MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tłusty czwartek 2020 - kiedy wypada? Mięsopust, podkurek, diabelskie dni i comber krakowski. Historia tradycji Tłustego Czwartku

Karina Czernik
Pączki od dawna są symbolem Tłustego Czwartku
Pączki od dawna są symbolem Tłustego Czwartku Pixabay
Tłusty czwartek 2020 - kiedy wypada? Skojarzenia z czwartkiem, poprzedzającym Środę Popielcową, krążą głównie wokół lukrowanych pączków i chrupiących faworków. I mimo że wedle tradycji to dzień, kiedy obżarstwo (a nawet obifte zapijanie smakołyków wódką) jest dozwolone, to świętujący powinni mieć na uwadze, skąd wziął się zwyczaj zajadania się właśnie tego dnia. Tłusty czwartek to święto o ciekawej genezie, lecz tradycje i zwyczaje z nim związane odchodzą w zapomnienie.

Kiedy wypada Tłusty Czwartek 2020?

Tłusty Czwartek w 2020 roku wypada 20 lutego. Środa Popielcowa natomiast przypada na 26 lutego. Tłusty czwartek był (i nadal jest) pierwszym dniem ostatniego tygodnia karnawału. 6 dni później, w środę, zaczyna się, wedle tradycji Kościoła łacińskiego, Wielki Post.

Tłusty Czwartek. Historia zwyczaju

Dawniej, Tłusty Czwartek zwano zapustami lub mięsopustami (teoretycznie, ze względu na post mięso przestawało gościć na stołach). Okres przed był czasem pełnym zabaw, kuligów, nieraz kończących się pijaństwem i bijatykami. Takie zachowania miały mieć kres w Środę Popielcową, zwaną w XVIII wieku Wstępną (później był Wstępny Czwartek itd.). Zdarzało się, że zabawy trwały to Wstępnego Piątku, a kończenie karnawału we środę kultywowane było głównie wśród bogatych dworów, domów, pałaców biskupich i duchownych. W domach, o silnie ugruntowanej tradycji, o północy z wtorku na środę kończono zabawy, często sążnie zakrapiane alkoholem. Tak najczęściej bawiła się szlachta. Biedniejsi organizowali kuligi, które zaczynały się w przedostatnim dniu karnawału. Obżarstwu i pijaństwu nie było końca.

Pewną odmianą tych zabaw, znaną w Krakowie, był comber. Stanowił on niejako zakończenie zabaw karnawałowych, odbywał się w okolicach Tłustego Czwartku. Handlarki krakowskie wybierały spośród siebie przewodzącą zabawie marszałkinię (pierwszy zapis o tym wyborze pochodzi z 1600 roku). Odważnie ubrane i podchmielone kobiety już o świcie wkraczały do miasta, wywołując popłoch wśród mieszkających w mieście mężczyzn. Na czele pochodu niosły wielką słomianą kukłę, wyobrażającą mężczyznę, zwaną combrem (podczas zabawy rzucały się na kukłę rozszarpując ją). Po dotarciu do rynku kobiety rozbiegały się i ścigały mężczyzn. Dworzanie i urzędnicy zatrzymywani w pojazdach musieli się wykupywać datkiem. Od urodziwych żądały buziaka. Mniej zamożnych i nieurodziwych kawalerów kobiety wiązały powrozami, przewracały na ziemię i przykuwały do wielkiego kloca drewna. Czochrały również za włosy wołając przy tym: comber, comber!. Po kilku godzinach łowów i męczenia kawalerów rozpoczynała się radosna zabawa. Tańce i pijatyki niewiast, które "polowały" na mężczyzn trwały często aż do Środy Popielcowej. Comber w Krakowie był urządzany aż do 1846 roku, gdy władze austriackie zabroniły jego obchodów.

Diabelskie, inaczej "kuse" dni, to ostatnie trzy doby zapustne. Tradycją było przebieranie się: za Żydów, Cyganów, chłopów, dziadów, handlarzy wędrownych, itd. i zachowywanie się zgodnie z obranym wcieleniem. Najbogatsi, z czasem, ściągali z tej okazji maski z zagranicy. Dzień przed Wstępną Środą do kompanii dochodził ksiądz, który to z pasem zamiast stuły prawił zabawne kazania, stojąc na stołku w kącie izby. Na wsi przebierano się za turonie, niedźwiedzie, wilki.

Podkurek, czyli maślana kolacja była podawana o północy z wtorku na środę. Serwowano wtedy potrawy postne (mleko, jaja, śledzie), które to zapowiadały nadejście Wielkiego Postu. Często o północy wieś obchodził Zapust ze sługą. Zapust przystrojony był we wstążki, gałązki igliwia, kożuch miał założony na lewą stronę, a w ręku dzierżył drewniany topór z dzwonkiem. Często zaglądał do gospód i zajazdów, skąd, po wybiciu północy, wyganiał biesiadujących. Przedstawiał się jako mantuański książę, przychodzący z dalekiego kraju, gdzie psi ogonami szczekają, ludzie gadają łokciami, a jedzą uszami. Zapust nosił różne nazwy - zwany był także Bachusem czy włóczebnym. Zazwyczaj prosił o jaja, krupy i jagły, w Wielkopolsce natomiast żądał słoniny i mięsa, grożąc nieurodzajami.

Ostatni dzień przed Wstępną Środą zwano śledzikiem lub podkoziołkiem. Chłopcy byli odpowiedzialni za muzykę, dziewczynki tańczyły. Tuż przed orkiestrą stała figurka koziołka, a następnie misa, do której wrzucano drobne datki. Zabawa ta sięga czasów pogańskich, a na terenach Wielkopolski czy Kujaw przetrwała do początków XX wieku.

W Wstępną Środę jeszcze się bawiono, bez obżarstwa i pijaństwa. OD XVII wieku w bogatszych miastach urządzano bale, na których bywali nawet królowie. W XVIII wieku zwyczaj bali karnawałowych stał się bardziej popularny, z tym, że największe bale organizowane były wówczas w stolicy.

Tłusty Czwartek. Pączki na słodko i ze słoniną

Dawniej kuchnia była tłusta - w przepisach często poławiało się masło czy słonina. Pączki w XVII wieku, były zdolne podbić oko (jak pisze Jędrzej Kitowicz, polski historyk, pamiętnikarz). Dawne „ciężkie” pączki faszerowano mięsem, skwarkami, słoniną, smażono na smalcu z ciasta chlebowego. Sto lat później skosztować można było dużo lżejszych, drożdżowych smakołyków, spotykanych najczęściej wśród bogatych mieszczan. Miękki "wiatr go zdmuchnie" pączek był potrawą nowomodną. Istniała również wersja "dla dorosłych" - pączki nadziewano likworem czy adwokatem.

Około XVI wieku w Polsce pojawił się zwyczaj jedzenia pączków w wersji słodkiej. Wyglądały one nadal nieco inaczej niż obecnie – w środku miały bowiem ukryty mały orzeszek lub migdał. Ten, kto trafił na taki szczęśliwy pączek, miał cieszyć się dostatkiem i powodzeniem.

Tłusty Czwartek. Przysłowia, powiedzenia, zwyczaje

  • Powiedział Bartek, że dziś tłusty czwartek, a Bartkowa uwierzyła, dobrych pączków nasmażyła.
  • Według jednego z przesądów, jeśli ktoś w tłusty czwartek nie zje ani jednego pączka – w dalszym życiu nie będzie mu się wiodło.
  • W Wielkopolsce z tym dniem związany był zwyczaj pomyjki. Mówił on, że kto nie będzie mył naczyń, pomagał przy stole czy gotować potraw, ten nie będzie się cieszył zdrowiem przez cały kolejny rok.
  • Opinia Grzegorza z Żarnowca pisarza i kaznodziei kalwińskiego o mięsopustach: Większy zysk czynimy diabłu trzy dni mięsopustując, aniżeli Bogu czterdzieści dni nieochotnie poszcząc.
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Błysk i cekiny czyli gwiazdy w Cannes

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska