Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sukces zawdzięcza całej jednostce

Nicole Makarewicz
Nicole Makarewicz
- To, że wygrałem, to wspólne osiągnięcie całej jednostki. Chciałbym podziękować za wsparcie moim kolegom - mówi radośnie nasz laureat.

Strażak Ochotnik Roku na co dzień w jednostce OSP w Jabłonce pełni funkcję zastępcy naczelnika. Jest też członkiem Zarządu Gminnego Ochotniczych Straży Pożarnych.

- Nie spodziewałem się, że zajdę tak daleko w plebiscycie. Chociaż muszę przyznać, że mobilizacja wśród rodziny i znajomych była duża. Dlatego chciałem podziękować wszystkim, którzy oddali na mnie głosy - powiedział Kuczkowicz, który najpierw wygrał rywalizację w powiecie nowotarskim, a później w całym województwie.

Tak jak w przypadku wielu strażaków, przygoda pana Grzegorza Kuczkowicza z ochroną przeciwpożarową rozpoczęła się od działania w Młodzieżowej Drużynie Pożarniczej. Miał wtedy 11 lat. - Tak związałem się ze strażą, że po ukończeniu 18 lat od razu zostałem strażakiem ochotnikiem i trwam już w tej służbie od 19 lat - opowiada nasz laureat.

- Jestem dumny ze swojej jednostki oraz z tego, jak działa nasza Młodzieżowa Drużyna Pożarnicza. Kadry trzeba odmładzać, kiedyś to oni nas zastąpią, więc cieszę się, że nastolatkowie tak garną się do straży - zaznacza Kuczkowicz i dodaje, że w remizach młodzież uczy się rzeczy, które przydadzą się im w życiu codziennym, niezależnie od tego, czy zwiążą ze strażą swoje życie zawodowe.

Nasz laureat nie jest pierwszym strażakiem w swojej rodzinie. Gdy był mały, podpatrywał, jak jego tata i wujek radzą sobie w tej służbie.

- Jeszcze nie mam dzieci, ale jeśli będę miał syna, to na pewno będzie strażakiem, nie ma innej opcji - śmieje się zastępca naczelnika.

Paradoksalnie rodzina pana Grzegorza nie martwi się tak bardzo o jego zdrowie, gdy wyjeżdża na akcje ratunkowe, jak gdy realizuje swoje drugie hobby.

Wszystko dlatego, że Strażak Ochotnik Roku uwielbia nurkować. - Gdy tylko mam chwilę, wyjeżdżam nad jeziora albo do kurortów, gdzie można ponurkować - informuje.

Na razie posiada uprawnienia do nurkowania na głębokość 30 metrów.

- Ale spokojnie, myślę już o kolejnych kursach. Mój następny cel, to 50 metrów - twierdzi strażak, który lubi poczuć wysoki poziom adrenaliny.

- Oczywiście, gdy zawyje alarm i mam jechać na akcję, to boję się, bo nie wiem, co mnie czeka, ale nie dziwi mnie, że rodzina bardziej przejmuje się, gdy znajduję się kilkadziesiąt metrów pod taflą. Stamtąd uciec trudno, a z płomieni są różne wyjścia - opowiada strażak. Jakby tego było mało, pan Grzegorz angażuje się też w rodzinny biznes. Udziela się w sklepie z częściami samochodowymi i myjni bezdotykowej prowadzonej przez rodziców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska