Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Pasy” nabawiły się kompleksu tyszan? Obejrzyj faul Radziszewskiego [WIDEO]

Andrzej Stanowski
Rafał Radziszewski sprokurował pierwszego gola, potem faulował i otrzymał dwie karne minuty
Rafał Radziszewski sprokurował pierwszego gola, potem faulował i otrzymał dwie karne minuty Fot. Anna Kaczmarz
Hokejowa ekstraklasa. To miał być szlagierowy mecz, przedsmak wielkiego finału. Tymczasem w czwartek na lodowisku w Krakowie emocji nie było. Lider tabeli GKS Tychy już po raz czwarty w tym sezonie gładko rozprawił się z Comarch Cracovią, tym razem 5:2. Czyżby krakowianie nabawili się kompleksu tyszan?

To był zdecydowanie zły dzień krakowian. Grając w przewadze, stracili pierwszego gola, a w drugiej tercji puściły im nerwy, niemal nieustannie siedzieli na ławce kar. Goście to wykorzystali, dwa razy grając w pięciu na trzech, zdobyli bramki i było praktycznie po meczu.

- Gospodarzom nic nie wychodziło. Grali nieźle przez pierwsze 15 minut, ale po stracie gola załamali się - mówił olimpijczyk i były gracz Cracovii Roman Steblecki. - Czarny dzień miał bramkarz Rafał Radziszewski. Złym wyjazdem za bramkę sprokurował pierwszego gola, potem niepotrzebnie faulował, otrzymał dwie karne minuty i gospodarze musieli grać w trójkę. Tyszanie zaimponowali mądrą, taktycznie grą, mają bardzo dobrych obcokrajowców.

Bardzo niezadowolony po meczu był trener gospodarzy Rudolf Rohaczek: - Przy pierwszej bramce błąd popełnił Radziszewski. Zdarza się to nawet najlepszym bramkarzom, a Rafał do tej pory był naszym mocnym punktem, często ratował nas z opresji. W drugiej tercji zgubiły nas głupie kary, naszym graczom zabrakło odpowiedzialności. W takim meczu nie można sobie na to pozwalać. Tyszanie to bardzo doświadczony zespół, potrafili wykorzystać nasze wpadki. Teraz zawodnicy mają trzy dni wolnego. Będą mieć czas, by „wyczyścić” głowy. W związku z tym, że 29 grudnia zagramy w turnieju finałowym Pucharu Polski w Nowym Targu, będziemy trenować wieczorem już w drugi dzień świąt.

Nastroje w szatni gospodarzy były, co zrozumiałe, kiepskie.

- Fajnie, że strzeliłem gola, po którym na taflę poleciały pluszaki - mówił zdobywca pierwszej bramki dla „Pasów” Adam Domogoła. - Ale satysfakcja jest marna, przegraliśmy bardzo ważny mecz. Zadecydowały nasze kary, czym ułatwiliśmy zadanie rywalowi. Nie sądzę, abyśmy nie wytrzymali presji meczu. To było spotkanie jak każde inne, o trzy punkty. Presja to będzie dopiero w play-off. Pierwsza stracona bramka ustawiła całe spotkanie, potem staraliśmy się gonić wynik, ale rywal był dobrze zorganizowany.

Pytany, czy Cracovia będzie chciała się zrewanżować GKS Tychy w turnieju finałowym Pucharu Polski, Domogała odrzekł: - Najpierw w półfinale musimy pokonać Podhale. I w tej chwili myślimy już tylko o tym meczu.

W czwartek po raz pierwszy w Cracovii grało siedmiu obcokrajowców, choć regulamin zezwala na sześciu (gdyby miał grać siódmy, trzeba by do kasy PZHL wpłacić 25 tys. zł). W ostatniej chwili PZHL przyznał Czechowi Michaelowi Kolarzowi status gracza polskiego pochodzenia. Okazuje się, że ma polskie korzenie i złożył wniosek o nasze obywatelstwo.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: „Pasy” nabawiły się kompleksu tyszan? Obejrzyj faul Radziszewskiego [WIDEO] - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska