają do prawnego zrównania tych związków, do nazwania ich wszystkich małżeństwem i traktowania ich w sferze obyczajów i kultury jednakowo. Argumentem, który ma przekonać o słuszności takiego rozwiązania, ma być stan społeczeństwa, w którym te związki istnieją, ale nie mają praw przysługujących legalnej rodzinie, której podstawą jest małżeństwo religijne lub cywilne. Mówi się też, że wszystkie te związki realizują te same cele społeczne na zasadzie obopólnej zgody. I w tym miejscu powstaje pytanie: czy taka argumentacja jest prawdziwa.

Małżeństwo konkordatowe - obowiązujące w sumieniu przed Bogiem, a równocześnie wobec Kościoła i państwa, nie dopuszcza rozwodu, bierze na siebie dozgonny obowiązek wierności i zobowiązane jest przyjąć potomstwo, jeśli Bóg da i wychować je. Małżeństwo cywilne nie ma takiego stopnia trwałości, bo dopuszcza rozwód, który wyrządza krzywdę dzieciom, jeśli się w tym związku urodziły. Konkubinat jest wolnym związkiem mężczyzny i kobiety - żyją jak małżeństwo, ale nie zawarli formalnego związku. W tej kategorii związków nieformalnych mieszczą się związki partnerskie, które nie chcą być nazywane konkubinatem i domagają się odrębnych przepisów regulujących ich status. W niektórych państwach można zarejestrować konkubinat, co sprowadza skutki podobne do zawarcia małżeństwa. Szczególną formą są związki osób tej samej płci, homoseksualistów i lesbijek. Te związki nie mogą mieć potomstwa sposobem naturalnym, nie gwarantują w rodzinie obecności ojca i matki, ale domagają się prawa adopcji i wychowywania dzieci oraz określania się mianem małżeństwa i rodziny.

W ostatecznym rozrachunku każdy z tych związków jest inny, każdy ma swą specyfikę, inne podejście do odpowiedzialności, ciężarów osobistych i społecznych. Nie powinno się zatem wrzucać ich do jednego worka, bo stworzy to totalny chaos społeczny, którego ofiarą będą przede wszystkim dzieci, nie mające ani ojca, ani matki, ani dziadka, ani babci, ani szerszej rodziny wujków, ciotek i kuzynów, a tylko datę i numer produkcji towaru, jakim się stały.

Skąd się rodzą takie pomysły odczłowieczenia człowieka? Z pomysłu, że płeć to nie dzieło natury lecz kultury, że człowiek cieszy się nieograniczoną wolnością i nie wolno go krępować żadnymi trwałymi związkami z innymi ludźmi, że płeć można zmienić. Wszystko to uderza - i nie łudźmy się, że przez przypadek - w rodzinę, która jest dziełem Boga wyrytym w naturze człowieka, a nie pomysłem ludzkim, dziełem pierwotnym, wcześniejszym od jakiegokolwiek pomysłu człowieka czy państwa. Niektórym ziemskim potęgom ten Boży pomysł na małżeństwo i rodzinę wyraźnie nie pasuje do wizji świata i człowieka, jaki dziś lansują przez ideologię gender, która odrzuca Boga, nie uznaje istnienia praw natury, sprzeciwia się wolności pociągającej za sobą odpowiedzialność.

Chcąc doprowadzić do zniszczenia rodziny wsącza się społeczności świata truciznę gender. Stoi za nią ONZ, Unia Europejska i wszyscy naprawiacze świata. Takie rzeczy najlepiej robić niepostrzeżenie. Unia nie otrzymała od tworzących ją państw kompetencji w sprawach rodziny, w związku z czym w jej dokumentach nie ma jej definicji. Państwa Unii mogą sobie zdefiniować rodzinę, ustanowić jej prawa i obowiązki, prowadzić lub nie własną politykę rodzinną. Stąd też możemy mieć niedługo w Unii 28 definicji rodziny i w ten sposób instytucja natury ludzkiej będzie widziana z każdego państwa Unii inaczej. Jak się w tym będzie można połapać, to zupełnie inna sprawa. Pocieszające jest to, że ideologie przychodzą i odchodzą. Zwykle wcześniej, niż można się było tego spodziewać.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska