Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakub Snadny (Soła Oświęcim): Żona zapytała, czy jestem piłkarzem, czy może bokserem?

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Jakub Snadny (z lewej) w polu karnym potrafi sobie poradzić nawet z dwoma przeciwnikami.
Jakub Snadny (z lewej) w polu karnym potrafi sobie poradzić nawet z dwoma przeciwnikami. Fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa z JAKUBEM SNADNYM, napastnikiem trzecioligowej Soły Oświęcim

- Chyba żałuje Pan, że trzecioligowy sezon się skończył, skoro teraz przyszła skuteczność. W meczu w Nowotańcu, wygranym przez Sołę 3:2, zdobył Pan jedną bramek.

- To zależy od punktu widzenia. Jeśli wziąć pod uwagę, że wreszcie się przełamałem, to szkoda zakończenia sezonu. Z drugiej strony dobrze, że już się skończył. Zdecydowanie więcej mam złych wspomnień. Może następny będzie lepszy.

- Zdobył Pan w Nowotańcu gola głową, a nie należy Pan do zawodników mających rewelacyjne warunki fizyczne.
- Wiem, że być może kibice kojarzą mnie jako specjalistę od wygrywania pojedynków z bramkarzami albo snajperskiego zmysłu w polu karnym. Trzeba być jednak uniwersalnym (śmiech).

- Które to było Pana wiosenne trafienie?
- Pierwsze.

- Dlaczego zdobył Pan tylko jednego gola?
- O tym, że nie był to dla mnie najlepszy sezon niech świadczy fakt, że w Nowotańcu po raz pierwszy wybiegłem w podstawowym składzie. To był drugi aspekt mojego wiosennego przełamania. Na pewno dokuczały mi kontuzje. Zawsze po nich ciężko się wraca do składu. Trudno, żeby trener dokonywał korekt w dobrze funkcjonującej maszynce. Trzeba być cierpliwym w oczekiwaniu na swoją szansę. To też jest sztuka.

- Kiedy po raz pierwszy poczuł Pan, że ten sezon może był ciężki?
- To było jeszcze jesienią. W derbach Małopolski przeciwko Podhalu złamano mi nos. To była połowa rundy, więc ciężko potem było o strzelanie goli. W sumie jesienią zaliczyłem dwa trafienia. Spore nadzieje wiązałem z rundą wiosenną. Jednak w moim przypadku sprawdziło się powiedzenie, że nieszczęścia chodzą parami. W pierwszym dla nas wiosennym spotkaniu w Daleszycach przeciwko miejscowemu Spartakusowi, zakończonym remisem 1:1, w walce o górną piłkę znowu przestawiono mi nos. Złamano go w tę samą stronę, co w pierwszej rundzie. Koledzy żartowali, że szkoda, iż nie było to w przeciwną, bo wtedy miałbym prosty nos. Żona zaczęła się zastanawiać, czy ma w domu piłkarza, czy może raczej boksera. Spokojnie, jeszcze nie przypominam filmowego porucznika Borewicza, który miał właśnie przestawiony nos. Całą sytuację starałem się obrócić w żart, powtarzając żonie, że każdy przystojny mężczyzna musi mieć krzywe nogi i nos. Nogi już mam od grania w piłkę, więc po perypetiach z nosem mogę powiedzieć, że jestem już kompletnym mężczyzną (śmiech). Jednak tymi złamaniami nosa rywale chyba rozregulowali mi celownik.

- Śledząc historię występów w Sole można dostrzec, że właśnie ze zmiennym szczęściem wiedzie się Panu na trzecioligowych boiskach.

- Zgadza się, co drugi sezon mam dobry. Jednak to wszystko wynika głównie z problemów zdrowotnych. Poprzedni sezon miałem dobry, zwłaszcza rundę wiosenną, w której grałem większość spotkań. To dlatego zawsze powtarzam, szlachetne zdrowie...

- Widać było w Pana przypadku głód gry zwłaszcza w meczu przeciwko Resovii, przegranym przez Sołę na własnym boisku 0:1. Dał Pan wtedy dobrą zmianę.
- Owszem. Dwa razy byłem faulowany w polu karnym. Sędzia jednak nie dopatrzył się przewinienia. Przeciwnie, zostałem ukarany za próbę wymuszenia „jedenastki”. Z kolei w meczu przeciwko Unii Tarnów, wygranym 2:1, zdarzyło mi się zmarnować karnego. Koledzy chcieli, żebym zaraz po wejściu na boisko wpisał się na listę strzelców. Jednak bramkarz mnie wyczuł.

- Jakie ma Pan plany na przyszły sezon?
- Jestem już po rozmowach z Sołą, więc chcę w niej zostać na kolejny sezon. Zgodnie z sinusoidą moich losów w oświęcimskim klubie, powinienem strzelić kilka goli, potwierdzając, że jestem wartościowym napastnikiem.

Sportowy24.pl w Małopolsce

#TOPSportowy24

- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska