Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Świątek (Hutnik): Lubię strzelać, ale najważniejszy jest awans [ZDJĘCIA 2006-2017, WIDEO]

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Krzysztof Świątek
Krzysztof Świątek
- Można powiedzieć, że z przerwami, i to niedużymi, jestem w Hutniku całe życie - uśmiecha się Krzysztof Świątek, 30-letni kapitan nowohuckiej drużyny, który zdobył już 101 goli w jej oficjalnych meczach.

- Pierwszą bramkę w lidze strzeliłem, kiedy miałem 21 lat, z Resovią w Rzeszowie, na 2:2. Takim wynikiem skończył się tamten mecz. Ale wcześniej trafiłem jeszcze w Pucharze Polski, i to tamten gol jest pierwszy w statystykach - wspomina Świątek, a my dodamy, że chodzi o spotkanie rozegrane 11 października 2005 roku, w okręgowym PP, z Puszczą Niepołomice.

"Święty" niedługo potem pierwszy raz opuścił Hutnika, półtora roku spędził na wypożyczeniu w Przeboju Wolbrom. - To był pomysł Piotrka Tomasika, żebym tam poszedł, on zrobił to wcześniej - wspomina Krzysztof, mówiąc o koledze jeszcze z drużyn młodzieżowych, który teraz jest zawodnikiem Jagiellonii Białystok. - Mieliśmy w Przeboju bardzo fajny zespół, stawiano na młodych chłopaków. Dla mnie to był na pewno bardzo pozytywny okres, wchodziłem do piłki seniorskiej, grałem dużo u trenera Szymanowskiego, awansowaliśmy do III ligi.

W Hutniku znów pojawił się przed sezonem 2007/2008. - Zaczęło się nieszczęśliwie, bo w czwartej kolejce, po jednym ze starć na boisku, złamałem kość śródstopia. Nie grałem do końca rundy, ale potem było już lepiej.

Najlepiej - jesienią 2009 roku, kiedy Krzysztof Świątek zdobył w III lidze 14 bramek. To dotychczas najbardziej udana strzelecko runda. Po niej odszedł do Podbeskidzia Bielsko-Biała.

Pierwszej ligi nie zawojował, kolejne pół roku spędził w Puszczy Niepołomice. W tym czasie Hutnik przeżywał ogromne problemy, na nowo zaczęli budować go sympatycy ze stowarzyszenia Nowy Hutnik 2010. Świątek, który pograł też jeszcze w Szreniawie Nowy Wiśnicz, na początku 2012 roku wrócił na Suche Stawy.

- I nigdzie się stąd nie wybieram, nie widzę sensu. Wszyscy wiedzą, że jestem "gumiorem" z krwi i kości - uśmiecha się. - Zapisałem się do Hutnika, kiedy miałem sześć czy siedem lat. Jestem związany z tymi barwami.

Forma jesienią mu dopisuje. W wyjazdowym meczu z KS Olkusz zdobył pięć bramek, a w sobotę, w spotkaniu z Clepardią swoje gole numer 100 i 101 w Hutniku. Setka pękła po rzucie karnym - mogła już tydzień wcześniej (w meczu z Orłem Piaski Wielkie), ale wtedy Świątek nie wykorzystał "jedenastki".

- Wtedy się śmiałem, że setna bramka z karnego to nie będzie to... A jednak, bardzo się cieszę. Cieszę się, że wygrywamy, że ostatnio mamy bardzo dobrą serię (8 zwycięstw z rzędu - w spotkaniach ligowych i pucharowych - przyp. boch), i że dążymy do celu, który postawiliśmy sobie przed sezonem, czyli do awansu do III ligi, bo to jest w tym wszystkim najważniejsze.

Odliczanie do stu zaczął kilka miesięcy temu. - Ktoś napisał na Facebooku, że mam osiemdziesiąt kilka bramek. Wiadomo, że fajnie strzelić sto goli dla ukochanego klubu, więc też zacząłem to liczyć. Oczywiście nie miało to wpływu na moją grę, bo starałem się robić swoją robotę, dogrywać piłki kolegom - to nie było tak, że czekałem tylko na te bramki. Chociaż mam taki charakter, że lubię strzelać - uśmiecha się piłkarz w koszulce z numerem 7.

W sobotę miał takie dwie. Zaczął mecz w takiej samej jak koledzy. Po strzeleniu pierwszego gola założył tę z napisem "100 bramek dla Hutnika".

- Następny cel to 105 goli, najwięcej w historii Hutnika, rekord należący do pana Edwarda Gajewskiego - mówi Świątek, wspominając zmarłego w 2011 roku byłego zawodnika i trenera, który grał na Suchych Stawach w latach 60. ubiegłego wieku.

Rekord ma małe szanse na przetrwanie tej rundy. "Święty" w dziewięciu IV-ligowych meczach jesieni zdobył 12 bramek, wykonuje rzuty karne, a do końca rundy przed jego drużyną nie tylko sześć spotkań w lidze, ale także pucharowe. Już w najbliższą środę - z A-klasową Wierzbowianką.

- Jak szczęście pozwoli, to rzeczywiście jestem w stanie zrobić to w tej rundzie. W tamtym sezonie było ze skutecznością gorzej, teraz jakoś znajduję się w sytuacjach bramkowych - i gole wpadają. Ale spokojnie do tego podchodzę. Zrobię wszystko, żebyśmy wygrywali, żebyśmy awansowali do III ligi.

W Hutniku Krzysztof Świątek jest już nie tylko zawodnikiem, ale też trenerem.

- Niedawno otworzyliśmy Akademię Piłkarską Hutnik Kraków, reaktywując szkolenie od podstaw - podkreśla. - To jest fundament, żeby klub mógł funkcjonować. Musimy rozwijać się na wszystkich płaszczyznach, patrząc od góry na strukturę klubu - idziemy w dobrym kierunku. Akademia to kolejny element, trenuje w niej bardzo liczna grupa dzieci. Ja prowadzę grupę z rocznika 2008.

Autor: Tomasz Bochenek

Sportowy24.pl w Małopolsce

#TOPSportowy24

- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Krzysztof Świątek (Hutnik): Lubię strzelać, ale najważniejszy jest awans [ZDJĘCIA 2006-2017, WIDEO] - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska