Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krakowskie Orliki czynne tylko kilka godzin dziennie

Arkadiusz Maciejowski, Krzysztof Sakowski
W wakacje "Orliki" są dostępne zaledwie przez pięć godzin dziennie
W wakacje "Orliki" są dostępne zaledwie przez pięć godzin dziennie Krzysztof Hawrot
Otwierane z wielkim hukiem krakowskie "Orliki" przez większość dnia stoją zamknięte na głucho. - Można na nich pograć tylko przez kilka godzin. Oczywiście, jeśli wcześniej nie są zarezerwowane przez jakieś grupy. Wtedy trzeba czekać, aż boisko się zwolni - żali się 16-letni Piotrek, którego spotykamy siedzącego na schodach szkoły przy "Orliku" na Wzgórzach Krzesławickich.

Administratorzy obiektów mówią, że charytatywnie nie będą pełnić dyżurów. - Mam płacone za 160 godzin w miesiącu. Za nadgodziny nikt mi nie da nawet złotówki - wzrusza ramionami jedna z animatorek. Nie życzy sobie, aby przedstawiać ją z nazwiska. - Dziś mam umówione grupy od godz. 16 do 22 i wtedy "Orlik" jest otwarty, niestety wcześniej nie można zagrać - dodaje.

Połowę pensji (500 zł) wypłaca animatorowi ministerstwo sportu i turystyki. Drugą część dokłada gmina. Zgodnie z umową, animatorzy mają czuwać nad obiektem tylko 160 godzin w miesiącu, bo tak nakazują wytyczne ministerstwa do programu "Moje boisko - Orlik 2012". Wychodzi średnio po pięć godzin dziennie. W roku szkolnym problemu nie ma, bo w ciągu dnia "Orlikami" opiekują się szkoły lub kluby sportowe przy których znajdują się boiska. Kłopoty pojawiają się w dni wolne od nauki.

Miały być bezpłatne i dostępne dla wszystkich. Jakie są w rzeczywistości? Godz. 12. Pojawiamy się przed wejściem na "Orlika" na Wzgórzach Krzesławickich. Na boisku hula wiatr. Gruba kłódka na bramie odstrasza już z daleka.- Staramy się, aby "Orliki" łączyły dwie funkcje: mają przede wszystkim służyć młodzieży szkolnej, ale być dostępne dla szerszej społeczności - mówił Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa, otwierając w kwietniu obiekt przy ul. Bujaka.

Sprawę załatwiłoby zatrudnienie dodatkowych animatorów, ale urzędnicy twierdzą, że nie mają pieniędzy na dodatkowe etaty. - Opłacanie animatorów na Orlikach podczas wakacji to tylko część akcji "Lato w Mieście", na którą wydaliśmy w tym roku prawie 1 mln złotych, dlatego nie mamy już pieniędzy na dodatkowe etaty - mówi Paweł Opach, zastępca dyrektora Wydział Sportu i Inicjatyw Społecznych. Mateusz Chwajoł z Zarządu Infrastruktury Sportowej, twierdzi zaś, że o dodatkowych pracowników powinni postarać się administratorzy obiektów. - Skoro miasto wraz z ministerstwem opłacają jeden etat dla animatora, administratorzy powinni zatroszczyć się, aby boisko było cały dzień otwarte dla dzieciaków i zatrudnić jeszcze jedną osobę - przekonuje Chwajoł.

Poseł PO Ireneusz Raś zapewnia, że na komisji sportu powstaje projekt, aby od przyszłego roku zwiększyć liczbę godzin pracy animatora. - W projekcie jest również zapis o zwiększeniu pieniędzy na pensje dla animatorów. To nie pomysłodawcy programu "Orlik 2012" zawinili. Zamknięte obiekty świadczą o jednym, że w Krakowie brakuje gospodarza, który potrafiłby w pełni wykorzystać wybudowane przy wsparciu rządu boiska - twierdzi Raś.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska