Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków kontra Radosław Cierzniak. Rozwiązali nieważny kontrakt, czy to tylko pomyłka pisarska?

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Izba ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych werdykt w sporze Radosława Cierzniaka z Wisłą Kraków wydała 2 marca. Sprawa nie jest jednak zakończona, bo „Biała Gwiazda” odwołała się od decyzji, w myśl której kontrakt bramkarza został rozwiązany z winy klubu, w dodatku w trybie natychmiastowym. Nie przesądzając, kto ma rację w tym sporze, warto przyjrzeć się dokumentom, dotyczącym sprawy, bo wynika z nich, że członkowie Izby dali wiarę przede wszystkim Cierzniakowi i jego menedżerowi. Argumenty Wisły, choć wysłuchane, nie przekonały ich natomiast w najmniejszym stopniu.

Mocne oświadczenie Wisły Kraków w sprawie Radosława Cierzniaka

Co ciekawe, z samego orzeczenia wynika, że Izba rozwiązała kontrakt z 7 lipca 2015 roku. Problem w tym, że umowa ta została rozwiązana już 22 stycznia 2016 roku na mocy porozumienia klubu z zawodnikiem. Podpisano wtedy nowy kontrakt, ponieważ piłkarz rozpoczął działalność gospodarczą. Z dokumentów wynika zatem, że Izba rozwiązała nie ten kontrakt, co trzeba!

– Być może jest to jakaś pomyłka pisarska – mówi Piotr Ciszewski, przewodniczący składu orzekającego Izby ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych. – Każda ze stron wie, o jaki kontrakt chodzi. Nie ja sporządzałem protokół, więc trudno mi się do tego odnieść. Nie sądzę, żeby to miało wpływ przy orzekaniu w drugiej instancji. Nie można powoływać się na rzeczy, które są oczywiste.

Izba mocno spieszyła się z wydaniem werdyktu, choć ten pośpiech może spowodować, że całą sprawę będzie trzeba rozpatrywać jeszcze raz, od samego początku. Chodzi w tym miejscu o wniosek Wisły o wyłączenie z postępowania członka Izby, Pawła Ciećwierza. Zdaniem krakowskiego klubu prawnik ten pozostaje w zależności zawodowej z prezesem Polskiego Związku Piłkarzy Markiem Piętą, a ten ostatni, jeszcze zanim cała sprawa zaczęła być rozpatrywana przez Izbę, wyrażał w mediach pogląd, że problem zostanie rozwiązany szybko i po myśli Cierzniaka.

Wniosek Wisły o wyłączenie Pawła Ciećwierza został jednak odrzucony i znalazł się on w składzie orzekającym. Problem w tym, że Wiśle przysługiwało prawo do odwołania od tej decyzji i z tego prawa klub skorzystał, obszernie uzasadniając swój wniosek. Izba nie poczekała jednak, jaki będzie wynik odwołania, tylko przeprowadziła postępowanie z Ciećwierzem w składzie.

Mało tego, do dzisiaj krakowski klub nie otrzymał odpowiedzi na odwołanie, mimo iż termin, w jakim taki dokument powinien dostać, już dawno minął. Żeby było ciekawiej, w samym uzasadnieniu werdyktu Izby czytamy m.in.: „Jeżeli druga instancja uzna, że arbiter powinien zostać wyłączony, postępowanie niniejsze będzie musiało ulec uchyleniu i powtórzeniu”.

Dodajmy, że wobec przedłużającego się oczekiwania na werdykt w sprawie odwołania o wyłączenie Pawła Ciećwierza ze składu orzekającego, Wisła skierowała wniosek do IX Wydziału Gospodarczego Sądu Okręgowego w Krakowie o rozpatrzenie tej sprawy. Jeśli sąd orzeknie, że Paweł Ciećwierz powinien zostać wyłączony ze składu orzekającego, cała sprawa wróci do punktu wyjścia, a decyzja Izby z dnia 2 marca o rozwiązaniu kontraktu piłkarza straci swoją moc!

Może być jednak i tak, że decyzja w sprawie Pawła Ciećwierza została podjęta, tylko nikt nie raczył o tym poinformować Wisły. Piotr Ciszewski mówi nam bowiem: – W tej chwili rzecz jest już nieaktualna. Prawomocnie orzeczono, że nie było podstaw do wyłączenia Pawła Ciećwierza ze składu orzekającego. Wszelkie kwestie, związane z wykluczeniem, zawarte w odwołaniu Wisły, nie mają już znaczenia.

Prawnik zapytany, dlaczego o tak ważnej dla sprawy decyzji nie poinformowano klubu, odpowiada: – To już nie do mnie pytanie, dlaczego tak się stało. Z tego, co ja wiem, taka decyzja została podjęta.

Jeśli natomiast chodzi o sam wniosek i zeznania zarówno Radosława Cierzniaka jak i jego menedżera, to podnosili oni, że przesunięcie do rezerw było karą za podpisanie kontraktu z Legią Warszawa i nie wynikało z obniżenia formy sportowej zawodnika. We wniosku, jaki został złożony w PZPN, padają tak mocne słowa, jak m.in. poniżanie, mobbing, stygmatyzacja, czy naruszenie godności osobistej zawodnika. Cierzniak argumentował m.in., że musiał trenować z gorszymi zawodnikami i w gorszych warunkach, np. na sztucznej nawierzchni. Podnosił również, że sam musiał prać sprzęt (a konkretnie jego żona), czy że nie miał możliwości korzystania z pomocy masażysty. Jego menedżer Tomasz Magdziarz z kolei dodawał, że zawodnik czuł się zagrożony w związku z falą „hejtu”, jaki przelał się w internecie po podpisaniu przez bramkarza kontraktu z Legią. Na pytanie przedstawiciela Wisły, jaki wpływ na taką reakcję kibiców miał sam klub, nie potrafił jednak odpowiedzieć.

Ważnym elementem całej sprawy miały być zeznania trenera Tadeusza Pawłowskiego. Stawił się on na pierwszym posiedzeniu Izby 19 lutego, ale nie został przesłuchany, bo obrady się przedłużyły, a szkoleniowiec spieszył się na pociąg. Miał zatem zeznawać na drugim posiedzeniu 2 marca, ale wtedy przebywał formalnie na zwolnieniu lekarskim. Mimo, że Wisła podnosiła, że dla obiektywnej oceny całej sprawy zeznania Pawłowskiego mogą okazać się kluczowe, Izba uznała, że to klub miał zapewnić jego obecność.

Argumenty o tym, że przebywa on na zwolnieniu lekarskim, nie zostały wzięte przez członków Izby pod uwagę. Wydali oni już wtedy werdykt, rozwiązując kontrakt Cierzniaka z Wisłą, argumentując to m.in. tym, że członkowie Izby nie chcieli, żeby zarówno zawodnik, jak i klub pozostawali w niepewności, co do dalszych losów sprawy.

– Sprawa jest oczywista i nie ma znaczenia, czy trener Pawłowski był na zwolnieniu lekarskim, czy nie – komentuje Piotr Ciszewski. – Na pierwszym posiedzeniu trener został zwolniony przez nas ze składnia zeznań na wyraźną prośbę Wisły, która otrzymała ode mnie zgodę na zwolnienie trenera z obowiązku uczestniczenia w posiedzeniu, ale pod rygorem, że jeśli trener nie stawi się na kolejnym posiedzeniu, Wisła będzie ponosiła konsekwencje pominięcia jego zeznań. Abstrahując od tego, jest kwestia zwolnienia lekarskiego trenera Pawłowskiego. Zwolnienie było, ale z numerem „dwa”, czyli z adnotacją, że chory może chodzić. Dla mnie ta sprawa jest jednak mniej istotna, bo skoro Wisła zobowiązała się, że trener na kolejnym posiedzeniu się stawi, to wzięliśmy to pod uwagę.

Izba zatem nie zdecydowała się poczekać, aż trener Pawłowski ostatecznie na jej posiedzeniu się stawi. Działano bardzo szybko, choć w podobnej sprawie Filipa Modelskiego z Jagiellonii Białystok, który wniosek o rozwiązanie kontraktu z winy klubu złożył już w listopadzie, to samo gremium nie przejawiało takiego pośpiechu w rozwiązywaniu problemu.

Wisła już złożyła bardzo obszerne odwołanie, w którym odnosi się m.in. do zarzutów, stawianych przez piłkarza i jego menedżera. Krakowski klub zaskarżył w całości orzeczenie z 2 marca, argumentując, że Izba naruszyła przepisy postępowania m.in. poprzez: wydanie orzeczenia mimo braku prawomocnego rozstrzygnięcia w sprawie wyłączenia Pawła Ciećwierza ze składu orzekającego; pominięcie przez Izbę przesłuchania trenera Tadeusza Pawłowskiego i przedstawiciela klubu, mimo że „Biała Gwiazda” wykazała, że nie była w stanie zapewnić obecności świadka na drugim posiedzeniu; dowolną ocenę zeznań piłkarza i jego menedżera; nieuznanie faktu, że zawodnik został przywrócony do pierwszej drużyny.

Krakowski klub powołuje się również na wspomniany błąd w decyzji Izby, który w uzasadnieniu rozwiązuje kontrakt nie z 22 stycznia 2016 roku, a ten z 7 lipca 2015 roku. Zdaniem Wisły formalnie Izba w swoim oficjalnym dokumencie pisze, że rozwiązała kontrakt, który… już dawno był rozwiązany.

Wisła odpiera również zarzuty o gorszych warunkach, w jakich miał trenować piłkarz po przesunięciu do rezerw, m.in. ten o treningach na sztucznej nawierzchni. Ten wątek akurat jest dość ciekawy, bo w odwołaniu „Biała Gwiazda” powołuje się na przykład ligi rosyjskiej, gdzie nie tylko trenuje się na podobnej murawie, ale nawet rozgrywane są na niej niektóre mecze ligowe. Krakowski klub odnosi się również w swoim wniosku do poczucia zagrożenia jakie miał odczuwać bramkarz. Według Wisły to nie ona jest temu winna, a nowy pracodawca Cierzniaka, Legia Warszawa, która zdecydowała się ujawnić fakt podpisania kontraktu z bramkarzem.

Legia Warszawa potwierdza. Radosław Cierzniak podpisał z nią kontrakt

Krakowski klub zwraca również uwagę, że istnieje podejrzenie, że Cierzniak, wbrew przepisom, prowadził z Legią rozmowy już w grudniu. Mało tego, Wisła pisze wprost w swoim odwołaniu, że jej zdaniem cała sprawa została przygotowana przez bramkarza w taki sposób, żeby już zimą uwolnić się od kontraktu z krakowskim klubem. „Biała Gwiazda” porusza również w swoim odwołaniu sprawę strat, jakie przez orzeczenie Izby poniósł krakowski klub, mając na myśli zarówno te materialne, jak i wizerunkowe. W sumie odwołanie Wisły zajmuje kilkadziesiąt stron wraz z załącznikami. Czy przyniesie ono skutek, gdy dojdzie do ponownego rozpatrywania sprawy, powinniśmy się przekonać niebawem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska