Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Pawłowski: To dzięki mnie Petar Brlek trafił do Wisły. Skauci mówili o nim, że to kompletne dno

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Tomasz Hołod
– Nie mam żalu do nikogo. Mam fajne wspomnienia z tego krótkiego okresu pracy w Wiśle, poznałem fajnych ludzi. Myślę też, że przyczyniłem się do rozwoju klubu – mówi trener Śląska Wrocław Tadeusz Pawłowski, który w Wiśle pracował krótko, przez dwa miesiące, na początku 2016 roku.

– O co gra Śląsk Wrocław w tym sezonie?
– Teoretycznie mamy jeszcze szanse na pierwszą ósemkę. Moglibyśmy się tam znaleźć, gdybyśmy wygrali wszystkie mecze do końca sezonu zasadniczego. Musimy sobie jednak zdawać sprawę przede wszystkim z tego, że każdy zdobyty punkt przybliża nas do utrzymania w ekstraklasie. Scenariusz, w którym w rundzie finałowej gramy jednak w grupie spadkowej, też przecież musimy brać pod uwagę. Tym bardziej, że biorąc pod uwagę sytuację w tabeli, on jest bardziej realny. Mamy dużo problemów, wiele kontuzji w zespole. Nie mamy szerokiego pola manewru. Dlatego na dzisiaj teoretycznie wciąż walczymy o pierwszą ósemkę, ale jednocześnie o przybliżenie się do utrzymania w lidze.

– Wąska kadra to jest na dzisiaj wasz największy problem? Już trener Jan Urban wspominał o tym, że gdy przychodzą kontuzje, kartki, to nie miał zbyt wielkiego pola manewru.
– To jest wręcz niemożliwe, żeby w jednym czasie było tyle kontuzji w zespole… Kadry tak naprawdę wcale nie mamy wąskiej, ale jeśli zobaczymy, że mamy siedmiu, ośmiu piłkarzy kontuzjowanych, to widać z czym się musimy zmagać. Tym bardziej, że nie są to takie kontuzje, które pozwalałyby nam wierzyć, że ci zawodnicy szybko do nas wrócą. To są urazy mechaniczne, wymagającego dłuższego leczenia. Dordje Cotra, Boban Jović, Michał Mak – mógłbym długo wymieniać. W tym momencie jedynym zawodnikiem, na którego powrót dość szybko możemy liczyć, jest Kamil Dankowski. Musimy się obracać w tym kręgu zawodników, których mamy do dyspozycji. Szybko lepiej nie będzie.

– Pańskim zdaniem, które oblicze Śląska jest dzisiaj bliższe prawdy? To z całkiem dobrego meczu z Lechem w Poznaniu, czy to ze słabiutkiego spotkania z Sandecją Nowy Sącz?
– Jedno wynika z drugiego. Mamy w tym momencie wąską kadrę, a w ciągu tygodnia mieliśmy trzy bardzo ciężkie mecze. Graliśmy w niedzielę z Górnikiem, później w środę o godz. 20.30 z Lechem. Z Poznania wróciliśmy do Wrocławia o godz. 3 w nocy. Obawiałem się w związku z tym meczu z Sandecją. Do tego spotkania zespół się nie zregenerował odpowiednio. Byliśmy za wolni, za mało ruchliwi. To są przyczyny słabszego występu. Nie można oceniać jednego w oderwaniu od drugiego. Sandecja miała jeden dzień więcej na odpoczynek. W Poznaniu zespół zostawił mnóstwo zdrowia, do tego doszła jeszcze krzywdząca nas decyzja w końcówce tego spotkania. To też wpłynęło na psychikę zawodników. Chciałbym jednak częściej widzieć taki Śląsk, jak w pierwszej połowie w Poznaniu. Do tego będziemy dążyć.

– Skoro mówi Pan o czasie potrzebnym na regenerację, to sytuacja się trochę odwraca. Wy graliście w sobotę, a Wisła Kraków – wasz najbliższy rywal – w poniedziałek i to w dalekim Białymstoku. To może mieć znaczenie w piątkowy wieczór?
– Jeśli zespół jest dobrze przygotowany, nie ma to znaczenia. Ja sobie nie wyobrażam, żeby profesjonalny zawodnik nie był przygotowany na grę co drugi, trzeci dzień. W normalnej sytuacji nie ma to zatem żadnego znaczenia.

– W normalnej? Czyli sugeruje Pan, że jest jakiś problem z przygotowaniem Śląska do rundy wiosennej?
– Nic nie sugeruję. Jestem trenerem i jedyne, czym się muszę zajmować, to przygotowaniem zespołu do najbliższego meczu. Tyle…

– Odkąd odszedł Pan z Wisły Kraków w lutym 2016 roku pierwszy raz poprowadzi Pan zespół przeciwko „Białej Gwieździe”. Pan ma w ogóle zadrę w sercu, że w Krakowie tak szybko, zaledwie po dwóch miesiącach, podziękowano Panu za współpracę?
– Nie mam żalu do nikogo. Mam fajne wspomnienia z tego krótkiego okresu pracy w Wiśle, poznałem fajnych ludzi. Myślę też, że przyczyniłem się do rozwoju klubu. To ja mocno obstawałem za tym, żeby Petar Brlek trafił do Wisły. W tamtym okresie skauci, którzy go oglądali w Chorwacji, wyrażali się o nim, że to kompletne dno… Ja byłem jednak uparty, chciałem tego chłopaka i dzięki temu Petar trafił do Krakowa. Dał dużo jakości Wiśle, która mogła też na nim zarobić dobre pieniądze. To również ja mocno obstawałem za tym, żeby do Wisły wrócił Patryk Małecki. To również dzięki mnie Rafał Boguski do dzisiaj gra w Wiśle. Naciskano bowiem na mnie, żebym go nie wystawiał. Chodziło o to, że Rafałowi brakowało kilku spotkań, żeby jego kontrakt przedłużył się automatycznie. Ja się nie ugiąłem i Rafał u mnie grał. Myślę, że choćby poprzez te sprawy zaznaczyłem swoją obecność w Wiśle, a wiele osób o tym do dzisiaj nie wie. Cieszę się również, że na koniec nie poddałem się naciskom, żeby w sprawie Radka Cierzniaka zeznawać nieprawdę.

– Jak Pan postrzega dzisiejszą Wisłę, która pod kierunkiem Joana Carrillo stara się grać nieco inną piłkę niż jeszcze jesienią, gdy trenerem był Kiko Ramirez?
– Zacznijmy od tego, że Wisłę zawsze kojarzyłem jako polski klub, który potrafi wychowywać fantastycznych piłkarzy. W Wiśle praca z młodzieżą zawsze stała na wysokim poziomie i bez względu na to, w jakim okresie znajdował się ten klub, zawsze tam grali ludzie, którzy wychowali się w Krakowie. Później byli oni podparci oczywiście obcokrajowcami. Dzisiejsza Wisła to inny zespół. Są tam oczywiście starsi polscy zawodnicy, tacy jak Boguski, Brożek, Małecki, Głowacki, czy od niedawna Wasilewski. Do tego jest jednak spore grono Hiszpanów, co sprawia, że Wisła jest dzisiaj trochę inną drużyną niż była przez lata. To jednak dobry, zbilansowany zespół, co pokazał choćby w ostatnim meczu z Jagiellonią. Mimo porażki Wisła zaprezentowała się długimi okresami bardzo dobrze w tym spotkaniu. Uważam, że „Biała Gwiazda” ma bardzo duży potencjał.

– Ale ma też swoje problemy. W Białymstoku znów straciła bramkę po akcji z boku boiska. To zresztą tej wiosny kolejny gol, stracony przez Wisłę w ten sposób. Pański Śląsk też będzie chciał wykorzystać tę słabość „Białej Gwiazdy”?
– Zwróciłem na to uwagę, bo rzeczywiście nie można tak grać, jak Wisła przy stracie pierwszej bramki z Jagiellonią. Ale jak mam być szczery, to my też mamy spore problemy na skrzydłach. Wisłę będziemy jeszcze analizować. Na pewno będziemy dobrze przygotowani do tego spotkania.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska