Szkoda tak przegrywać, jak koszykarze z Krakowa

Noteć Inowrocław - AGH Kraków 74:73 (15:23, 13:18, 25:16, 21:16)

Punkty dla AGH: Wróbel 19, Szumełda-Krzycki 14, Kalinowski 12, Maj 11, Zych 11, Borówka 4, Wasyl 2.

Trzeba sobie jasno powiedzieć, że AGH nie był faworytem meczu w Inowrocławiu, ale po końcowej syrenie wszyscy w obozie krakowskim żałowali straconej szansy.

Goście zaczęli mecz bardzo dobrze. Umiejętnie tempo gry regulowali Tomasz Zych z Markiem Szumełdą-Krzyckim, którzy oprócz szeregu asyst często sami trafiali do kosza. Z dystansu nękał rywala Bartosz Wróbel, a pod koszami dominował Maciej Maj. Dzięki temu krakowianie po 20 minutach prowadzili różnicą 13 punktów, zaś Noteć nie pokazała niczego godnego uwagi.

Sytuacja zaczęła się zmieniać po przerwie. Gospodarze zagrali z ogromną determinacją i przewaga AGH Kraków zaczęła topnieć. W 38 minucie po rzucie Szumełdy-Krzyckiego goście wygrywali 69:64 i starali się kontrolować przebieg wydarzeń. Noteć za sprawą Pachockiego i Kowalewskiego wyszła na prowadzenie 70:69 i rozpoczęła się gra nerwów. Gdy punkty zdobyli Maj i Szumeła-Krzycki, a AGH prowadził na niespełna minutę przed końcem 73:72 wydawało się, że mecz zakończy się zwycięstwem krakowian. Dwa punkty dla Noteci rzucił jednak Kowalewski, a najskuteczniejszy gracz AGH Wróbel w ostatniej akcji popełnił błąd i dwa punkty zdobyli miejscowi.

- Trudno powiedzieć coś sensownego po tym meczu - zaczyna trener AGH Wojciech Bychawski. - Było bardzo blisko, ale zabrakło nam doświadczenia na tym poziomie. Noteć rozegrała końcówkę po mistrzowsku. Nie możemy się załamywać, bo przegraliśmy nie z byle kim i byliśmy blisko zwycięstwa w debiucie. Za tydzień zagramy u siebie z SKK Siedlce i wówczas postaramy się o pierwsze pierwszoligowe zwycięstwo - dodaje szkoleniowiec.

Sportowy24.pl w Małopolsce