MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sporne pieluchy

Artur Drożdżak
Sąsiedzki spór czasami szaleje z siłą huraganu. Tak było w relacjach między Anną K.  i Franciszkiem H. oraz ich sąsiadem Romualdem M. Poszło o śpiewy i pieluchy.

Anna K., lat 37, krawcowa, nie karana, edukowana w pięciu klasach szkoły powszechnej, zajmowała mieszkanie przy  ul. Starowiślnej 37 w Krakowie. Była w dobrej komitywie z 42-letnim Franciszkiem H., instruktorem Szkoły Przemysłowej, żonatym, z czystą kartoteką karną, który pomieszkiwał lokal pięć numerów wyżej. Oni, jak wynika z akt sądu,  zostali obwinieni, że w 1948 roku mieli wyśpiewywać piosenki pod adresem Romualda M i jego żony  i "szantażowali ich na każdym kroku".

Sąd ustalił, że Romuald M. sprowadził się do kamienicy w 1946 r., zajmował lokal pomiędzy Anną K. i Franciszkiem H. i od początku żalił się, że nie może spokojnie mieszkać. Fala pretensji ruszyła w 1948 r. 

"Sąsiedzi negatywnie do mnie nastawieni ze względu na moją długoletnią służbę w Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Przez ostatnie dwa tygodnie wzmogła się ich wrogość. Dowiedzieli się, że jestem zdemobilizowany i wstąpiłem do Polskiej Partii Robotniczej, zaczęli się mścić na żonie, słabej po porodzie" przekonywał w doniesieniu. Podał też przykłady sąsiedzkich represji.

"Stale zabraniają wieszać pieluszki na balkonie, a Anna K. wyzywa żonę od konfidentów, hamów i hołoty.  Ponadto zasłania ubrania brudnymi szmatami, a na wycieraczkę stale kładzie psie łajno lub wysypuje śmieci. Raz gdy poszedłem na ganek, oblała mnie bez powodu czarną kawą plamiąc mi ubranie, a potem lała gorącą wodę"- napisał pokrzywdzony. 

Niepochlebnie wypowiedział się też o Franciszku H., który miał być "drugim prowodyrem z tej zmówionej szajki i wykuł mi dziurę w suficie przeprowadzając u siebie instalację łazienki". 
Anna K. nie przyznała się, by zrzucała pieluszki i nakrywała je brudnymi szmatami. Potwierdziła, że na sporny balkon nic chce nikogo wpuszczać, bo administrator go jej przydzielił w jeszcze w 1942 r. Zaprzeczyła, by śpiewała coś o małżonkach M. Także Franciszek H. nie potwierdził udziału w śpiewach. I ruszył do ataku. 

- Nie mam zatargów z Romualdem M., ale to on demoralizuje dzieci przez wyzwiska i w trakcie kłótni o ganek ciągle mówi o Annie K., że jest dziwką - zauważył. Sąsiedzi potwierdzili, że sąsiad używa takich słów. 
 
Rozjuszona Anna K. także przeszła do kontrataku i złożyła doniesienie przeciwko małżonkom M. Według jej relacji Romuald i Eugenia M. usiłowali spowodować kalectwo u jej córki Ireny, rzucając w nią półlitrowymi butelkami i "celowali w nią odchyliwszy firankę w oknie".  Dokonali też najścia na balkon, zmusili Irenę K. do ukrycia się za meble. Mówili przy tym, że "zbiją jej mordę". 

"Ponadto Eugenia M. spluwała na mój widok i mówiła do mnie ty stara k... Podczas najścia na balkon zniszczyli mi 4 doniczki z kwiatami, rozsypali węgiel z paczek i wiader strącając je na podworzec,  porozrzucali ścierki i dywaniki, których nie można było znaleźć" - skarżyła się Anna K. Małżonkowie M. zostali za to skazani na areszt i grzywnę. Ale zapadł też wyrok na Annę K. i Franciszka H. za obraźliwe śpiewy. W trybie karno administracyjnym dostali po 2 tys. zł grzywny. Oboje odwołali się do Sądu Okręgowego w Krakowie.
 
Tu jako świadka przesłuchano Salomeę P., lat 43, administratorkę domu. Zeznała, że co prawda były śpiewy w kamienicy z okazji śluby Anny K., ale wszystko ucichło przed 22.00. Ostatecznie sąd uznał, że Anna K. jest winna i podtrzymał karę 2 tys. zł grzywny z zamianą na 8 dni aresztu. Franciszka H. uniewinniono. 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska