MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szewska pasja

Artur Drożdżak
27-letni Antoni J., majster szewski czekając na pociąg do Krakowa tak się wzburzył na żandarma na dworcu PKP w Szczakowej, że najpierw chciał go zdzielić laską, a potem strzelił go w pysk. Poszło o męskie trzewiki.

Michał B., lat 27, wachmistrz żandarmeryi od dawna miał oko na Antoniego J., bo zdobył poufne informacje, że szewc kradnie w okolicy różne rzeczy. A to pasy rzemienne z fabryki cementu, a to 225 kg żyt oraz 75 kg pszenicy. Były też słuchy, że nieuczciwie obraca nie swoimi butami. 

Bezpośredniego dowodu Michał B. nie miał, że szewc kradł trzewiki, ale słyszał, że mistrz nabywał je od Górnoślązaków, a oni kradli je na potęgę i sprzedawali po cichu Antoniemu J., który wywoził je na handel do Krakowa. Dlatego, gdy 12 grudnia 1919 r. Michał B. zauważył szewca na dworcu w Szczakowej postanowił skontrolować jego wypchany plecak.

-  Chciałem mężczyznę doprowadzić na posterunek, ale w połowie drogi zaczął wyprawiać awantury, wywijał laską, że nie pójdzie, bo nie ma po co, a gdy ja mu w najłagodniejszy sposób przedstawiałem, by dobrowolnie udał się ze mną, siadł sobie na gościńcu, krzyczał i zrobiło się zbiegowisko - żandarm zeznawał potem w sądzie. Niesforny szewc nie chciał się nigdzie ruszyć, w końcu wachmistrz się zirytował. 

- Ogłosiłem, że go aresztuję, zacząłem go prowadzić na posterunek i wtedy, uderzył mnie w twarz, że to widzieli wszyscy, którzy tam byli. Przez co poniżony zostałem w mojej godności służbowej. Nie chciałem jednak użyć całej surowości moich przepisów przeciw oskarżonemu lecz zniosłem przykrą obelgę, a że przechodził jeden z żołnierzy poprosiłem go o pomoc. Ukarania Antoniego J. żądam - opowiadał przed obliczem krakowskiej Temidy.
Przeszukanie plecaka okazało się bardzo owocne, bo żandarm wyjął z niego cztery pary trzewików, w tym męskie półbuciki, dwie pary damskich i jedną dziecięcych.

Antoni J.  wnosił o wezwanie świadków, że obuwie zostało mu darowane lub oddane w drodze zamiany przez Macieja N. i Szymona B., żołnierzy milicji śląskiej przebywających chwilowo w Szczakowej. -  Proszę o pośpiech, bo obaj mają być przeniesieni do innej formacji - alarmował Józef Drobner, krakowski adwokat z ul. Gołębiej 2, którego wynajął podejrzany szewc. Nie uchroniło go to przed umieszczeniem w aresztach policyjnych. 

O syna upomnieli się w piśmie do sądu Piotr i Katarzyna J i wnosili o  wypuszczenie go zza krat. - Syn siedzi zupełnie niewinnie, bo kradzieży się nie dopuścił. Zauważyć należy, że jest kaleką, ma bowiem amputowaną lewą nogę - i taki argument podali w piśmie, ale sąd okazał się głuchy na fakty i aresztanta nie zwolnił za kaucją.

Na rozprawie Antoni J. nie przyznał się do winy. - Nie chcąc sobie odebrać mienia w trakcie sprzeczki z policjantem uderzyłem go w twarz- tłumaczył swoje zachowanie.

Nie udowodniono mu, by trzewiki były kradzione, więc sąd zajmował się tylko nieobyczajnym zachowaniem oskarżonego na dworcu i zamachem na funkcjonariusza państwowego. I za to skazał mężczyznę na 3 miesiące więzienia.

Skazany po odbyciu kary wniósł 27 marca 1922 r. na ręce Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego prośbę o zatarcie kary, bo Starostwo w Chrzanowie odmówiło mu udzielenie karty przemysłowej na handel przyborami szewskimi, właśnie ze względu za zasądzenie go za powyższą zbrodnię.

Sąd Apelacyjny w Krakowie po uwzględnieniu amnestii z 1921 r.  karę w zupełności mu darował. Tym bardziej, że policja donosiła, że Antoni J. zachowuje się już w Szczakowej, jak napisano, nienagannie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska