Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kibole nie mają jednej twarzy. To wielkie cielsko bez kontroli

Majka Lisińska-Kozioł
Chcą uchodzić za twardzieli. Na stadionie czy wśród osiedlowych kumpli czują się bezpieczni i bezkarni. Są silni siłą grupy. Gdy grupa zamienia się w tłum, jego członkowie stają się wielkim cielskiem bez samokontroli. Co napędza kiboli?
Chcą uchodzić za twardzieli. Na stadionie czy wśród osiedlowych kumpli czują się bezpieczni i bezkarni. Są silni siłą grupy. Gdy grupa zamienia się w tłum, jego członkowie stają się wielkim cielskiem bez samokontroli. Co napędza kiboli? fot. Wojciech Matusik
Między deklaracjami a zachowaniem kibiców jest często diametralna różnica. W większości mówią o sympatii i lojalności wobec swojej drużyny, a jednocześnie są powodem jej kłopotów wizerunkowych i finansowych - mówi psycholog sportu, dr Joanna Basiaga-Pasternak.

- Lubi Pani piłkę nożną?

- Uwielbiam. To moja ukochana dyscyplina.

- I chodzi Pani na mecze?

- Zawsze chodziłam - z tatą, czasami z córką.

- Atmosfery panującej na trybunach i takich wrażeń, jakie znaleźć można na stadionie, nie zapewni telewizor.

- Kibice potrafią podgrzać emocje do czerwoności. A takie emocje lubią się wymknąć spod kontroli.

- Jak to jest, że kibice deklarują miłość do swojego klubu, drużyny. Mówią, że mogliby się za nią dać pokrajać, a z drugiej strony nie dość, że narażają ukochany klub na kary finansowe i regulaminowe, to jeszcze szargają jego wizerunek. Ostatnio głośno w tym kontekście o fanach Legii.

- Kibic kibicowi nierówny. Nie każdy przychodzi na stadion rozrabiać. Nie wszyscy stanowią zagrożenie dla innych i dla drużyny. Nieżyjąca już prof. Anna Pawlak z naszej AWF podzieliła publiczność na stadionach na kilka kategorii: widzów, kibiców, miłośników i pseudokibiców. Ci pierwsi oglądają mecz; są obiektywni, wymieniają uwagi i potrafią docenić klasę przeciwnika. Kibice bardziej dynamicznie wyrażają swoje emocje. Tworzą atmosferę na stadionie. Miłośników w czasie meczu widać najwyraźniej. Są solidarni i podkreślają swoją odrębność. Natomiast pseudokibiców interesuje i mecz, i walka z wrogimi pseudokibicami. Ale funkcjonują też inne nazwy stadionowych „grup społecznych”. Zwykli kibice, są zwani „popcornami” lub „piknikami”; oglądają mecz, coś tam pokrzyczą i tyle. „Fanatycy” śpiewają i biorą udział w oprawie. „Ultrasi” organizują doping. I wreszcie „chuligani” - ich częściej się spotka na meczach wyjazdowych niż „u siebie”. I zazwyczaj od nich zaczynają się pomiędzy kibicami tzw. zgody.

- Zgody, czyli co?

- Układy, na mocy których grupy z jednego i drugiego klubu wspierają siebie podczas ustawek, czy wyjazdów. „Zgodę” zawierają zazwyczaj szefowie stowarzyszeń.

- Gdy grupa zamienia się w tłum, jego członkowie - psychicznie stają się - jak ktoś powiedział - wielkim cielskiem bez samokontroli.

- Tłum charakteryzuje duża impulsywność i podatność na sugestie przywódców. Znika świadomość „ja”, własnej odrębności. Ludzi w tłumie wiążą niczym niehamowane emocje. Dochodzą do głosu prymitywne skłonności czasami tłumione w codziennym życiu. Wszyscy uczestnicy wydarzenia przyjmują ten sam „system” myślenia i reagowania. Wzrasta poczucie własnej mocy i zdolności do wykonywania czynów fanatycznych i bezwzględnych.

- Dlaczego?

- W tłumie mylone są fakty subiektywne i fakty obiektywne, co zniekształca rzeczywistość. Tłum charakteryzuje również łatwowierność, przesada (dotycząca zwykle emocji negatywnych), prostota, a zarazem gwałtowność uczuć, nietolerancja, autorytaryzm, konserwatyzm („kto nie z nami, ten przeciw nam”). Następuje wzrost zachowań agresywnych, skierowanych na grupę antagonistyczną. Pisał o tym w „Psychologii tłumu” Gustaw Le Bon.

- Bywa, że ludzie w różnym wieku, o różnym wykształceniu - jeśli już wybiorą się na mecz - zachowują się na stadionie tak, jak nie zachowaliby się w innym miejscu.

- Obserwujemy tu zjawisko zwane w psychologii facylitacją społeczną, czyli ułatwieniem; łatwiej robimy coś pod wpływem innych lub w ich obecności. W grupie nietrudno też o konformizm. Dostosowujemy się, bo wydaje nam się, że tak trzeba, albo nie chcemy wypaść gorzej. Te mechanizmy towarzyszą także kibicom. Młodzi ludzie, którzy zgłaszają swój akces do grup kibiców, zwykle wiedzą, że tam używa się przemocy. Nie zawsze zdają sobie sprawę, że mogą paść jej ofiarą. Członkami takich grup stają się ludzie, którzy nie zawsze wiedzą, co ze sobą zrobić ani teraz, ani w przyszłości. Ta bezsilność też wywołuje agresję.

- Są silni tylko w grupie.

- Grupa daje poczucie mocy. Ktoś sam publicznie by nie zaśpiewał, ale w grupie tak. Łatwiej jest przejąć zachowania innych, ale też nasza odpowiedzialność się rozbija. Przestaje się mówić „ja”, zaczyna mówić „my”; przyszliśmy, zrobiliśmy. Pojawia się dyfuzja odpowiedzialności, czyli przeświadczenie, że ona „rozkłada się” na wszystkich członków grupy. Stąd poczucie bezkarności i siły.

- Między deklaracjami co do sympatii i lojalności wobec swojej drużyny a zachowaniem tych kibiców jest często diametralna różnica. Kochają drużynę, a jednocześnie są powodem jej kłopotów. Nie ma na nich rady?
- Trzeba zacząć od motywów działania. Odpowiedzieć sobie na pytanie, czy ci, którzy doprowadzili do tego, że nie można obejrzeć meczu z Realem Madryt z trybun, kierowali się chęcią przeżywania emocji sportowych.

- Mówi się, że w grę wchodzą interesy, układy finansowe, powiązania biznesowe, które są załatwiane pod przykrywką kibicowskich naparzanek.

- Nie można i tego wykluczyć. Chcę jednak powiedzieć, że im więcej rozgłosu tego typu zachowaniom nadają media - a nadają - tym lepiej sprzedaje się agresja. Bycie agresywnym w wielu środowiskach odbierane jest jako zaleta. Tymczasem mało kto zwraca uwagę na dobre inicjatywy kibiców, jak choćby akcje charytatywne.

- Nie ma jednak wspólnego frontu walki z kibolami. Jak jedna władza ich surowiej karze, to druga wypuszcza i fetuje ich jak dobrych patriotów, co to biało-czerwonymi flagami powiewają na stadionach.

- Piłka nożna jest najbardziej popularną dyscypliną w sporcie i to się nie zmienia bez względu na to, czy są wyniki, czy nie ma. Każdy przecież zna kogoś, kto gra w piłkę, a każdej małej miejscowości jest boisko. W prasie najwięcej relacji jest z meczów piłkarskich. Ludzi to ekscytuje, interesuje, więc kibiców na stadionach są tysiące, a ich sympatia bywa dla polityków z różnych opcji łasym kąskiem. I oni to wykorzystują.

- Skąd zatem bierze się agresja kibiców?

- Zdaniem twórców hipotezy frustracji - agresji Dollarda, Dooba, Millera, Mowrera i Sersa agresja pojawia się, gdy człowiek nie może osiągnąć celu, do którego dąży, bo na drodze pojawia się przeszkoda. Wtedy wyładowuje się na niej. Zresztą przyczyny agresji wśród kibiców sportowych są złożone. Jeśli prześledzi się widowiska sportowe na przestrzeni lat, widać eskalację agresji. Ale przecież dzisiaj nie tylko oni stają się coraz bardziej agresywni. Agresja dobrze się sprzedaje w kinie, telewizji, grach komputerowych, więc producenci i reżyserzy nam jej nie oszczędzają.

- Wielu tzw. kiboli to elokwentni, inteligentni, dobrze wychowani ludzie. Na stadionie albo podczas ustawek zmieniają się w bezwzględnych agresorów.

- W grupie kibicowskiej pokazują drugą twarz. Ale taka jest nasza natura, że człowiek potrzebuje akceptacji i przynależności do grupy. Te potrzeby zaspokaja też grupa kibiców. Jeśli ktoś jest w niej akceptowany, to w niej trwa. I dobrze się czuje. Część członków grup kibicowskich nie ma wsparcia nigdzie indziej.

- Co musiałoby się zdarzyć, żeby kibice przestali szkodzić swoim klubom?

- Współpraca państwa, klubów, samorządów. Brak akceptacji tego typu działań przez społeczeństwo, przez władze, przez władze kościelne, jednomyślne działanie polityków wszystkich ugrupowań. I to byłby może pierwszy krok. A dopóki jest głośna lub milcząca aprobata dla takich działań - prowadzi ona do niekonsekwencji i kibice robią, co chcą.

- Może stosować surowsze kary?

-Wedle sondażu Irbis dla radia Zet prawie 40 proc. ankietowanych uważa, że zaostrzenie kar jest skuteczne w walce ze stadionowym bandytyzmem, natomiast ponad jedna czwarta nie wierzy w żadne skuteczne rozwiązanie.

- Ci, którzy nie wierzą w rozwiązanie problemu zadym na stadionach, uważają, że istnieje społeczne i polityczne przyzwolenie na takie zachowania. Co jeszcze pokazuje sondaż?

- Prawie 25 procent badanych uważa, że policja powinna mieć zwiększone uprawnienia w zakresie stosowania siły wobec chuliganów, a niemal 10 procent chwali rozwiązania władz Legii, które chcą odebrać stowarzyszeniom kibicowskim wpływ na sprzedaż biletów.

-Mówi się, że tzw. kibole to twardziele i dlatego trudno jest z nimi walczyć.

- Chcą za takich uchodzić i tak ich postrzegają postronni obserwatorzy. W swojej grupie rzeczywiście czują się bezpieczni i bezkarni. Są silni siłą grupy.

Dr Joanna Basiaga-Pasternak, psycholog sportu, pracownik krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego: Wedle sondażu Irbis dla radia Zet prawie 40 proc. ankietowanych uważa, że zaostrzenie kar jest skuteczne w walce ze stadionowym bandytyzmem, natomiast ponad jedna czwarta nie wierzy w żadne skuteczne rozwiązanie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kibole nie mają jednej twarzy. To wielkie cielsko bez kontroli - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska