Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Soczi a sprawa krakowska. Nie dajmy się zrobić w w MKOl

Przemek Franczak z Soczi
Balszoje. Takie są - za chwilę powiemy, że były - igrzyska w Soczi. Ale wielkie są tylko w sensie rozmiaru, skali. A poza tym? Świat wcale nie zmienił się od tego na lepsze. Mam wrażenie, że wręcz przeciwnie - ale nawet nie dlatego, że Rosja, że Putin, że polityka. Tu jak na dłoni widać, że bez względu na to, co nam się wmawia lub próbuje wmówić, chodzi tylko o to, żeby ktoś wydał grubą kasę na dwutygodniową rozrywkę dla świata, a ktoś inny napchał sobie dzięki temu kabzę.

Zatem było, minęło. Kto miał zarobić - zarobił. Nie dajmy się dłużej nabierać, nie udawajmy, że kryje się za tym coś więcej, tym bardziej że Kraków sam staje w wyścigu po olimpijski miraż. Pięć kółek to bardzo dochodowa marka. I tylko to dziś się w olimpijskiej idei liczy. Nie będę jednak nad tym faktem ubolewał.

Międzynarodowy Komitet Olimpijski to nie Polska Akcja Humanitarna, nie razi mnie nawet realizowanie po łebkach testamentu Coubertina. Rozumiem, że MKOl musi grać według twardych, rynkowych praw. I tak go trzeba traktować - nie jak organizację niosącą kaganek bliżej niesprecyzowanych wartości (poza zasadą: pieniądz rządzi), tylko biznesowego partnera. Chcecie organizować u nas igrzyska? To podzielcie się zyskami. Sprawiedliwie. Fifty-fifty.

Wizja, że Thomas Bach, przewodniczący MKOl, powie: "tak, bardzo dobry pomysł, że też wcześniej na to nie wpadłem", to oczywiście utopia, przynajmniej do czasu aż przestaną trafiać się jelenie, gotowe igrzyska organizować. Niemniej jednak trend odwrotowy - wycofujący się z olimpijskich pomysłów Szwedzi, Szwajcarzy, Niemcy, wahający się Norwegowie - powinien dać mu do myślenia.

Świadomość ludzi rośnie, igrzyska - również w wyniku rosyjskiej nieprzyzwoitej rozrzutności - przestają być magicznym fetyszem. Pojawia się przesyt i pytanie: jaki to ma sens?

Gdyby miało sens finansowy, w rozumieniu równego podziału z MKOl zarobionymi miliardami dutków, pierwszy bym rękę za igrzyskami w Krakowie podniósł. Miasto wchodzi w zdrowy biznesowy układ: budujemy, co trzeba, wynajmujemy wam miasto, wy dajecie know-how. Po igrzyskach przelew proszę zrobić na konto. Przebolałbym wtedy nawet tor saneczkowy.

Ale życzenia swoje, a rzeczywistość swoje. Można sobie całą koncepcję pięknie obmyślić, ale nie przewidzi się ukrytych kosztów. Przecież trzeba choćby zrujnować się na zapewnienie bezpieczeństwa (będę powtarzał do znudzenia: Kanadyjczyków z Vancouver kosztowało to prawie miliard dolarów, pięć razy więcej niż planowali). Nie dajmy się zrobić w... w MKOl. Za takie igrzyska balszoje, ale spasiba.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska