Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Nowy piłkarz „Białej Gwiazdy” Asmir Suljić mówi: Moja broń to asysty

Justyna Krupa
Justyna Krupa
Instagram/Asmir Suljić
– Osoba trenera Joana Carrillo była jednym z argumentów za przyjściem do Wisły – przyznaje Bośniak Asmir Suljić, nowy skrzydłowy Wisły Kraków, który od poniedziałku rozpocznie przygotowania do sezonu ze swoim nowym zespołem.

– Co skłoniło Pana do podpisania umowy z Wisłą Kraków?
– Spędziłem na Węgrzech pięć świetnych lat, osiągnąłem tu praktycznie wszystko, co mogłem, wygrałem mistrzostwo. Z Videotonem nie doszedłem do porozumienia w sprawie nowej umowy. Miałem też inne opcje, nie tylko ofertę z Wisły. Wybrałem Kraków, bo Wisła to jeden z największych klubów w Polsce. A jak spojrzycie na przebieg mojej kariery, to grałem w tych największych klubach na Węgrzech i w Bośni. Ponadto, Wisła ma niesamowitych kibiców i wspaniałą historię. Myślę, że to będzie dobry krok w mojej karierze, krok na wyższy poziom. Miałem okazję być wiosną w Krakowie na meczu z Lechem Poznań i mogłem się przekonać, że Wisła to wielki klub.

– Na Węgrzech miał Pan jednak możliwość gry w europejskich pucharach, a Wisła ostatnio nie gra w Europie.
– Tak, to prawda, w Videotonie miałem okazję występować w Europie, ale Wisła to duża marka. Nie udało im się teraz awansować do pucharów, ale mam nadzieję, że w kolejnym sezonie – już ze mną w składzie – będziemy walczyć o europejskie rozgrywki.

– Czy jednym z powodów, dla którego wybrał Pan Wisłę był fakt, że akurat Joan Carrillo Pana do tego namawiał? Kataloński szkoleniowiec bardzo wierzy w Pana talent.
– To prawda, że to osoba trenera była jednym z argumentów za przyjściem do Wisły. Dobrze zna moje możliwości. Widział mnie w drużynie już w czasach, gdy był szkoleniowcem Videotonu, ale ostatecznie rozstał się z klubem. Mam nadzieję, że teraz będziemy pracować razem z dobrym efektem.

– Był Pan rozczarowany postawą Videotonu w stosunku do Pana? Mimo Pana zasług dla klubu, został Pan ukarany odsunięciem od pierwszego zespołu, z powodu podpisania umowy z Wisłą.
– Być może chcieli mnie ukarać w ten sposób za to, że nie chciałem przedłużyć umowy z klubem. Ale nie czuję nienawiści do nich. Tak czy inaczej, Videoton dużo mi dał i jestem wdzięczny temu klubowi za te trzy lata, które tam spędziłem. Nie jestem na nich wściekły, taki jest współczesny futbol. Nie grałem w pierwszej drużynie przez kilka miesięcy, ale trenowałem dobrze i regularnie. Teraz nie mogę się doczekać startu przygotowań z Wisłą.

– Jak Pan zniósł tę przymusową przerwę w grze? Zoran Arsenić, który w zeszłym roku był w podobnej sytuacji, przyznawał, że to był dla niego okropny czas.
– Nigdy wcześniej nie przeżywałem w karierze podobnej sytuacji. W takich momentach najważniejsze jest jednak to, jak patrzysz w przyszłość. A ja koncentrowałem się po prostu na mojej przyszłości w Wiśle. Snułem plany na kolejny sezon. Nie mówię, że było łatwo. Gdybym opowiadał, że łatwo sobie z tym radziłem, to bym skłamał. Ale skoncentrowałem się na tym, by jak najlepiej przygotować formę na letni obóz z Wisłą. Trenowałem z drugą drużyną Videotonu. Ponadto, trenowałem też indywidualnie z jednym ze szkoleniowców. Jestem więc z formie fizycznej, ale brakuje mi rytmu meczowego.

– Kogo jeszcze pytał Pan o opinię na temat krakowskiego klubu? Może swego rodaka, a byłego zawodnika „Białej Gwiazdy” Semira Stilicia?
– Rozmawiałem na ten temat z Semirem, bo to mój dobry kolega. Opowiedział mi o wszystkim, co powinienem wiedzieć na temat Wisły. Mówił wiele pozytywnych rzeczy o klubie. Pogadałem też z Adnanem Kovaceviciem, moim kolegą z Sarajewa, który ostatnio grał w Koronie Kielce. Wszyscy, z którymi rozmawiałem mają dobre opinie o polskiej lidze. Osobiście też uważam, że to jedna z dziesięciu najlepszych lig w Europie.

– Trener Carrillo mówił mi, że był Pan bardzo zaangażowany w to, co się wiosną działo z Wisłą, żywo się Pan tym interesował.
– To prawda, śledziłem każdy mecz Wisły na wiosnę. Jak wspominałem, byłem też na meczu Lechem w Krakowie. Znam więc już wszystkich piłkarzy Wisły, wiem, co się dzieje w zespole, będzie mi pod tym względem łatwiej.

– Skoro tak, to pewnie Pan jest świadom, że Wisła została właściwie bez środkowej linii – odeszli trzej podstawowi środkowi pomocnicy. W strefie środkowej trzeba będzie więc zaczynać pracę od nowa, co dla was, skrzydłowych też jest pewnym kłopotem.
– Wiem, że Pol Llonch, Mitro [Nikola Mitrović – przyp. JUK], i Tomasz Cywka odeszli. Ale taki jest futbol – w każdym klubie musisz czasem szukać nowych rozwiązań. Gdy ktoś odchodzi, trzeba nauczyć się grać bez niego. Jestem przekonany, że klub oraz trener i jego sztab znajdą odpowiednie rozwiązanie.

– W węgierskiej prasie pisano o Panu jako o „królu asyst”, których rzeczywiście notował Pan wiele. Jest szansa, że w przyszłym sezonie stanie się Pan dla ofensywy Wisły kimś równie ważnym, jak Carlos Lopez w tym ostatnim sezonie?
– Carlitos ma za sobą niesamowity rok. Był najlepszym strzelcem całej ligi, jak i najlepszym zawodnikiem ekstraklasy. Szczerze mówiąc, dla mnie to niesamowity gracz. Oglądałem mecze Wisły, więc wiem, co mówię. Bardzo chciałbym mieć szansę z nim popracować. Ze swojej strony mogę obiecać, że dam z siebie wszystko, by spróbować zbliżyć się do dyspozycji Carlitosa. Tak, by być ważnym graczem dla drużyny, jak on. Trudno będzie jednak powtórzyć wyczyn Carlosa z tego sezonu. Wierzę jednak w swoje możliwości. Jeśli chodzi o opinię króla asyst, to jestem typem zawodnika grającego dla drużyny. Asystowanie to moja największa broń. Potrafię kreować sytuacje podbramkowe dla kolegów.

– Jakie są znaki rozpoznawcze Pana stylu gry? Na pewno jest Pan szybkim i dynamicznym graczem, co podkreślał Carrillo. Można Pana styl gry porównać do któregoś z bardziej rozpoznawalnych zawodników?
– Jestem zawodnikiem szybkim, ale też wiele meczów w karierze rozegrałem w środku pola, w roli „dziesiątki”. Jeśli miałbym wybierać, to zawodnikiem, którego bardzo lubię oglądać i który mnie inspiruje, jest Isco z Realu Madryt. Natomiast jeśli chodzi o takich idoli z młodości, to zdecydowanie kimś takim był dla mnie Ronaldinho. Mam nawet tatuaż jemu poświęcony na nodze. Jednak mój sposób gry trudno porównywać do tego, co prezentował Ronaldinho. To był po prostu mój piłkarski bohater.

– Co chciałby Pan osiągnąć z Wisłą w kolejnym sezonie?
– Wisła to wielki klub i musimy walczyć o najwyższe cele. Z takimi fanami Wisła na to zasługuje. Nawet, jeśli w ostatnich latach nie udawało się osiągnąć najlepszych rezultatów. Chciałbym też stać się ważnym elementem krakowskiej drużyny. Nie jestem jednak typem gracza, który myśli o realizacji osobistych celów i ambicji, myślę przede wszystkim o zespole. Chcę pomóc Wiśle w osiągnięciu celów zakładanych przez klub.

– Wiele będzie zależało od tego, co wydarzy się jeszcze przed sezonem. Nasilają się pogłoski o napiętej sytuacji na linii trener Carrillo – zarząd klubu. Słyszał Pan coś o tej sytuacji i martwi to Pana, czy w ogóle się Pan tym zagadnieniem nie zajmuje?
– Nie mogę tego komentować, bo nie mam wiedzy na ten temat, to mogą być tylko zwykłe plotki. W wielu klubach mają miejsce różne sytuacje i mam nadzieję, że klub i sztab trenerski podejmą najlepsze możliwe działania dla dobra Wisły. Ja koncentruję się tylko na tym, by jak najlepiej przygotować się do sezonu.

– Nie będzie Panu brakowało Budapesztu? Patrząc na to, co umieszcza Pan na swoim Instagramie, to miasto ma szczególne miejsce w Pana sercu.
– Zakochałem się w Budapeszcie, to prawda. Spędziłem tu pięć lat, to niesamowite miasto. Będę za nim tęsknił, mam tam też wielu przyjaciół. Ale byłem już w Krakowie, więc przekonałem się, że to również sympatyczne miejsce. Myślę więc, że nie będę miał problemów z aklimatyzacją.

– Wziął Pan udział w świętowaniu tegorocznego mistrzostwa Węgier z kolegami z Videotonu?
– Tak, zresztą oprócz mnie jeszcze dwóch innych zawodników opuszczających klub było w podobnej sytuacji. Świętowałem razem z resztą drużyny. To w końcu moi koledzy. Taki jest futbol, czasem mają miejsce różne sytuacje. Ale przecież byłem częścią tego mistrzowskiego zespołu, mimo że wiosną nie mogłem grać. I swoimi asystami przyczyniłem się do zdobycia tego tytułu przez Videoton. To było pierwsze mistrzostwo Węgier zdobyte przeze mnie, więc tym bardziej chciałem być obecnym podczas tego święta.

– W Wiśle również będzie Pan – podobnie, jak w Videotonie – występował z numerem 99 na koszulce? Ponoć jest to dla Pana ważny numer ze względów religijnych [chodzi o 99 imion Allaha, które wymienia Koran – przyp. red.]
– Tak, jeżeli tylko będzie taka możliwość, to chciałbym wziąć ten numer. We wszystkich dotychczasowych drużynach grałem z tym numerem, bo rzeczywiście jest to dla mnie ważne z powodów religijnych. Poza tym, przynosi mi szczęście.

– Urlop spędzał Pan w rodzinnych stronach? Semir Stilić każdy moment wykorzystuje na podróże do Sarajewa…
– Sarajewo to również moje ukochane miasto, byłem tam teraz przez moment. Ale nie miałem zbyt długich wakacji. Wpadłem tylko odwiedzić rodzinę w Bośni.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska