Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Przy ul. Reymonta są spokojni o licencję na kolejny sezon ekstraklasy

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Anna Kaczmarz
Koniec marca do ważny termin dla klubów ekstraklasy. Wtedy to bowiem zobligowane są do złożenia dokumentacji licencyjnej na kolejny sezon. W Wiśle Kraków w minionych latach różnie z tym bywało, ale wszystko wskazuje na to, że teraz kibice „Białej Gwiazdy” mogą spokojnie oczekiwać decyzji Komisji Licencyjnej PZPN.

Wisła nie ma na chwilę obecną co prawda podpisanej umowy z miastem na wynajem stadionu, ale jak zapewnia nas prezes „Białej Gwiazdy” Marzena Sarapata, wszystko jest na dobrej drodze, by taki dokument został podpisany.

– Wszystkie dokumenty do licencji są w przygotowaniu – mówi Marzena Sarapata. – Jesteśmy spokojni o to, że ją otrzymamy. Wspólnie z miastem pracujemy nad umową dzierżawy stadionu. Wymieniamy ostatnie dokumenty. Niedawno otrzymaliśmy z miasta dokumenty z poprawkami. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Pamiętać jednak trzeba, że my nie musimy mieć podpisanej umowy do końca marca. Do dokumentacji licencyjnej wystarczy na tym etapie oświadczenie, że będziemy dzierżawić stadion. Później mamy jeszcze dwa miesiące, żeby dopracować dokument i go podpisać. Oczywiście miasto jest świadome trzymających nas terminów. Reszta spraw, czyli zaległości w stosunku do pracowników, zawodników, umowy transferowe muszą być rozliczone do dnia 31 marca, a w tym roku nawet do piątku 30 marca. Jesteśmy na to przygotowani. Ostatnią rzeczą, jaka mogłaby nas w tym momencie spotkać, to zakaz gry w europejskich pucharach. Pomijając już nawet badanie szans na taki awans, to po ostatnim meczu w Warszawie, taka informacja byłaby dla nas jak samobójstwo. Dlatego w pewnych sprawach wychodzimy przed szereg. Nawet jeśli czasami mamy wątpliwości, to uznajemy, że trzeba uregulować należności, bo nie chcemy mieć absolutnie żadnych problemów.

Ostatnio pojawiły się informacje, że na przeszkodzie w szybkim podpisaniu umowy z miastem może stanąć kolejny dług, jaki Wisła ma za dzierżawę stadionu. „Biała Gwiazda” nie zapłaciła 1,5 mln złotych, które miała przelać do miejskiej kasy na początku roku. Dlaczego tak się stało, wyjaśnia Marzena Sarapata.
– Wisła nie zapłaciła w styczniu za stadion, ponieważ wciąż mamy problem z wyegzekwowaniem należności od Genoi za transfer Petara Brleka – tłumaczy pani prezes. – Miasto było jednak o tym uprzedzane. Zobowiązaliśmy się uregulować te płatności najszybciej jak się da, pomniejszone o koszty remontów, które przeprowadziliśmy na stadionie. Wydaliśmy około 750 tysięcy złotych i stoimy na stanowisku, że należy nam się zwrot tej kwoty za poniesione nakłady, ponieważ taką możliwość daje nam umowa dzierżawy. Resztę musimy zapłacić i oczywiście to zrobimy.

Problem z należnością za wspomniany transfer Petara Brleka wpływał w ostatnich miesiącach nie tylko na płatności dla miasta, ale również na regulowanie pensji zawodników. Współpraca z włoskim klubem generalnie nie jest dla Wisły łatwa.

– Wiele razy próbowaliśmy porozumieć się z Genoą, ale za każdym razem Włosi nie wywiązywali się z ustaleń – nie kryje Marzena Sarapata. – Teraz pozostaje pytanie, czy włoska federacja będzie tak samo restrykcyjna jak polska. Chodzi o to, czy Genoa w związku z procesem licencyjnym będzie musiała zapłacić nam zaległości do końca marca czy czerwca. Tym bardziej, że Genoa jest w takiej sytuacji, że niekoniecznie musi być jej potrzebna np. licencja na grę w europejskich pucharach. Dlatego musimy się też liczyć z tym, że będą nas przetrzymywać do ostatniego dnia. Zatem nie liczymy na to, że Włosi nam „pomogą” w procesie licencyjnym. Od dwóch tygodni dopinamy ostatnie płatności i nie przewidujemy problemów z licencją bez względu na należności od Genoi.

Jeśli jesteśmy już przy płatnościach, to warto przypomnieć, że ważny kontrakt z Wisłą ma wciąż jej były trener Kiko Ramirez. Niedawno w wywiadzie dla serwisu wislaportal.pl wspomniał on, że „Biała Gwiazda” zalega mu z pensjami, a jeśli przekroczy trzymiesięczny okres, to wystąpi o rozwiązanie umowy z winy klubu. Marzena Sarapata zapewnia jednak, że do czegoś takiego nie dojdzie.

– Czytałam wywiad z panem trenerem i jego wypowiedź, że jeśli spóźnimy się jeden dzień w wypłatą jego wynagrodzenia, to złoży podanie o rozwiązanie kontraktu z winy klubu. Zatem nie spóźniamy się. Pozostajemy natomiast też cały czas w kontakcie z trenerem i jego prawnikami i prowadzimy rozmowy na temat wcześniejszego rozwiązania umowy – wyjaśnia pani prezes.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska