Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Starostwo uratowało gorlicki szpital przed bankructwem

Lech Klimek
Lech Klimek
Przez 18 lat działania powiatu przez gabinet na parterze budynku starostwa przewinęło się czterech gospodarzy. Najdłużej urzędował w nim Mirosław Wędrychowicz. Witold Kochan najkrócej, niecałą kadencję, potem awansował na stanowisko wojewody małopolskiego.
Przez 18 lat działania powiatu przez gabinet na parterze budynku starostwa przewinęło się czterech gospodarzy. Najdłużej urzędował w nim Mirosław Wędrychowicz. Witold Kochan najkrócej, niecałą kadencję, potem awansował na stanowisko wojewody małopolskiego. Lech Klimek
Pierwszy starosta musiał sklejać powiat rozebrany w 1975 roku przez trzy województwa. Ostatni zaryzykował bankructwo powiatu, by zbudować bardzo ważną dla miasta drogę.

Kiedy 18 lat temu na mapę Polski wracały zlikwidowane 23 lata wcześniej powiaty, nikt nie obiecywał nam, że będzie łatwo - wspomina Andrzej Welc, który wówczas pełnił funkcję kierownika urzędu rejonowego.

Najpierw trzeba było wywalczyć sobie przynależność Biecza i Lipinek do powiatu, potem Gorlickie chciało być w Małopolsce, choć były zakusy, byśmy byli mieszkańcami rubieży Podkarpacia.

Sprzymierzeńcami w tej walce byli senatorowie, posłowie i radni sejmiku. Jednoznacznego poparcia udzieliły wszystkie gminy powiatu. Wreszcie zapadła ostateczna decyzja i powiat gorlicki, w swoich prawie historycznych granicach, znalazł się w województwie małopolskim.

- Byliśmy wtedy tacy dumni - dodaje Andrzej Welc, który dokładnie pamięta datę pierwszych wyborów samorządowych do Rady Powiatu Gorlickiego.

- To było 11 października 1998 roku. Od tego czasu dużo się zmieniło, w końcu powiat jest już pełnoletni - śmieje się.

Andrzej Welc żałuje Stróż i Rzepiennika

Pierwszym starostą został dotychczasowy kierownik urzędu rejonowego.

- Niby nie zmieniłem gabinetu, ale teraz już byłem nie urzędnikiem, ale samorządowcem - mówi. - Dostaliśmy nie tylko trochę większe kompetencje, ale i znacznie większą odpowiedzialność - podkreśla.

Wspominając pierwsze lata pracy nowego samorządu, skupia się na integracji nowej jednostki.

- Po 1975 roku stary powiat gorlicki został rozebrany pomiędzy trzy województwa - opowiada. - Teraz musieliśmy to wszystko posklejać. Szkoda, że zabrakło choćby gminy Rzepiennik czy Stróże, ale i tak udało się nam bardzo wiele - dodaje.

Starostwo miało też od samego początku istnienia problemy lokalowe.

- Żadnemu z moich następców nie udało się ich do końca rozwiązać - stwierdza. - Nie mam więc czego sobie tak naprawdę zarzucać - podkreśla.

Początki działania starostwa to nie tylko problemy. Były też sukcesy.

- Czuję się ojcem chrzestnym nowej komendy policji - opowiada z uśmiechem. - Pewnie, gdybyśmy wtedy nie zdecydowali się na dołożenie pieniędzy, to policja dzisiaj nadal mieściłaby się przy Łukasiewicza - dodaje.

Witold Kochan nie ogłosił bankructwa szpitala

Został starostą po wyborach w 2002 roku. Dla samorządów powiatowych nie były jeszcze dostępne tak duże środki finansowe, jak obecnie. Choć oczywiście wszystko zmieniło się po 1 maja 2004 roku, gdy Polska stała się pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej.

Wielkim problemem dla starostwa był wówczas szpital w Gorlicach. W latach 2003-2004 był bliski bankructwa.

- W 2004 roku przyjęliśmy program restrukturyzacyjny i rozpoczęliśmy starania o zdobycie środków na kompleksową termomodernizację - opowiada. Starostwo zdobyło ponad 12 milionów złotych, a szpital przeszedł pierwszy remont od czasu jego budowy.

- Byliśmy też jednym z sześciu powiatów w województwie, które otrzymały pieniądze na remonty dróg - wspomina Kochan. - Wtedy to udało się wyremontować dwie drogi prowadzące do naszych uzdrowisk. Pierwsza z Ropy do Wysowej, a druga z Sękowej do Wapiennego - podkreśla.

Zapytany o druga stronę medalu, czyli porażki chwilę się zastanawia: - Pewnie jakieś były, ale jak sądzę, nie ma czego wspominać - mówi z uśmiechem. - Trzeba się cieszyć sukcesami, a z ewentualnych porażek wyciągać wnioski na przyszłość - dodaje.

Witold Kochan nie doczekał do końca swojej kadencji. W grudniu 2005 roku został powołany na stanowisko wojewody małopolskiego w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza.

Mirosław Wędrychowicz do serca wziął sobie drogi

Po przeprowadzce Witolda Kochana do Krakowa, jego miejsce w gabinecie starosty zajął Mirosław Wędrychowicz. Po kolejnych wyborach rok później zachował swój fotel. Był starostą aż do 2014 roku, kiedy to został burmistrzem Biecza.

- To był dla mnie wspaniały czas - opowiada Mirosław Wędrychowicz. - Pełen ciężkiej pracy, ale w naprawdę dobrym towarzystwie. Mówię tu zarówno o radnych powiatowych, jak i świetnymi urzędnikami, jakich udało się w starostwie zgromadzić. Bez ich ciężkiej pracy nie udałoby się to wszystko, co po tych kilku latach zostawiłem za sobą - dodaje.

Trzecia i czwarta kadencja samorządu powiatowego to swoisty boom inwestycyjny.

- Drogi, drogi i jeszcze raz drogi - jak mantrę powtarza Mirosław Wędrychowicz. - Trzeba to bardzo wyraźnie podkreślić, poszło na to setki milionów złotych - dodaje.

Czas zasiadania przez Mirosława Wędrychowicza za biurkiem starosty to również wielka powódź z 2010 roku.

- To nieszczęście, jakie spadło na powiat, tylko nas wzmocniło - mówi były starosta. - Takim bardzo widocznym śladem, po tamtym czasie są choćby trzy nowe mosty na drodze do Izb w gminie Uście Gorlickie.

Boom inwestycyjny kontynuowany był także w gorlickim szpitalu.

- Taką wisienką na torcie była w szpitalu budowa nowoczesnego bloku operacyjnego - podkreśla.

A czy były jakieś porażki?

- Nie uzyskaliśmy pieniędzy na regulacje w geodezji i kartografii - mówi Mirosław Wę-drychowicz. - Ciągle trwają nad tym prace, ale jak sądze potrwa to jeszcze jakieś pięć lat. Nie tak dawno powiat dysponował jedynie katastrem, pochodzącym z czasów sprzed pierwszej wojny światowej - podkreśla.

Brak uregulowań i precyzyjnych map sprawia, że na terenie powiatu nie tylko utrudniony jest indywidualny obrót ziemią.

- To też poważny problem przy jakichkolwiek inwestycjach - podkreśla Wędry-chowicz.

Karol Górski okazał się dobrym pływakiem

Po ostatnich wyborach, niespełna trzy lata temu, Mirosław Wędrychowicz, przeniósł się do ratusza w Bieczu, a jego miejsce zajął dotychczasowy wicestarosta.

- Mnie jest dość łatwo powiedzieć, co było dotychczas największym sukcesem - mówi z przekonaniem Karol Górski . - To oczywiście północne obejście Gorlic. Bardzo krótki czas budowy i ryzyko finansowe przez pół roku spędzały mi sen z powiek. Gdyby się nie udało, to pewnie byłbym teraz nazywany grabarzem finansów całego powiatu - dodaje z uśmiechem.

Inwestycja, na której realizację było tylko pół roku, pochłonęła blisko 40 milionów złotych. W razie fiaska budowy starostwo musiałoby zwrócić do budżetu województwa ponad 35 milionów.

- To było jak skok do basenu bez pewności czy jest w nim woda - opowiada. - Na szczęście okazało się, że wody było pod dostatkiem i dopłynęliśmy szczęśliwie do brzegu - podkreśla zadowolony.

Starosta Karol Górki miał też swoją porażkę: - Chcieliśmy poprawić efektywność zarządzania i funkcjonowania szkół między innymi przez ich łączenie w większe zespoły - opowiada. - Niestety spotkaliśmy się z zupełnym niezrozumieniem naszych intencji ze strony społeczności szkolnych - potwierdza.

Zobacz też:
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 9

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska