Dzięki nim jet czyściej, mniej zdewastowanych miejsc w miastach, a i kierowcy muszą uważać, aby nie parkować byle gdzie. Strażnicy miejscy na Podhalu wychodzą z cienia.
Mieszkańcy coraz częściej zaznaczają, że ich obecność jest konieczna.
Straże miejskiej to formacje finansowane z budżetów gmin, w których działają. To na ich utrzymanie idzie część płaconych podatków.
Część jednak pieniędzy wraca, a to za sprawą mandatów nakładanych przez strażników. I tak ponad 130 tys. zł wpłynęło do kasy zakopiańskiego magistratu w ubiegłym roku, z tytułu różnego rodzaju mandatów nałożonych przez strażników miejskich. O wiele mniej, bo 77 tys. zł udało się natomiast zarobić nowotarskim municypalnym.
Daleko w tyle z kwotą 18 tys. zł pozostała Rabka Zdrój oraz z 6 tys. zł reaktywowana po kilku latach straż w Szczawnicy.
Cały czas lwią część kar nakładanych na obywateli stanowią te za łamanie przepisów ruchu drogowego.
Na kolejnym miejscu znalazły się te dotyczące ochrony środowiska i nielegalnego handlu.
- W ubiegłym roku interweniowaliśmy ponad 5 tysięcy razy. Dziennie wyjeżdżaliśmy średnio 20 razy - mówi Henryk Ziemianek, zastępca komendanta SM w Zakopanem.
- W naszym wypadku najwięcej kar nałożyliśmy na handlujących nielegalnie na Krupówkach oraz nieprawidłowo parkujących.
Strażnicy ukarali aż 478 kierowców punktami karnymi. Nie trudno się domyślić, że najliczniejszą klientelą 17 strażników z Zakopanego są przebywający w stolicy Tatr turyści parkujący gdzie popadnie.
Nowotarscy strażnicy w ubiegłym roku interweniowali ponad 3200 razy. Prowadzili kolejny etap kontroli posesji, podczas których sprawdzano segregację odpadów, umowy za ich wywóz, oraz rachunki za wywóz szamb.
Tylko z tytułu łamania ustawy o utrzymaniu czystości funkcjonariusze wypisali 38 mandatów
i skierowali do sądu pięć wniosków o ukaranie niefrasobliwych mieszkańców. Przekonują, że zmienia się nastawienie mieszkańców do ich kontroli.
- O ile z początku mieszkańcy byli oburzeni naszymi kontrolami, o tyle teraz zdają sobie coraz bardziej sprawę, że są one konieczne - mówi Jan Roik, zastępca komendanta Straży Miejskiej
w Nowym Targu. - Ludzie widzą, że dzięki naszym kontrolom sąsiad nie wypuści szamba do potoku, a oni będą żyli w czystszym otoczeniu.
Również Straż Miejska w Rabce Zdroju walczy z nieczystościami. Municypalni ujęli 59 osób podrzucających śmieci do ulicznych koszy, zanieczyszczających koryta potoków. Także i rabczańscy strażnicy widzą efekty swojej pracy.
- Pozytywnie oceniam młodzież. Po liczbie zdewastowanych koszy, czy znaków drogowych widzę,
że zaczynają oni doceniać miejsca, w których coraz częściej przebywają - mówi Kazimierz Zapała, komendant z Rabki.
Również młoda, bo działająca dopiero rok straż w Szczawnicy przyznaje, że ludzie mają coraz lepsze podejści do nich.
Jak mówią zaś mieszkańcy, nie wyobrażają sobie teraz, żeby strażników nie było.
- Ktoś musi chodzić po domach i sprawdzać umowy na wywóz śmieci. Inaczej wszystko zamiast do kosza trafi do pieca - mówi Michał Pawlik z Nowego Targu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?