Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Lewandowski: Sami nie wiemy, gdzie kończą się nasze marzenia

Notowali w St. Etienne Rafał Musioł i Remigiusz Półtorak
Szwajcarzy kilka razy zapolowali na nogi Lewandowskiego
Szwajcarzy kilka razy zapolowali na nogi Lewandowskiego Thanassis Stavrakis
- Szwajcarzy grali ostro. Sfaulowali mnie kilka razy, w tym raz brutalnie. Nawet nie chcę myśleć, co by się stało, gdybym wtedy trzymał stopę na ziemi. Turniej mógł się dla mnie skończyć - podkreśla po meczu ze Szwajcarią Robert Lewandowski, kapitan reprezentacji Polski.

Planem minimum był awans z grupy, tymczasem jesteście już w ćwierćfinale. Co dalej?
Dalej kolejny mecz, w czwartek w Marsylii i tylko o nim już myślimy. Czujemy dużą radość, ale to przecież nie koniec. Naprawdę sami nie wiemy, gdzie kończą się nasze marzenia, ambicje i możliwości.

Spotkanie ze Szwajcarią było kolejnym, w którym graliście nierówno. Skąd taka różnica w dwóch połowach?
Po przerwie chyba zwyczajnie baliśmy się zaryzykować, woleliśmy trzymać wynik, który był dla nas korzystny. No i niestety się nie udało.

Za to w karnych już tak.
Ćwiczyliśmy je po każdym treningu. To oczywiście zawsze loteria, bo nie da się wyćwiczyć wszystkiego, jest przecież jeszcze bramkarz, jego zachowania i łut szczęścia. Ale my trafiliśmy pięć na pięć. O to chodziło i to nam dało zwycięstwo. I strzelaliśmy tak, że nie poradziłby sobie żaden bramkarz świata.

Jest Pan mocno poturbowany?
Szwajcarzy grali twardo i ostro. Na mnie było kilka fauli, ale jeden brutalny. Nawet nie chcę myśleć, co by się stało, gdybym wtedy trzymał stopę na ziemi. Wydaje mi się, że turniej wtedy byłby dla mnie skończony.

To zero w strzeleckim dorobku zaczyna ciążyć?
Nie. Jestem dumny, że noszę opaskę kapitana takiej fantastycznej reprezentacji i daję jej z siebie wszystko. Ja nie strzelam, ale trafiają inni, wygrywamy mecze, awansujemy dalej. Przecież o to w tym wszystkim chodzi. A ja wierzę, że za tę swoją pracę i tak zostanę kiedyś nagrodzony. Bo chcemy we Francji zostać jak najdłużej.

Zdołacie się zregenerować do przyszłego czwartku?
Absolutnie tak. Wiemy o co gramy, a to też sprawia, że mięśnie bolą nas mniej. Osiągnęliśmy historyczny wynik, ale trzeba próbować iść jeszcze dalej.

Komu kibicował Pan w meczu Chorwacja – Portugalia?
Od początku życzyłem im tylko... dogrywki, żeby też poczuli zmęczenie. Zwycięzca był mi obojętny.

Notowali w St. Etienne Rafał Musioł i Remigiusz Półtorak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Robert Lewandowski: Sami nie wiemy, gdzie kończą się nasze marzenia - Sportowy24

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska