Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital Babińskiego kusił premią, a potem jej nie dał

Piotr Ogórek
Na ekstra 250 zł mogą liczyć tylko osoby, które niepełnosprawność uzyskały ostatnio
Na ekstra 250 zł mogą liczyć tylko osoby, które niepełnosprawność uzyskały ostatnio Andrzej Banas / Polska Press
Szpital Babińskiego kusi swoich pracowników dodatkiem 250 zł za status niepełnosprawnego. Ale przyznaje go tylko za orzeczenia z ostatnich miesięcy. „Starsi” niepełnosprawni są wykluczeni.

Pani Izabella (nazwisko do wiadomości redakcji) pracowała jako psycholog w Szpitalu Specjalistycznym im. dr. Józefa Babińskiego od 1975 r. Gdy osiągnęła wiek emerytalny, nie zamierzała się rozstawać z pracą, która cały czas sprawiała jej satysfakcję. W 2011, z powodu przepisów, zwolniła się na jeden dzień i zatrudniła z powrotem na czas określony na pięć lat. Umowę o pracę pani Izabella zawarła jeszcze za czasów poprzedniej dyrektorki szpitala. Nowy szef już jej nie przedłużył. O ile z tym doświadczona psycholog jeszcze może się pogodzić, to ma żal do władz szpitala o niewypłacenie jej dodatku dla osób niepełnosprawnych, który to dyrektor obiecywał pracownikom.

Dyrektorska zachęta
W połowie zeszłego roku dyrektor szpitala Stanisław Kracik w wewnętrznym dokumencie zwrócił się z apelem o przedstawianie zaświadczeń o niepełnosprawności przez pracowników, którzy mogą to wykazać. Szpital nie wypełniał bowiem wymogów zatrudniania osób niepełnosprawnych. W wyniku tego miesięcznie odprowadzał do Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych kilkadziesiąt tysięcy złotych (w czerwcu zeszłego roku ok. 45 tys.).

- „W przypadku, gdybyśmy osiągnęli wyższy wskaźnik zatrudnienia niepełnosprawnych (...) pieniądze te mogłyby być przeznaczone na inne cele” - argumentował dyrektor Kracik. Zachęcał zwłaszcza dodatkiem do wynagrodzenia - 250 złotych.

Dodatek nie działa wstecz
Okazuje się jednak, że dodatek - decyzją szpitala przyznawany od 1 września 2014 r. - nie przysługuje wszystkim niepełnosprawnym. W interpretacji dyrekcji dotyczy tylko tych, którzy orzeczenie o niepełnosprawności dostali po wyżej podanym terminie. Pani Izabella stałe orzeczenie dostała w 2011 r. Dodatku więc nie otrzymała.

- Chciałam się o niego upomnieć, ale osoby mi życzliwe radziły, abym tego nie robiła, bo wówczas dyrektor natychmiast mnie zwolni, ponieważ nie lubi osób w wieku emerytalnym - mówi pani Izabella.

Szpital Specjalistyczny im. dr. Józefa Babińskiego został otwarty w 1917 roku. Leczy chorych w zakresie psychiatrycznym, odwykowym i neurologicznym. Od 1999 cały obiekt jest wpisany na listę zabytków

Postanowiła to zrobić, gdy było już wiadomo, że dyrektor nie przedłuży jej umowy o pracę. Stanisław Kracik odpowiedział lakonicznie, że w sprawie jej prośby podjął negatywną decyzję.

- Pani Izabella posiadała status osoby niepełnosprawnej nadany w 2011 roku, a więc jeszcze przed wydaniem decyzji o przyznawaniu dodatku - tłumaczy Maciej Bóbr, rzecznik szpitala Babińskiego.

Oznacza to, że dodatek mogą dostawać tylko osoby, które niepełnosprawność wykażą po decyzji o jego ustanowieniu. Dopytujemy, dlaczego szpital dzieli pracowników niepełnosprawnych na „starych i nowych”.

- Dodatek nie może dotyczyć orzeczeń wydanych przed jego wprowadzaniem. Konsultowaliśmy to z prawnikami. Dlatego w dokumencie jest zapis, że dostana go osoby, które „uzyskają” status niepełnosprawnego - tłumaczy Maciej Bóbr.

Jak podkreśla, to rodzaj zachęty dla pracowników, którzy mogą się ubiegać o orzeczenie o niepełnosprawności.

- Takie rozwiązanie jest korzystne dla szpitala - dodaje rzecznik.

Złamano prawo?
- To łamanie praw pracowniczych - uważa pani Izabella. I dlatego swoją sprawą zainteresowała Państwowaą Inspekcję Pracy.

Obecnie szpital Babińskiego zatrudnia 31 osób o różnym stopniu niepełnosprawności - spośród nich 11 dostaje dodatek do pensji. Dla porównania w kwietniu zeszłego roku było tutaj 23 niepełnosprawnych pracowników. Polityka szpitala nie spowodowała znaczącego obniżenia opłaty do PFRON. W październiku wyniosła ona ponad 40 tys. zł.

Zastrzeżenia co do działań szpitala mają też inne osoby.

- Zapisy budzą wątpliwości interpretacyjne. Nawet dla adwokata nie są jasne, a co dopiero dla osób, które wypracowują swoje skromne pensje - komentuje adwokat Wojciech Nartowski.

Tłumaczy, że dodatek nie jest elementem pensji wynikającym z umowy o pracę, tylko specjalnym bonusem, który można dowolnie interpretować.

- To jednak pewne przyrzeczenie odnośnie apanaży pracownika - dodaje adwokat. - Nie może być tak, że pracodawca coś obieca, a potem okazuje się, że to tylko dla blondynów. Moim zdaniem pani Izabella słusznie się upomina o zaległy dodatek.

Razem oburzeni
Działania szpitala krytykują działacze Partii Razem, która walczy o prawa pracownicze.

- To naruszenie zapisów kodeksu pracy. Chociażby art. 18, który mówi o równym traktowaniu w miejscu pracy, także pod względem wynagrodzenia - zauważa stanowczo Mateusz Trzeciak z zarządu Partii Razem.

Jego zdaniem to oburzające i nierówne traktowanie pracowników.

- Przecież nie jest tak, że jedni pracownicy mają bardziej uprawnioną niepełnosprawność niż inni - dodaje. - Kontrola PIP musi się zakończyć orzeczeniem, że dochodzi do łamania prawa pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska