Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Boban Jović: Trener Wisły wierzy w moją kreatywność

Justyna Krupa
Justyna Krupa
Boban Jović w sparingowym meczu z Zagłębiem Sosnowiec
Boban Jović w sparingowym meczu z Zagłębiem Sosnowiec Krzysztof Porębski
Słoweniec Boban Jović z Wisły Kraków opowiada o debiucie w reprezentacji i nowej funkcji na boisku.

- Powtarzał Pan w wywiadach, że najlepiej czuje się na prawej obronie, a tu znów trzeba się uczyć nowej roli na boisku. Trener Dariusz Wdowczyk przekonuje, że na skrzydle Pan sobie poradzi, bo każdy lubi grę ofensywną.

- Trener ma rację, lubię grać do przodu. Za czasów Kazimierza Moskala też miałem z prawej strony sporo miejsca w wolnych strefach w ataku. Owocowało to asystami z mojej strony. Teraz mamy nowe ustawienie taktyczne, gdzie mam jeszcze więcej zadań ofensywnych. Pierwszy raz gram w takiej taktyce. Byłem przyzwyczajony do gry czwórką obrońców. Ale dużo nad tym pracujemy i z każdym dniem powinien być postęp. Poza tym, nie powinniśmy mieć kłopotu z tym, by ewentualnie wrócić do ustawienia z czwórką z tyłu.

- Co jest największą trudnością w grze takim ustawieniem?

- Takie sytuacje, jak w sparingu ze Śląskiem, kiedy robiliśmy sporo strat i potem musieliśmy biegać po sto metrów do tyłu. Jak popełni się taki błąd pięć czy sześć razy, to potem jest ciężko. Bo trzeba błyskawicznie przejść z ataku do defensywy. Ale kiedy dobrze gramy piłką i utrzymujemy się przy niej, nie ma takich problemów.

- Czyli w tym nowym ustawieniu musi Pan pokonywać jeszcze więcej kilometrów w meczu, niż wcześniej?

- Trochę więcej, ale ja nie mam z tym problemu.

- Przy okazji sparingu ze Śląskiem długo gawędził Pan z Ostoją Stjepanoviciem, byłym pomocnikiem Wisły, który trafił teraz do Wrocławia.

- Cały czas jesteśmy w kontakcie, podobnie, jak nasze żony. Kiedy trafiłem do Polski, to Ostoja i jego żona bardzo mi pomogli. Wtedy nie potrafiłem jeszcze zupełnie porozumieć się po polsku, a oni mnie wspierali. Do dziś jestem im za to wdzięczny. Fajnie, że Ostoja będzie grał znów w polskiej lidze.

- Po zakończeniu ostatniego sezonu dostał Pan upragnione powołanie do kadry Słowenii. Jest szansa na regularną grę w reprezentacji?

- Jak przyjechałem do Słowenii, dostałem telefon od selekcjonera. To bardzo pozytywne, że mogłem pojawić się na zgrupowaniu. Nie miałem problemu z przystosowaniem się, bo znałem chłopaków z reprezentacji młodzieżowych. Wystąpiłem w towarzyskich spotkaniach ze Szwecją i Turcją i jestem wdzięczny szkoleniowcowi za taką możliwość. Chciałbym zagrać w kolejnych meczach kadry i zrobię wszystko, by być do tego przygotowanym.

- A nie chciał Pan dostać kilku dodatkowych dni wolnego? Trener Wdowczyk z uznaniem podkreślał, że nawet Pan o to nie poprosił, tylko zaczął przygotowania z resztą drużyny.

- Gdy dostałem powołanie, zadzwoniłem do trenera Wdowczyka i zapytałem, kiedy powinienem pojawić się z powrotem w klubie. Stwierdził, że dobrze byłoby dla drużyny, bym wrócił od razu i zaczął przygotowania z resztą zespołu. Nie miałem z tym problemu. Zawsze lubiłem żyć życiem piłkarza. Tyle tylko, że z rodziną i synkiem nie mogliśmy tym razem pojechać nad morze. Ale na to będzie jeszcze czas w przyszłości.

- Miał Pan asystę w sparingu z Karviną, walny udział przy golu w starciu ze Śląskiem. Są efekty gry na nowej pozycji.
- Trener powiedział, że wierzy w moją kreatywność. Zwłaszcza w tej strefie przed „szesnastką”. Podkreśla, że chce mnie widzieć blisko pola karnego. Liczy na moje dośrodkowania, zagrania z pierwszej piłki. Chciałbym, aby w lidze te asysty też pojawiały się jak najczęściej. Ważne będzie to, byśmy dobrze zaczęli sezon. Musimy wygrać pierwszy, drugi mecz i od razu będzie łatwiej.

- Czy Wiśle nie przydałby się jeszcze do środka pola dodatkowy ofensywny gracz, jakim był wcześniej Rafał Wolski? Do polskiej ligi może wrócić Semir Stilić, ale ponoć Wisła z nim nie rozmawia.
- Trener zmienił ustawienie również dlatego, że nie ma już w zespole Wolskiego. Nie wiem, co będzie się jeszcze działo. Rozmawiam z Semirem, mamy ze sobą kontakt. On jeszcze jest w Nikozji, zobaczy, co będzie dalej. Gadamy sporo, ja mu mówię w żartach: przyjdź do Krakowa! Ale wiemy, jaka jest piłka - człowiek nie wie, gdzie będzie grał za tydzień.

- W sztabie Wisły pojawił się Radosław Sobolewski. Nowa twarz dla niektórych z was, dla innych - dawny kolega z boiska.
- Znałem „Sobola” już wcześniej. Zaraz po moim przejściu do Wisły, po derbach z Cracovią, przyszedł do nas do szatni i wszystkich pozdrawiał. Pytałem wtedy Semira, kto to jest, a on na to, że to legenda Wisły. Później graliśmy jeszcze z Górnikiem Zabrze, w którym wtedy "Sobol" występował. Miałem z nim dobrą rozmowę, widać, że on ma taką pozytywną mentalność. Chce wygrać każdy możliwy mecz i takiego kogoś nam w zespole potrzeba.

- Po poprzednim sezonie nie wykluczał Pan możliwości transferu. Na razie to zamknięty temat?

- W piłce jest tak, że człowiek myśli, że na sto procent zostaje w danym klubie, a potem nagle coś się zaczyna dziać. Ale chcę zostać w Wiśle i zrobić z tym zespołem naprawdę dobry wynik w nadchodzącym sezonie. Mamy dobrą drużynę i stać nas na to. Myślę, że jak wygramy na starcie ligi, to wszystko pójdzie już z górki.

Rozmawiała: Justyna Krupa

Tu znajdziesz więcej najnowszych informacji o piłkarzach Wisły Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska