Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lód na rzece załamał się pod małym jelonkiem (ZDJĘCIA)

Barbara Ciryt
Strażak czołgał się po drabinie, by  ratować zwierzę
Strażak czołgał się po drabinie, by ratować zwierzę Fot. SP Czernichów
Mały jelonek przez godzinę walczył o życie w przerębli na Wiśle w Czernichowie. Wpadł do wody, na samym środku zamarzniętej rzeki. Tam lód był najsłabszy i załamał się. Ale strażacy z Czernichowa uratowali go!

Druhowie wiele ryzykowali, nie mieli sań do pracy na lodzie, ale wyjęli zwierzę z Wisły, ogrzali je, wysuszyli, nakarmili, a potem wypuścili na wolność.
Mimo woli przetrwania zwierzę samo nie wydostałoby się z rzeki skutej lodem. Na nic byłyby usilne próby wdrapania się na śliski lód, gdyby nie strażacy.

Była niedziela. Wczesne popołudnie, ok. godz. 13. Mały jelonek chodził po lodzie na Wiśle. Dotarł na środek, gdzie lód jest cienki, łamie się. Zwierzak zaczął się topić. Z drugiego brzegu rzeki obserwował to spacerujący człowiek, mieszkaniec Sosnowca. Powiadomił straż.

Telefony strażaków z Czernichowa i Wołowic natychmiast dzwoniły na alarm.
- "Topi się sarna" taki komunikat SMS-owy dostaliśmy od dyżurnego z komendy miejskiej PSP w Krakowie - opowiada Krzysztof Sury, strażak z Czernichowa. Podobne komunikaty dostali także inni druhowie. Mieli dodatkową informację, że zwierzę jest w okolicy stacji CPN.

ZOBACZ ZDJĘCIA

- Pojechaliśmy tam - mówi Sury. - 16 strażaków przeszukiwało rowy przydrożne i pola na których mogła się zbierać woda. I nic. Żadnego śladu.
Potem okazało się, że osoba powiadamiająca o zdarzeniu z drugiego brzegu, zasugerowała się flagami stacji paliw. Tymczasem jeleń walczył o życie na Wiśle, trzy kilometry dalej. Na daremne poszukiwania strażacy stracili pół godziny. Kiedy dotarli nad rzekę zwierze bezskutecznie próbowało wyskoczyć z lodowatej wody. Ratownicy chcieli wezwać straż z Krakowa z saniami do pracy na lodzie, ale nie było na to czasu.

Wówczas Jarosław Czekaj, młody strażak z Czernichowa zaproponował, by akcję ratunkową przeprowadzić z drabiny. Sam zgłosił się, że wejdzie po niej na lód. - Pamiętałem ze szkolenia taki sposób radzenia sobie na lodzie - mówi skromnie pan Jarosław.

Koledzy przystali na tę propozycję. - Nie mieliśmy wyboru, bo zwierzę zaczęło charczeć. Widać było, że dłużej nie wytrwa - wzrusza ramionami Sury.
Strażacy rozłożyli na lodzie najdłuższą drabinę. Jarosław Czekaj zapiął uprząż do wspinaczki, przywiązał się sznurem. Gdyby wpadł do wody koledzy mieli go wyciągnąć. Po drabinie przesuwał się na środek rzeki.

- Bałem się kiedy lód był coraz słabszy, a wokół mnie coraz więcej wody - przyznaje. - Jeleń niespokojnie wierzgał. Kiedy wyciągnąłem go na powierzchnię lodu, uspokoił się. Leżał jak martwy, ale oddychał - opowiada przejęty. - Obawiałem się, że jest ciężki i nie dam rady go podnieść. Przesuwałem go po lodzie.

Tak wymęczony "dzikusek" i jego wybawiciel dotarli do miejsca, gdzie lód był gruby. Wtedy pan Jarosław wziął jelonka na ręce. - Okazał się leciutki. Miałem wrażenie, że nic nie waży - dziwił się ratownik.
Akcja trwała ok. 15 minut. Na brzegu druhowie czekali z kocem. Wsadzili jelonka do samochodu i odjechali do remizy. - Kiedy auto odjeżdżało przyszła sarna, pewnie jego matka - mówi strażak Marcin Zabagło. - Długo stała w miejscu, gdzie zapakowaliśmy jelenia do samochodu. Ale nie mogliśmy mokrego i przemarzniętego zwierzęcia wypuścić - zaznacza.

Marcin Zabagło zajął się jelonkiem fachowo. Sprowadził myśliwego, by go obejrzał. Przyniósł mu kukurydzę, sól i siano z Koła Łowieckiego. - Jeleń przez trzy godziny się nie ruszał, był zmarznięty i wystraszony - mówi pan Marcin. - A na drugi dzień po południu zaczął wojować po całej piwnicy, wywracać wszystko - śmieje się strażak. Myśliwy uznał, że pora, by jelenia wypuścić w miejscu skąd go zabrano. Wrócił do swoich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska