Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków walczy o europejskie puchary. To zaczyna być całkiem realny scenariusz

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Anna Kaczmarz
Krótko po ostatnim gwizdku sędziego w meczu Wisła Kraków – Zagłębie Lubin piłkarze „Białej Gwiazdy” podeszli pod sektor C, by podziękować kibicom za gorący doping. Z trybun w tym momencie popłynęło gromie: „Liczy się wiara, razem zagramy w pucharach!” O ile jeszcze niedawno takie nadzieje można było uznać za zwykłe mrzonki, to po ostatnich wynikach zarówno Wisły, jak i innych drużyn, awans do europejskich pucharów po siedmiu latach przerwy, staje się realny. Wszystko w nogach piłkarzy z ul. Reymonta.

Do końca sezonu pozostały dwie kolejki. Już teraz wiadomo, że awans do pucharów da czwarte miejsce. Wisła na chwilę obecną traci do niego trzy punkty. Nie wszystko ma też w swoich rękach. Scenariuszy jest kilka. W najbardziej optymistycznej wersji krakowianie mogą na finiszu sezonu zająć nawet trzecie, medalowe miejsce, co byłoby ich ogromnym sukcesem. Na podium Wisła nie była bowiem już od siedmiu lat, czyli od mistrzowskiego sezonu 2010/2011. Co musiałoby się stać, żeby krakowianie wspięli się na „pudło”? Musi zostać spełnionych kilka warunków. Pierwszym z nich są dwa zwycięstwa w zbliżających się meczach z Lechem Poznań i Górnikiem Zabrze. Na chwilę obecną na trzecim miejscu w tabeli jest „Kolejorz”, który ma pięć punktów przewagi nad „Białą Gwiazdą”. Jeśli jednak wiślacy pokonają poznaniaków w niedzielę, dystans zmaleje do zaledwie dwóch „oczek”. Nie jest to nierealny scenariusz. W Poznaniu mamy bowiem do czynienia z ogromnym zamieszaniem. W czwartek pracę stracił trener Nenad Bjelica, którego do końca sezonu zastąpi trenerski tercet: Rafał Ulatowski oraz Jarosław Araszkiewicz i Tomasz Rząsa. Lech jest rozbity po ostatnich porażkach. Sprawiły one, że poznaniacy do minimum ograniczyli swoje szanse na mistrzostwo Polski, a muszą również oglądać się za siebie.

Żeby Wisła mogła myśleć jednak o podium, nie może swojego najbliższego meczu wygrać również Górnik Zabrze. Zespół Marcina Brosza jedzie jednak do Warszawy na mecz z Legią, więc scenariusz, w którym traci punkty, również jest bardzo realny.
Krakowianie muszą jeszcze zdystansować Wisłę Płock. Obecnie „Biała Gwiazda” ma tyle samo punktów, co „Nafciarze”. Jeśli zatem podopieczni Joana Carrillo wygrają dwa najbliższe mecze, wystarczy, że zespół z Płocka potknie się jeden raz. W terminarzu podopieczni Jerzego Brzęczka mają jeszcze Koronę Kielce u siebie, i wyjazd do Jagiellonii Białystok.

W ostatniej kolejce Wisła jedzie do Zabrza. Wtedy wszystko ostatecznie się rozstrzygnie. Przynajmniej czwarte miejsce jest jednak absolutnie w zasięgu „Białej Gwiazdy”. Tym bardziej, że prezentuje się ona ostatnio najlepiej spośród drużyn czołówki ekstraklasy. Krakowianie właśnie zanotowali najlepszą serię w całym sezonie. Wygrali trzy ostatnie mecze, w dodatku nie stracili w nich ani jednej bramki. Trener Joan Carrillo nieco zmienił akcenty w grze zespołu i to przynosi skutek. Wisła nie jest już tak mocno nastawiona na prowadzenie gry, jak miało to miejsce na początku pracy Hiszpana w Krakowie. Teraz „Biała Gwiazda” woli oddać pole rywalom, ale potrafi przy tym wyprowadzać wręcz zabójcze kontry. Widać też wyraźnie, że Wisła jest świetnie przygotowana od strony fizycznej. Potrafi wręcz zabiegać rywali. To na finiszu sezonu może być jeden z decydujących atutów.

Problemem w najbliższym meczu może być natomiast brak Carlosa Lopeza. Hiszpan dostał w środę czwartą żółtą kartkę w sezonie. Wisła jednak odwołała się od tej decyzji i nie można wykluczyć, że Carlitos jednak w niedzielę z Lechem zagra.

Przy ul. Reymonta wiara w to, że na ostatniej prostej zespołowi uda się awansować do europejskich pucharów jest niezmienna. – Rozmawiałem ostatnio z jednym dziennikarzem i powiedziałem, że dopóki jest matematyczna szansa, nie zrezygnujemy z walki o puchary – mówi Tomasz Cywka, który chce w dobrym stylu pożegnać się z Wisłą, bo po sezonie odchodzi do Lecha.

W Krakowie na kolejny sezon zostaje natomiast Rafał Boguski, który zaliczył odpowiednią liczbę minut w obecnych rozgrywkach, żeby jego kontrakt przedłużył się o kolejny rok. „Boguś” zna świetnie smak europejskich pucharów. Rozegrał w nich dwanaście spotkań. I nie ma nic przeciwko, żeby znów w nich wystąpić. – Dopóki jest szansa, będziemy walczyć. Na razie jednak trzeba koncentrować się tylko i wyłącznie na Lechu. Mamy wielką ochotę zrewanżować się poznaniakom za niedawną porażkę – mówi Boguski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska