Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trudna sztuka negocjacji z dziećmi

Przemek Franczak
- Nie mogę ci pomóc, bo muszę robić sztukę! - rzuciła mi gniewnie w twarz własna czterolatka, gdy poprosiłem ją o wsparcie przy sprzątaniu zabawek. Sztuka była nie w kij dmuchał. Dziecię pocięło nożyczkami ciemnoróżową gumkę do włosów na malutkie kawałki i przyklejało je na białą kartkę papieru. Poważna sprawa. Coś jednak przy okazji tej manifestacji przymusu robienia sztuki zrozumiałem.

Gdyby ów nie istniał, to może pod Wawelem nie stałaby głowa (choć chyba lepiej byłoby napisać głowonóg) Kazimierza Wielkiego. Podobno w Krakowie zastanawiają się, co z nią zrobić. Mam dobry pomysł: skoro jest zrobiona z żywicy epoksydowej, to trzeba ją oddać do recyklingu. Można wokół tego stworzyć happening powiązany z ustawą śmieciową: włożyć do żółtego pojemnika i czekać, po ilu tygodniach powołane do tego służby Kazimierza stamtąd zabiorą.

Tak to bywa z artystami - czasem trzeba po nich sprzątać. Ja po swoim tym razem też posprzątałem, choć nie było łatwo. Bo okazało się, że jedne zabawki można schować, ale innych już nie, o czym artystka pozostająca w twórczym pędzie informowała mnie tonem, jakbym był jej asystentem. Kiedy skończyłem, artystka przerwała pracę nad dziełem, twierdząc, że jest już gotowe i udała się w stronę poukładanych przed chwilą przeze mnie rzeczy. Nie muszę chyba pisać, co było dalej. Artystka w każdym razie znów zmieniła się w dziecko, a porządek w kipisz. Uśmiałem się. Do łez.

Gdzieś po drodze przeczytałem na gazeta.pl wywiad z psycholog zajmującą się tzw. rodzicielstwem bliskości, czyli modelem wychowania opartego na uczuciach, emocjach, dialogu. Bez kar, krzyku, przekupstw. Głośno zrobiło się o nim, gdy materiał na ten temat opublikował magazyn Time, ilustrując go zdjęciem matki karmiącej piersią kilkulatka, jako tego symbolu bliskości właśnie. Mocno uogólniając chodzi o to, że tak wychowywane dzieci w dorosłość mają ponoć startować mocne, pewne siebie i bez perspektyw trwonienia fortun na psychoanalityków. Inspirujące, choć część z zasad tej metody każdy rodzic w mniejszym lub większym stopniu wprowadza intuicyjnie albo z konieczności, nie wiedząc nawet, że ktoś to opisał i uczynił przedmiotem psychologicznych konferencji.

Weźmy na przykład takie wspólne spanie - mam to do dzisiaj. Kiedyś dzieci spały mi na głowie, bo mieliśmy małe mieszkanie, teraz z reguły jeszcze przed świtem młodsze tarabani nam się do łóżka. Najpierw idzie poduszka, potem kołderka, a na końcu mały złodziej rodzicielskiego snu, który mimo niewielkich jeszcze gabarytów potrafi zająć dwie trzecie powierzchni materaca. I jeszcze sprzedać przez sen kopniaka w brzuch albo obudzić cię z pretensją: "tata, nie chrap".

Uzbrojony w nową wiedzę, a ściślej - w wiedzę, że w sumie jestem całkiem blisko takiej idei rodzicielstwa, poszedłem negocjować warunki kolejnego sprzątania pokoju. Bez marchewki ("zrób porządek, to włączymy bajkę") i bez kija ("nie posprzątasz, to dziś nie będzie bajki"), których do tej pory rzadko,bo rzadko, ale jednak zdarzało mi się w krytycznych momentach używać. Nobody's perfect. Nie poszło jak po maśle, bo łatwiej wynegocjować u szefa podwyżkę niż zgodę dziecka na to, żeby robiło to, na co nie ma ochoty.

Jednak po nadejściu kilku nieuchronnych faz - najpierw oświadczenie "jestem zmęczona", potem robienie proszących oczu i używanie pieszczotliwego sformułowania "tatusiu", a na końcu wrócił jeszcze argument o przymusie dokończenia sztuki - daliśmy radę.

Zafascynowany skutecznością - wymagającego jednak anielskiej cierpliwości - rodzicielstwa bliskości, sprzedałem temat żonie. Powiedziałem jej: "kochanie, musimy to trenować" i zaraz potem przezornie wysłałem ją z dziećmi na wakacje.

Pierwsza myśl po ich wyjeździe? Uff, przez dwa tygodnie nie trzeba będzie sprzątać. Nawet po sobie. Bo to jednak prawda, że dorośli to tylko takie duże dzieci.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska