Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Fortuna po Turnieju Czterech Skoczni, a przed MŚ w lotach i igrzyskami: To będzie piękna zima

Przemysław Franczak
Przemysław Franczak
Wojciech Fortuna
Wojciech Fortuna Wojciech Wojtkielewicz
Rozmowa. - To będzie najbogatszy w medale sezon w historii polskiego narciarstwa - prognozuje Wojciech Fortuna, mistrz olimpijski w skokach narciarskich z Sapporo z 1972 roku. - Kolejne triumfy czekają nas już na mistrzostwach świata w lotach. A potem na igrzyskach.

- Było wzruszenie po ostatnim konkursie Turnieju Czterech Skoczni?

- Nie beczałem, bo byłem przekonany, że Kamil zwycięży. Jego tacie, Bronisławowi Stochowi, gratulacje złożyłem telefonicznie jeszcze przed konkursem w Bischofshofen. Złapałem go, gdy był w drodze do Austrii. Powiedziałem mu: „Bądź spokojny, bo Kamil wygra. I cały turniej, i wszystkie cztery konkursy”. Ten chłopak jest w tej chwili bardzo mocny.

- Mocny jak nigdy?

- Tak nie powiem, bo nie wiem. Trudno porównywać. Na pewno u niego doświadczenie robi swoje, przy tylu sukcesach, przeżyciach, mało co jest go w stanie zaskoczyć podczas zawodów. I widać, że cieszy się tym wszystkim. To jest klucz. W TCS startował też z dobrej pozycji. Nie był murowanym faworytem, uwaga skupiała się na innych: Freitagu, Tande i Krafcie. On w spokoju mógł robić swoje. A potem rósł z każdym konkursem. Choć w ostatnim trochę dramaturgii było. Ale Kamil wykonał to wszystko na piątkę.

- Uczeń przerósł wszystkich mistrzów.

- Ładnie to powiedział po zwycięstwie w Ga-Pa, gdy długo czekał na górze na finałowy skok i marzł. Że wszystko jest w głowie, a nie w mięśniach. To mądry chłopak, nie daje się wypuszczać dziennikarzom. Do tego ma silną ekipę, duże wsparcie. To plus jego cechy osobowościowe i talent składają się na wielkiego mistrza. Nie jestem hazardzistą, ale na niego można stawiać spokojnie. Jego każdy start dopinguje do jeszcze większego wysiłku, każda wygrana napędza jeszcze bardziej. I to na pewno nie było jego ostatnie zwycięstwo. Nie będę mu przypinał plecaka do pleców, ale…

- Ale?

- Za chwilę są jeszcze mistrzostwa świata w lotach, które na pewno wygra. Kamil jest wspaniałym lotnikiem, zresztą jak cała nasza drużyna. Nawiasem mówiąc, w zeszłym roku z trudem słuchałem telewizyjnych ekspertów, którzy mówili, że tak nie jest, a potem to odszczekiwali. Teraz oglądam inną stację, żeby się nie denerwować. Bo wszyscy nasi chłopcy to są świetni lotnicy. Skakali już ponad 240 metrów, Kamil 251,5. Nie ma o czym gadać. Igrzyska? Kamil będzie miał trzy szanse medalowe, przewiduję, że wszystkie wykorzysta.

- Sprawdzają się Panu te przepowiednie?

- Proszę zapytać Józka Łuszczka, z którym przed i po każdym konkursie wymieniamy się uwagami przez telefon. Trochę się znam. 17 lat byłem zawodnikiem, siedzę w tym od zawsze, oglądam wszystko. Kwalifikacje i konkursy, powtórki nawet. Żona czasem mnie pyta: czy są dzisiaj skoki, bo mamy do Suwałk jechać (Fortuna mieszka na Suwalszczyźnie w miejscowości Gorczyca - red.). Odpowiadam: są skoki. I trzeba zostać. W zimie ciężko dobry termin trafić. Ale żona też się interesuje skokami, ogląda. Zawsze się pyta o Ammanna, bo jest taki sympatyczny i chciałaby, żeby też wygrywał.

- Oby nie w Pjongczangu.

- (śmiech) No tak, tam lepiej nie. Stawiamy na naszych chłopaków. Niektórych trzeba tylko teraz doszlifować.

- Zwłaszcza Macieja Kota i Piotra Żyłę?

- Maciej popełnia mały błąd przy dojeździe do progu, ale nie chcę się mądrzyć, trenerzy mu tam dobrze doradzą. Żyle też. Teraz przeprowadzą na spokojnie rozmowy, co trzeba zmienić, jakie są błędy. Czasem jeden udany skok powoduje, że zawodnik wraca na właściwe tory. Ja na przykład bym powiedział, że Kamila przed Turniejem tak nakręcił ten dwudniowy trening na Wielkiej Krokwi przed świętami. Przecież oni wcześniej prawie nie mieli okazji spokojnie potrenować na śniegu, sezon zaczął się szybko, nic nie było przygotowane. A w Zakopanem mieli spokój, dobrą pogodę, wszystko dobrze poszło. A że Kamil jest najbardziej doświadczony, to najwięcej mu to dało. Rozkręca się jednak też Dawid Kubacki, Stefanek Hula jest w doskonałej formie, dla mnie to teraz murowany kandydat do „drużynówki”.

- Co może oznaczać, że dla kogoś z żelaznej czwórki, mistrzów świata z Lahti, zabraknie miejsca na igrzyskach w Pjongczangu.

- Pojechać to pojadą wszyscy, ale kto wystartuje? Nasz trener nie jest trafiony burakiem w oko. Horngacher pokazał już, że jest jednym z najlepszych szkoleniowców na świecie. Nie będzie przywiązywał się do nazwisk, tylko wystawi najmocniejszą na daną chwilę czwórkę. I to będzie drużyna na olimpijskie złoto, choć oczywiście trochę szczęścia do warunków też się przyda. Dość jednak jestem spokojny o medale. Jak to się mówi, Fortuna będzie im sprzyjać.

- O jednej sprawie było jeszcze ostatnio głośno w polskich skokach, a mianowicie o Janie Ziobrze i jego zarzutach pod adresem ludzi ze środowiska. Zagrała w nim góralska, niepokorna dusza czy po prostu ostro przesadził?

- Jest obrażony i nie wie, co mówi. Ma żal, obraża trenerów, z którymi współpracował wcześniej, nie rozumiem tego. Mogę mu tylko powiedzieć tak: Jasiu, bierz się do roboty i nie strasz nikogo, że odstawisz narty, bo sam sobie zrobisz krzywdę i za chwilę nikt nie będzie wiedział, że byłeś skoczkiem. On ma talent, wciąż jest młody, jeszcze może powojować. Niepotrzebnie te bajery były mówione. Teraz powinien uszy stulić po sobie, przeprosić i zacząć ciężko pracować.

Sportowy24.pl w Małopolsce

#TOPSportowy24

- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska