- Serdeczne gratulacje za tytuł wicemistrzyni świata!
- Dziękuję bardzo. Podium stanowiło dla nas marzenie i cel. Amerykanki były poza zasięgiem, choć dystans Polek do nich się zmniejsza. Trener kadry Andrzej Matusiński motywował nas do walki. W finale byłyśmy trzecie, ale szybko okazało się, że druga na mecie sztafeta Jamajki została zdyskwalifikowana. Nam przypadło srebro, zarazem poprawiłyśmy rekord Polski w hali o ponad 2 sekundy.
- Po finale sztafet było sporo zamieszania z dyskwalifikacjami…
- Tak, bo ukarano też Brytyjki, ale niebawem cofnięto im karę. Jamajki zostały zdyskwalifikowane słusznie, bo za błąd w ustawieniu w strefie zmian. Z kolei protestowały Ukrainki, że Patrycja Wyciszkiewicz przeszkodziła w biegu ich zawodniczce, ale sędziowie tego nie uznali. Mówiono, że groźba kary wisi też nad sztafetą USA, bo jedna z Amerykanek miała przekroczyć linię toru, ale film tego nie potwierdził.
- Nie tak dawno Pani nie była pewna swych występów w hali w tym roku…
- Leczyłam kontuzję nogi, udało się. Ćwiczyłam pilnie z moim trenerem klubowym z AZS AWF Kraków Andrzejem Gizą i na mistrzostwach Polski w hali w Toruniu byłam czwarta na 400 m, czym przekonałam PZLA, by mnie wysłać do Birmingham. W poprzednim roku debiutowałam w MŚ na stadionie, wtedy wystawiono mnie do jednego biegu, w finale, zdobyłyśmy brąz. Teraz liczyłam, że pobiegnę i w eliminacjach, i w finale, tak się stało. Po biegu eliminacyjnym miałam do siebie pretensję, dałam się na bieżni zamknąć rywalkom. Wyciągnęłam wnioski, w finale pobiegło mi się doskonale. Zdobyłyśmy medal, choć startowałyśmy z nielubianego, pierwszego toru. Biegacze w hali wolą zewnętrzne tory, z nachyleniem, tam łatwiej się rozpędzać niż na torze wewnętrznym. Ale jak się jest w formie, każdą przeszkodę można zneutralizować.
- Chyba swym medalowym występem zagrzałyście męską sztafetę 4x 400 m do boju?
- Nie mogłam bezpośrednio oglądać tego sensacyjnego finału, czekałyśmy obok w pokoju na dekorację. Spoglądałyśmy tylko na ekran, a kiedy Jakub Krzewina minął Amerykanina na ostatniej prostej, szczęka wypadła na podłogę… Niesamowite, złoto i rekord świata! Jakuba poznałam w tym roku na obozie w RPA, bardzo miły kolega. Nękały go długo kontuzje, ale się nie dał, wrócił i wygrywa.
- Klasyfikacja medalowa w Birmingham wykazuje, że jesteśmy trzecią potęgą lekkoatletyczną na świecie, to prawda?
- Dorobek nie kłamie, pięć medali, w tym dwa złote, ustąpiliśmy tylko USA i Etiopii. Polska lekkoatletyka kontynuuje pomyślną passę od kilku lat. Dlaczego jesteśmy w czołówce - odpowiem na własnym przykładzie. Kiedy zaczęłam jeździć na obozy klimatyczne, otrzymywać pełną opiekę trenerską i medyczną, nastąpiła progresja. Jak są stworzone dobre warunki szkoleniowe i nie ma problemów, można skoncentrować się tylko na treningu. Ponadto sami w kadrze sami się motywujemy, stawiamy sobie cele i dążymy do nich.
- Na mistrzostwach wręczano nie tylko medale za sukcesy, ale i nagrody. Na co Pani przeznaczy te premię?
- Nasza sztafeta otrzyma pewnie 20 tysięcy dolarów do podziału. Zastanowię się jak dostanę, może zrobię prawo jazdy, albo poszukam mieszkania do wynajęcia w trakcie studiów na AWF w Krakowie.
- Ten start był dla Pani debiutem w halowych MŚ, został uwieńczony medalem. W ubiegłym roku debiutowała Pani w mistrzostwach świata seniorów na stadionie i zdobyła wtedy w Londynie brąz w sztafecie. Były też debiuty na Uniwersjadzie i młodzieżowych ME i dwa złote medale także w biegu rozstawnym. Co debiut, to medal, Aleksandra Gaworska ma na to receptę?
- Bardzo się cieszę, że tak było, choć debiut w wielkich imprezach seniorskich to także duże przeżycie, nie bez stresu, ale nie poddawałam się napięciu, zawsze chcę walczyć do końca na bieżni. Nie mam nic przeciw kontynuowaniu tej medalowej serii. W sierpniu będą w Berlinie mistrzostwa Europy, za 2 lata igrzyska w Tokio, w obu imprezach, jeśli się zakwalifikuję, też będę debiutować. A więc… (śmiech). Nie mam jednak czasu na rozpamiętywanie Birmingham, ani na świętowanie. Już jedziemy na zgrupowanie do RPA. W maju zapewne pierwsze biegi na stadionie. Chciałabym pojechać na ME do Berlina, biegać w sztafecie i na 400 m przez płotki. Konkurencja w kraju, zwłaszcza do sztafety, będzie bardzo silna.
- Gdzie trafił teraz srebrny medal?
- Do domu w Bełchatowie. Nie zabrałam go ze sobą do Krakowa. Niedawno zgubiłam dowód osobisty, więc nie chciałam prowokować losu. Niech medal zostanie po opieką rodziców (śmiech).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?