Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Każdy to powie, Cracovia rządzi w... Sosnowcu (ZDJĘCIA)

Wojciech Batko, Sosnowiec
Wisła, lider tabeli Ekstraklasy, niespodziewanie przegrała 0:1 z niżej notowanymi w tym sezonie rywalami. Bramkę na wagę trzech punktów strzelił dla Cracovii Michał Goliński w 50. minucie meczu.

Potrzeba było "wielu starań", żeby - po raz pierwszy w 103-letniej historii obu klubów - piłkarskie wielkie derby musiały się odbyć poza Krakowem. Przejdą więc do annałów, ale nie tylko z tego mało chwalebnego powodu. Także za sprawą rezultatu - po 50 latach Cracovia triumfowała w ekstraklasowych wielkich derbach jako gość! Ostatni raz w 1959 roku, kiedy na stadionie przy ul. Reymonta "Pasy" zwyciężyły 3:2.

Od razu dodajmy, że wczoraj zawodnicy trenera Oresta Lenczyka solidnie zapracowali na te trzy punkty. Nie szczędząc zdrowia ani kości, mając świadomość sensu przebywania na murawie. Oni na swój niespodziewany(?), ale w pełni zasłużony sukces solidnie zapracowali.

Dlatego po pierwszej połowie chyba nikt nie był zaskoczony poziomem gry. A jeśli już, to ewentualnie poczynaniami "Pasów". W miarę sprawnie realizującymi plan, który nazwać można: "Przede wszystkim nie stracić gola".

Zobacz zdjęcia

Gdyby z kolei Matusiakowi stało opanowania i precyzji, to Cracovia zeszłaby na przerwę z nadróbką.
Były reprezentant Polski (jak również gracz m.in. Wisły) nie wykorzystał bowiem w 12 min, po precyzyjnym podaniu Golińskiego, sytuacji sam na sam z Pawełkiem. Czy jednak przy starcie do podania "Goliny", Matusiak nie przekroczył prędkości dopuszczalnej w terenie zabudowanym? Gdyż wyprzedzony Jop sprawiał wrażenie drepczącego, choć też biegł...

Wisła dla odmiany aż trzykrotnie (!) zagroziła Cabajowi (uderzenie Kirma w 25 min - odbite przez golkipera, strzał Małeckiego w 27 min - po interwencji Cabaja był korner i próba Jirsaka - Cabaj odbił piłkę na poprzeczkę). Co musiało stanowić niebagatelne osiągnięcie - ostatecznie w niedawnym meczu z Legią jej bramkarz tylko dwa razy był w większych opałach. Ponadto wiślacy "wybitnie" zaostrzyli grę - już w 20 min mieli w dorobku 7 popełnionych fauli, czyli tyle ile w całym wspomnianym spotkaniu ze stołeczną rywalką.

Poza tym sympatyk "Białej Gwiazdy" mógł się tylko frustrować. W desperacji ci obecni na trybunach zaczęli nawet skandować: - "Gardła zdzieramy, ambicji się domagamy!". Nic nie wskórali. Ale kiedy problem stanowią - wymiana więcej niż dwóch podań, normalna centra, skuteczny drybling, nie rozwodząc się szerzej nad elementem wyszkolenia zwanym panowaniem nad piłką... Tym bardziej takie niedostatki winny być niwelowane "gryzieniem trawy". Cóż, wiślakom sosnowiecka murawa raczej nie smakuje!
Natomiast Lenczyk nie byłby zapewne sobą, gdyby nie zauważył, że otworzyła się przed Cracovią wyjątkowa szansa upokorzenia "Białej Gwiazdy". W przerwie musiał więc odpowiednio przemówić, skoro drugą odsłonę rozpoczęły "Pasy" bez balastu respektu dla faworyzowanego lidera. I już w 50 min doczekały się - jak się potem okazało - rozstrzygającej akcji.

Z lewej flanki, z wolnego, dośrodkował Pawlusiński, skiksował Jop atakowany przez Sachę, a Marcelo spóźnił się z "kryciem" Golińskiego, który lewą nogą precyzyjnie kopnął piłkę do siatki.

Wiślacy wielokrotnie już podnosili, że kiedy rywal strzela gola, strasznie im to podcina skrzydła i odbiera trzeźwość myślenia. I choć nader rzadko przekuwają oni słowa w czyn, to wczoraj zrobili to z wyjątkową konsekwencją. Szamocząc się do ostatniego gwizdka arbitra. Na trybunach zaś atmosfera gęstniała do tego stopnia, że zasadne były obawy, czy aby mecz zostanie doprowadzony do końca!

Kibice swoje werbalne niezadowolenie adresowali do piłkarzy. Czyżby oszczędzając np. trenera? A przecież on jest tym głównodowodzącym! Tylko że od dłuższego czasu mającym chyba spore problemy z okiełznaniem swoich podkomendnych...

Dość powiedzieć, że przegrywając wiślacy jedynie dwa razy (w obu przypadkach za sprawą Boguskiego) względnie zagrozili "Pasom". Bo to one, mimo zrozumiałej defensywnej orientacji, kontrolowały grę! Uznanie więc dla triumfatorów, ale już żadnej chwały dla pokonanych!

Wisła Kraków - Cracovia 0:1 (0:0)
Bramka: Goliński 50.
Żółte: Marcelo, Jirsak, Małecki - Mierzejewski.
Sędziował: Paweł Gil (Lublin).
Widzów: 3500.
Wisła: Pawełek 3 - Alvarez 1, Jop 1, Marcelo 1, Piotr Brożek 1 (73 Boguski) - Łobodziński 1 (56 Ćwielong), Jirsak 1, Diaz 1, Kirm 1 (86 Leszczak) - Paweł Brożek 1, Małecki 1. Trener: Maciej Skorża.
Cracovia: Cabaj 4 - Mierzejewski 3, Polczak 4, Wasiluk 4, Derbich 2 - Sacha 3, Goliński 5, Szeliga 3, Klich 2 (62 Cebula), Pawlusiński 2 (90+3 Kłus) - Matusiak 2 (87 Kaszuba). Trener: Orest Lenczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska