MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Skandal pedofilów z wyrokiem

biskup Tadeusz Pieronek
Według doniesień medialnych, przyłapano na uprawianiu pedofilii dwóch mężczyzn, pochodzących z Polski i pracujących w Republice Dominikańskiej. Może ten fakt nie wzbudziłby aż takiego zainteresowania opinii publicznej, zwłaszcza w Polsce, gdyby nie to, że osobami, którym zarzuca się to przestępstwo, są dwaj duchowni. Pracują tam od pewnego czasu, jeden jako duszpasterz młodzieży w parafii, drugi jako oficjalny przedstawiciel Stolicy Apostolskiej w tym kraju, dyplomata, pełniący wysoki urząd nuncjusza apostolskiego.

Gdyby doniesienia okazały się prawdziwe, czego w tym momencie nie można potwierdzić, ale i wykluczyć, stajemy wobec sytuacji bolesnej, godnej napiętnowania, grzesznej i karalnej, a także wobec sytuacji sprzecznej z podstawowymi wymaganiami prawnymi i moralnymi. Tym bardziej bulwersującymi, że chodzi o duchownych. Używam słownictwa delikatnego, zgodnego z ich sytuacją prawną, tak w Dominikanie, jak w Polsce i Stolicy Apostolskiej. Sprawa została upubliczniona, co więcej, Stolica Apostolska zareagowała odwołaniem nuncjusza z Dominikany i zadeklarowała pełną współpracę z dominikańskim wymiarem sprawiedliwości w tej sprawie, ale jak dotąd, nie zostały sformułowane zarzuty ewentualnego sprawstwa aktów pedofilskich przeciwko tym osobom, które, jak dotąd, nie są formalnie oskarżone i mają prawo domniemywania ich niewinności. Nie zrobiła tego formalnie ani Republika Dominikańska, ani Polska - każdą ze stron, zainteresowaną rozwiązaniem tego problemu, obowiązują procedury ustanowione po to, by podejrzanym postawiono najpierw konkretne zarzuty popełnienia przestępstwa. Bo od tego momentu są one formalnie oskarżone, a o winie podejrzanych zadecyduje niezawisły sąd, opierający swój werdykt na rzetelnych dowodach.

Słusznie mówi Prymas Polski, że za grzech odpowiada grzesznik, za przestępstwo - przestępca. Wydaje się, że mściciele pedofilii duchownych, zwłaszcza w USA, liczyli zawsze na potężne zyski materialne. W Polsce i w Europie nie mogą się ich spodziewać. To w Stanach istnieje taki system prawny, który czyni odpowiedzialnym osobę prawną, jaką jest diecezja, za przestępstwa księży. Europa żyje w tej kwestii w innym, bardziej normalnym świecie. Powie ktoś, że te uwagi zmierzają do wybielenia podejrzanych. Nie! To są uniwersalne reguły prawne, obowiązujące już w prawie rzymskim, oparte na tym, że nie można dojść do sprawiedliwości inaczej, jak tylko zachowując odpowiednie procedury, gwarantujące prawa oskarżycielom i podejrzanym, którym zawsze przysługuje prawo do obrony, a odebranie im tego prawa powoduje nieważność wydanego wyroku.

I tu pojawia się sprawa zachowań środków przekazu. Dla prasy, radia, telewizji i internetu to fantastyczna okazja do rzucenia się na podejrzanych i bez czekania na sędziów wydania wyroku, potępiającego osoby z imienia, nazwiska, ukazania ich twarzy. Z jakiej zasady prawnej czy moralnej środki przekazu wywodzą swoją kompetencję i uznają swoje prawo, do wyrokowania, że informacje, nawet bardzo prawdopodobne, ale jednak nie uznane za przestępstwo przez organy prawnie do tego powołane, są wystarczającą podstawą do ferowania wyroków potępiających wobec podejrzanych? Bo taka nagonka medialna na podejrzanych jest równoznaczna z ich potępieniem, wyeliminowaniem z życia publicznego, ze społecznym wykluczeniem i ich moralną śmiercią.

Takie działanie mediów, nawet gdyby się powoływały na ich nienaruszalne prawo do wolności słowa, nie jest niczym innym jak łamaniem praw człowieka i karygodnym naruszeniem etyki dziennikarskiej. Wymierzanie sprawiedliwości zostawmy organom konstytucyjnie do tego powołanym, a ludzkiej słabości nie traktujmy jako sensacji, bo wszyscy jesteśmy tej słabości poddani, jeżeli nie w tych, to w innych sprawach.

Jako chrześcijanin, w dodatku biskup, czuję ból i jest mi przykro, jestem zbulwersowany doniesieniami o podobnych skandalach. Jestem zdumiony pytaniami o ocenę spraw, obiektywnie ważnych, ale mi nie znanych, o ocenę tu i teraz. "Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni" - to cytat z Pisma Świętego, który traktuję jako wskazówkę, by na takie pytania nie odpowiadać. Czy środki przekazu stoją ponad prawem powszechnie uznanym? Domniemanie niewinności i prawo do obrony nie obowiązuje dziennikarzy? To zależy o kogo chodzi, bo jeśli o duchownych, to nie. W Polsce jest to już dzisiaj rasa nie podlegająca ochronie, wyjęta spod prawa.
Ci, którzy powinni pilnować porządku prawnego, milczą.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska