Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Nowak: Rozkręcić biznes i pomóc Wiślance Grabie

Rozmawiał Jerzy Filipiuk
Łukasz Nowak w ubiegłym roku w Garbarni Kraków rozegrał 26 ligowych spotkań, strzelając 5 bramek
Łukasz Nowak w ubiegłym roku w Garbarni Kraków rozegrał 26 ligowych spotkań, strzelając 5 bramek Fot. Andrzej Wiśniewski
Rozmowa z byłym piłkarzem Garbarni Kraków ŁUKASZEM NOWAKIEM, który odrzucił ofertę z Norwegii i powraca do klubu z Grabia.

- Po rundzie jesiennej zdecydował się Pan opuścić - po roku gry - walczącą o awans do drugiej ligi Garbarnię. Dlaczego?

- Trzeba bardziej pomyśleć o rodzinie. Chcę podjąć pracę i jeszcze pokopać w piłkę amatorsko. Jestem w stu procentach dogadany z Wiślanką Grabie, w której pod względem finansowym będę miał lepiej niż w Garbarni. Choć gdyby mi się trafiła oferta z wyższej ligi, to zastanowiłbym się nad nią.

- Występy na boisku będzie Pan dzielił z pracą zawodową?

- Prowadzimy z żoną salon kosmetyczny, ale to Justyna się nim głównie zajmuje. Jestem umówiony na rozmowy z pewną firmą, aby wspólnie rozkręcić biznes. Ma do nich dojść pod koniec stycznia. W Wiślance mam trenować trzy razy w tygodniu - zajęcia rozpoczną się 17 stycznia - nie będzie więc kolizji z pracą.

- W Garbarni rozegrał Pan 26 ligowych meczów, z tego tylko połowę w pełnym wymiarze czasowym, zdobywając pięć goli. Jak Pan postrzega swój pobyt w krakowskim klubie?

- Jestem zadowolony, choć oczywiście piłkarz chce grać w każdym meczu. Zdarzały mi się lepsze i słabsze występy, nie prezentowałem równego poziomu. Pozostał niedosyt, że w ubiegłym sezonie nie udało się nam awansować do drugiej ligi. W tym roku Garbarni będzie o to jeszcze trudniej, bo jest więcej drużyn kandydujących do awansu. Kadrowo na pewno stać ją jednak na wygranie grupy.

- Do kiedy miał Pan podpisany kontrakt z „Brązowymi”?

- Do czerwca. Nie dostałem jeszcze swojej karty zawodniczej do ręki, ale myślę, że Garbarnia nie będzie mi czynić przeszkód w odejściu.

- Pojawiły się oferty z innych klubów?

- Miałem propozycję gry w Norwegii w trzeciej lidze. Miałbym tam grać i pracować. Po zastanowieniu doszliśmy z żoną do wniosku, że nam się to nie opłaca. W dodatku nie chciałem się rozstawać z rodziną, tym bardziej, że córeczka Laura ma dopiero 15 miesięcy. Była też oferta z czwartoligowego Orkana Szczyrzyc, ale nie wchodziła w grę.

- Wraca więc Pan do klubu, którego jest Pan wychowankiem...

- Grałem w nim kilka lat, a dopiero później trafiłem do Puszczy Niepołomice. Kiedyś powiedziałem, że wrócę na stare śmieci. I słowa dotrzymuję. W Wiślance grał też mój tata Jacek oraz - w trampkarzach i juniorach - brat Maciej, a nadal w niej występuje najmłodszy, 17-letni brat Filip. Tata był stoperem, Maciej grał na boku pomocy, a Filip jest stoperem i środkowym pomocnikiem. Ja nadal będę występował w drugiej linii.

- Najdłużej był Pan zawodnikiem Puszczy, ale jako senior zaczął występować w Górniku Wieliczka. W ostatnich 10 sezonach, broniąc barw Górnika, Puszczy, Sandecji Nowy Sącz i Garbarni, w I, II i III lidze rozegrał Pan łącznie 240 spotkań, ale tylko 106 po 90 minut. Jak Pan to tłumaczy?

- Jestem ofensywnym pomocnikiem. Gdy moja drużyna prowadziła, trenerzy wpuszczali na boisko defensywnego pomocnika, aby utrzymać korzystny wynik. Nie sądzę, by to, że często byłem zmieniany, wynikało z braku mojej kondycji. Podczas testów szkoleniowcy przyznawali, że wydolność jest moją silną stroną, że mogę dużo biegać.

- W tych 240 meczach zdobył Pan 49 bramek. Co ciekawe, prawie połowę, bo aż 24, w ostatnich 20 minutach gry.

- Wtedy drużyny, które przegrywają, chcą odrobić straty, często się odkrywają, a ja - zwolniony od gry obronnej - mam większą okazję do strzelania.

- I jeszcze jedna ciekawostka statystyczna: jako rezerwowy uzyskał Pan tylko osiem goli.

- Chyba nikt nie lubi być rezerwowym. Często trenerzy zbyt późno mnie wpuszczali na boisko, na przykład, gdy wynik był niekorzystny. Miałem wtedy mało czasu, by go zmienić.

- W ciągu ostatnich 10 sezonów zobaczył Pan 41 żółtych kartek i - w listopadzie 2010 roku w Suchedniowie - jedną czerwoną.

- Nie grałem brutalnie. Kartki zdarzały mi się po faulach, za wymuszanie karnych i wolnych, rzadziej za „pyskówki” do sędziego. Czerwoną dostałem w meczu z Orliczem właśnie za zwyzywanie arbitra. Puściły mi nerwy. To było zaraz po przerwie, a tuż przed nią z boiska został usunięty jeden z moich kolegów z Górnika.

- Który swój sezon najmilej Pan wspomina?

- 2013/2014, gdy grałem w Puszczy w pierwszej lidze. Pokazałem wtedy pełnię swoich umiejętności, zdobyłem 11 goli (w 33 meczach, w tym zaledwie 15 w pełnym wymiarze czasu - przyp.). Koledzy z drużyny rozumieli moje zagrania, a ja ich.

- W pierwszej lidze występował Pan też jako zawodnik Sandecji w rundzie jesiennej w 2015 roku.

- Ale z powodu dwóch kontuzji grałem mało (tylko osiem meczów - przyp.). To była dla mnie praktycznie stracona runda.

- Miał Pan również - wiosną 2010 roku - epizod w czwartej lidze w Limanovii Szubryt.

- Ściągnął mnie tam - i trzech innych moich kolegów z Górnika - trener Ireneusz Adamus. To był czas, gdy klub sponsorował Zbigniew Szubryt. Zajęliśmy dopiero jedenaste miejsce w tabeli.

- Na takim samym plasuje się teraz w czwartej lidze Wiślanka...

- Odszedł z niej Paweł Nowak (też były zawodnik Garbarni, a wcześniej m.in. Wisły, Cracovii i Lechii Gdańsk - przyp.), który postanowił zakończyć karierę. Będzie więc roszada: Nowak za Nowaka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Łukasz Nowak: Rozkręcić biznes i pomóc Wiślance Grabie - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska