Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: wsadził bagnet w brzuch kolegi

Artur Drożdżak
Oskarżony Krzysztof K. twierdzi, że nie chciał zabić kolegi
Oskarżony Krzysztof K. twierdzi, że nie chciał zabić kolegi Artur Drożdżak
Zbrodnia, nieszczęśliwy wypadek, a może tragiczny finał awantury o pieniądze ? Tajemniczym zdarzeniem w oświęcimskim barze Magnat zajmuje się teraz Sąd Okręgowy w Krakowie.

Osoby dramatu: Jerzy K. i Krzysztof K., obaj z kryminalną przeszłością. Miejsce: toaleta baru o wątpliwej sławie. Czas: 19 stycznia ub.r. Wstępne ustalenia policji: 47-letni, dobrze zbudowany Krzysztof K., z zawodu ślusarz, obecnie rencista, popijał z kumplem Jerzym K. zimną wódkę i piwo. Mieli już mocno w czubie, gdy karany w przeszłości za rozboje Krzysztof K. zaczął się przechwalać, że ma ze sobą bagnet z ostrzem o długości 15 cm.

Nagle, bez powodu rzucił do kumpla, że "chętnie by go zaj...". Jerzy K. próbował wyjść z baru, zamówił sobie taksówkę. Zgodził się jeszcze pójść z Krzysztofem K. do toalety. Wtedy doszło do ugodzenia nożem w brzuch Jerzego K. i właśnie w tym samym momencie do toalety za potrzebą wszedł Andrzej G.

- Co się tutaj dzieje! Ty krwawisz? - rzucił w stronę rannego i próbował tamować mu krew. Trzej mężczyźni nie czekali na przyjazd pogotowia. Szybko wsiedli do stojącej przed barem taksówki i pojechali do oświęcimskiego szpitala. Na miejscu zaczęto opatrywać rannego Jerzego K. Gdy zjawiła się policja, Krzysztof K. skłamał, że jest taksówkarzem, który przywiózł Jerzego K. Po chwili uciekł z budynku, zatrzymano go dopiero po kilku godzinach w domu. Nie przyznał się do usiłowania zabójstwa, a tylko do kłótni z kolegą, który nie chciał mu oddać 40 zł długu. - To był nieszczęśliwy wypadek. Kolega tylko przypadkiem nadział się na bagnet, który trzymałem w ręce- bronił się. Trafił do zakładu karnego w Wadowicach.

Po kilku miesiącach znalazł się tam też Jerzy K., który wykurował się w szpitalu, ale popadł w konflikt z prawem i został aresztowany. Przed krakowskim sądem zeznawali jego koledzy zza krat. Podczas rozprawy mówili, że na terenie zakładu karnego w Wadowicach pokrzywdzony Jerzy K. i Krzysztof K. przez pośredników próbowali dogadać się i uzgodnić wersję, według której zajście w barze Magnat było tylko "nieszczęśliwym wypadkiem".

Oświęcimska prokuratura uważa, że Krzysztof K. chciał zabić kolegę, bo używał bagnetu, czyli jak napisano w akcie oskarżenia, "narzędzia w czasach wojennych przeznaczonego do eliminowania przeciwników na polu walki". Krzysztofowi K. grozi kara dożywotniego więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska