Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sześcioletnia "ciąża" AGH

prof. Ryszard Tadeusiewicz
fot. archiwum
Chyba wszyscy krakowianie znają budynek AGH, którego masywna sylwetka przy alei Mickiewicza ozdobiona jest napisem "Rok założenia 1919". A tymczasem słyszymy, że w najbliższy piątek (31 maja 2013 roku) zapowiadane jest stulecie Akademii! Coś się tu nie zgadza!

Chcę Państwa uspokoić. Wszystko się zgadza. Po prostu od "poczęcia" Akademii 31 maja 1913 roku do jej "narodzin" 8 kwietnia 1919 roku (lub 20 października 1919 - co będzie wyjaśnione dalej) upłynęła długa, sześcioletnia "ciąża". Jej przyczyny leżały w obrębie polityki światowej. O tej "ciąży" spróbuję Państwu dzisiaj opowiedzieć, bo czuję się częściowo odpowiedzialny za wątpliwości, jakie się tu mogą rodzić.

Napis "Rok założenia 1919" osobiście poleciłem umieścić na frontonie uczelni i chciałbym najpierw przypomnieć, dlaczego on się tam znalazł. Otóż, gdy w styczniu 1998 roku obejmowałem funkcję rektora AGH, w Polsce toczyła się bardzo burzliwa debata dotycząca przyszłości ciężkiego przemysłu w naszym kraju. Dominował pogląd, że ten typ przemysłu, poprzednio bardzo doceniany a nawet hołubiony przez kolejne ekipy władców PRL, w wolnej Polsce powinien zostać jak najszybciej zlikwidowany. Zamykano więc kopalnie (DOPŁACAJĄC ludziom, żeby PRZESTALI w nich pracować!). Pospiesznie sprzedawano polskie huty. Dokonywano też zabiegów socjotechnicznych, których celem było odwrócenie funkcjonujących przez lata społecznych stereotypów szacunku i wdzięczności dla górników i hutników. Prawdą jest, że te stereotypy były kształtowane "na siłę" przez propagandę PRL. Ale prawdą jest także (o czym jako student AGH przekonałem się osobiście podczas wakacyjnych praktyk), że górników i hutników naprawdę trzeba szanować jako ludzi wyjątkowo ciężkiej i solidnej pracy. Inna rzecz, że ta ich praca w PRL nie przynosiła oczekiwanego pożytku dla całego kraju. Wynikało to z działań polityków, który wymyślili i wdrożyli księżycowy model gospodarki, w której im więcej się pracowało, tym większe były straty.

Przypomnijmy, bo to już dość odległa historia, że po odzyskaniu politycznej i gospodarczej wolności najpierw zaczęto burzyć. Nikt jeszcze nie wiedział, co i jak zbuduje się w naszym nowym demokratycznym i wolnorynkowym kraju, ale już skwapliwie niszczono wszystko to, co się kojarzyło z poprzednim systemem. I to, co złe, i to, co dobre.

Na pierwszy ogień poszły kopalnie i huty. Nie poprzestano jednak na samym ich zamykaniu albo sprzedaży za bezcen - ale konsekwentnie zmierzano także w kierunku tworzenia nowych ocen społecznych, będących dokładnym odwróceniem tych funkcjonujących wcześniej. Wylansowania więc w prasie i w telewizji obrazu górników i hutników jako grup społecznych, których szczególne uprzywilejowanie pogrąża kraj w kłopotach.

W takich warunkach, nie będąc ani górnikiem, ani hutnikiem, objąłem funkcję rektora AGH. Uczelni znanej jako "akademia węgla i stali". Zaraz po moim wyborze spotkałem się z pytaniem dziennikarza: "Oczywiście AGH zmieni obecnie nazwę? No bo przecież górnictwo i hutnictwo to dziś przeżytek!".

Następnego dnia przeczytałem w ogólnopolskiej gazecie esej nawołujący do likwidacji AGH jako "stalinowskiego reliktu minionej epoki".

W tej sytuacji uznałem za potrzebne i pilne przypomnienie faktu, że AGH wcale nie powstała w PRL, tylko zaczęła funkcjonować w pierwszym roku niepodległej Polski. Że kształciła inżynierów przed wojną, gdy byli oni potrzebni dla zapewnienia polskości Śląska i Zagłębia, a także po II wojnie światowej, gdy trzeba było nasz kraj dźwigać z ruin.
A dlaczego przywołałem rok 1919?

W pierwszym roku mojego sprawowania funkcji rektorskiej (1989) obchodziliśmy uroczyście 80-lecie naszej Uczelni, nawiązując do 70-lecia obchodzonego w 1979 roku i 50-lecia w 1969. Podawanie innej daty założenia uczelni byłoby więc niepoważne.

Wypisałem tę datę spiżowymi literami na frontonie naszej Uczelni i bazując na tej tradycji - broniłem tożsamości AGH jako uczelni zdecydowanie innej, niż pozostałe polskie politechniki i uniwersytety. Skąd jednak w takim razie w bieżącym roku mówimy o stuleciu AGH?

Prawda jest taka, że decyzja o utworzeniu w Krakowie wyższej uczelni górniczej ma datę 13 maja 1913 roku. Decyzję tę podpisał cesarz Franciszek Józef, władca jednego z trzech mocarstw, które dokonały rozbioru Polski, ale w istocie człowiek, który w rozwoju Krakowa odegrał raczej pozytywną rolę. Gdyby nie wybuch pierwszej wojny światowej, w 1914 roku w salach wykładowych Akademii Górniczej (bo tak się początkowo nazywała AGH) rozpoczęłaby się nauka. Niestety, wtedy nad Akademią, nad Polską, nad Europą i światem szalała wojna. Jednak gdy tylko umilkły działa - Rada Ministrów niepodległej Rzeczpospolitej Polskiej w dniu 8 kwietnia 1919 roku powołała Akademię Górniczą, a jej uroczystego otwarcia 20 kwietnia 1919 roku dokonał marszałek Piłsudski.

Dziecko poczęte 31 maja 1913 r. narodziło się po sześciu latach. Tak długo nie trwa ciąża żadnego stworzenia.
I dlatego nasza Akademia jest taka wyjątkowa!

***
Autor: biocybernetyk, automatyk, prof. dr hab. inż., trzykrotny rektor AGH, członek wielu organizacji krajowych i zagranicznych, m.in. PAN, PAU, Rosyjskiej Akademii Nauk Przyrodniczych.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska