Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marzena Sarapata: Jedna Wisła, jeden szyld

Przemysław Franczak
Przemysław Franczak
Prezes Marzena Sarapata
Prezes Marzena Sarapata Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
- Będzie nam łatwiej z prostszą strukturą, będziemy w stanie dużo rzeczy zrobić razem, czyli lepiej - mówi Marzena Sarapata, od poniedziałku łącząca funkcje prezesa Towarzystwa Sportowego i piłkarskiej spółki Wisły Kraków.

Mówi Pani: „Budujemy jedną wielką Wisłę”. Jedną w sferze symbolicznej czy strukturalnej?
Strukturalnie nie dałoby się tego zrobić. Mamy do czynienia ze stowarzyszeniem i piłkarską spółką akcyjną. I tak pozostanie. Przystąpimy jednak do uporządkowania struktury organizacyjnej i spróbujemy pewne obszary połączyć. Mam tu na myśli np. wspólną politykę medialną, komunikacyjną. W przypadku piłki nożnej to też funkcjonuje, bo przecież akademia piłkarska już bardzo prężnie działa we współpracy z dyrektorem sportowym spółki. Teraz jeszcze sprawniej będziemy mogli realizować pewne projekty. Tak samo jak w innych obszarach: marketing, sprzedaż. Tak sobie to wyobrażam.

Budowa zaczyna się teraz czy trwa już od roku?
To dzieje się od roku, staramy się, żeby te struktury coraz bardziej się spajały. Niestety, jesteśmy, a może raczej byliśmy „niewolnikami” - nazwijmy to w ten sposób - poprzedniego systemu. To znaczy, kiedy piłkarska spółka była własnością innego podmiotu dochodziło na niektórych polach do konkurowania, co było niepotrzebne. Od roku tak nie jest, natomiast czasami przyzwyczajenia zostają i teraz szybciej da się zwalczyć pewne zaszłości. Będzie nam łatwiej z prostszą strukturą, będziemy w stanie dużo rzeczy zrobić razem, czyli lepiej. Po prostu pod jednym szyldem Wisła Kraków.

Pozytywny wynik finansowy TS za poprzedni rok może oznaczać coś dla piłkarskiej spółki?
Tutaj nie ma żadnej zależności i bezpośredniego przełożenia. Spółka jest samodzielnym podmiotem. Należy się jednak cieszyć, że TS ma taki dobry wynik finansowy. To nam pomoże i wesprze klub wizerunkowo. Powiem o jednej rzeczy: my zarządzając spółką często spotykamy się z partnerami, którzy bardzo chcieliby wesprzeć sport, natomiast nie chcą lub nie mogą sponsorować sportu profesjonalnego. Oni chcieliby nawiązać współpracę z TS-em, natomiast przychodzą do spółki, może dlatego, że jest bardziej rozpoznawalna. Ten potencjał chcemy wykorzystać, bo jest – naszym zdaniem – bardzo duży.

Podczas walnego zgromadzenia prezes honorowy Ludwik Miętta-Mikołajewicz apelował o nakreślenie strategicznego planu rozwoju klubu. Jest już na to konkretny pomysł?
Zgadzam się z prezesem Mięttą i taka strategia zostanie przygotowana. Być może tego brakowało i pójdziemy w tym kierunku. Przy tym potencjale, który drzemie w Wiśle, on musi być wykorzystany w stu procentach. Co najmniej. Trzeba sekcje przejrzeć od podszewki i niektóre wesprzeć jeszcze mocniej, żeby zbierały punkty. To się przekłada na finansowe dotacje, po prostu.

Z prezesem Piotrem Dunin-Suligostowskim miała Pani okazję w ogóle porozmawiać po historii z internetowym wpisem, który kosztował go stanowisko?
Ja nie. Próbowaliśmy się porozumieć w momencie złożenie przez pana prezesa rezygnacji ze wszystkich pełnionych funkcji w TS, ale rozmawiać nie chciał. Trudno komentować - dlaczego. Na pewno będziemy musieli się spotkać, bo musi przekazać obowiązki. Nie wyobrażam sobie, żeby miało to się odbyć w inny sposób.

Dla Pani ta sytuacja to był szok? Ni stąd ni zowąd rusza lawina.
Co mogę powiedzieć? Musiałabym komentować zachowanie pana prezesa, a to komentarza nie wymaga. A do lawin już się przyzwyczaiłam.

To jednak było coś, co nadwyrężyło wizerunek klubu.
Mam nadzieję, że zdecydowana reakcja zarządu TS pomogła. Sygnał, że tak jest, otrzymaliśmy na przykład od Can-Packu (sponsor główny koszykarek – red.).

Jak się Pani czuje jako jedna z najbardziej wpływowych kobiet w polskim sporcie?
Nie nazwałabym się tak, ale czuję się dobrze (śmiech). Nigdy nie miałam jakoś dużo czasu, żeby przyzwyczaić się do myśli, że nadchodzą takie wyzwania. Jestem człowiekiem czynu, zawsze też konsekwentnie powtarzam, że warto dać odrobinę kredytu zaufania i rozliczać ludzi z wykonanych – bądź nie – zadań.

Jak Pani sobie wyobraża łączenie obowiązków prezesa TS i piłkarskiej spółki?
Będzie to po prostu praca dla Wisły Kraków. Czasu na pół nie będę dzielić, z doświadczenia już wiem, że tak się nie da. Czas jest pojęciem względnym, gdy pracuje się w sporcie.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Marzena Sarapata: Jedna Wisła, jeden szyld - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska