Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodziców niedługo zastąpią smartfony

Przemek Franczak
Przemek Franczak
Przemek Franczak archiwum
Coraz bardziej zaskakują mnie wyzwania, przed którymi staje współczesny rodzic, zawieszony gdzieś pomiędzy wspomnieniami własnego dzieciństwa a desperackimi próbami ogarniania rzeczywistości, w jakiej dorastają jego własne dzieci.

Nie, nie chodzi wcale o to, że musi na pamięć nauczyć się wszystkich imion kucyków Pony i po kolei je rozpoznawać, czy z wprawą poruszać się w popkulturowych meandrach, bo to jest, proszę ja was, mały pikuś. Obudzony w środku nocy odróżnię Rainbow Dash od Apple Jack i zanucę piosenki Hanny Montany, w sumie bez większego bólu (z daleka ode mnie trzymać trzeba jedynie Justina Biebera i zespół Weekend, hity szkół podstawowych, bo bardzo niską mam na nie tolerancję).

Na pierwszy rzut oka niewiele się zatem zmieniło, ot, różnica taka, że my naszych rodziców zmuszaliśmy do śpiewania piosenek harcerskiego zespołu "Gawęda". No i teraz zamiast adapterów jest youtube. Skąd więc te zaskoczenia? Ano historia jest taka: niedawno dzieci me własne, lat cztery i dziewięć, zażądały muzyki do tańca, chodziło im konkretnie o "Gangnam Style", który moim zdaniem, na świecie wyrządza więcej szkód niż Korea Północna (przynajmniej na razie).

Zacząłem więc po rodzicielsku mękolić, żeby dzieci litość miały dla ojca swego, że mogę im puścić "Porę na Telesfora" i że jak ja miałem dziewięć lat to słuchałem z winylowych płyt Drupiego, Karela Gotta i Krzysztofa Krawczyka, bo nic innego nie było, ale przy "Gangnam" to oni i tak są jak muzyka klasyczna przy disco polo. I że jak miałem dziewięć lat, to śpiewałem już "Autobiografię" Perfectu, której nauczyli mnie koledzy na podwórku. Inna rzecz, że musiało sporo wody w Wiśle upłynąć zanim poznałem ją w oryginale, a jeszcze więcej nim zrozumiałem, co to znaczy "usłyszałem blusłejszu", ponieważ tak mi koledzy na kartce zapisali "Blue suede shoes". Innych rzeczy też nie rozumieliśmy - mnogością szalonych interpretacji wersu "był Luksemburg, chata, szkło" ani chybi zadziwilibyśmy autora tekstu Bogdana Olewicza - jednakże mimo wszystko twardo śpiewaliśmy.

- Puść - zażądało starsze dziecko.

No to youtube w ruch, elektroniczny winyl się kręci. Dziecię słuchało, słuchało, tekstu nie rozumiało w tych samych momentach, w których ja trzydzieści lat temu też nie rozumiałem, aż usłyszało frazę "...i poznałem co to seks". Na buziuchnie od razu pojawił szeroki uśmiech.

- Ja też poznałam co to seks - wypaliła ni stąd, ni zowąd. Aż się oblałem tym, co tam akurat miałem w kubku.
- To znaczy? - zapytałem ostrożnie.

Było tak. Klasa pojechała na zieloną szkołę. Na zielonej szkole był pokój. A w tym pokoju szafa. A na niej napis "szafa seksu". - No i się wszystkie zastanawiałyśmy, co to znaczy, no i jedna koleżanka wpisała w komórce w internecie "seks", no i tam znalazła jakiś taki filmik, no i tam trochę obejrzałyśmy, no i potem siedziałyśmy i się chichrałyśmy.

Telefon, internet. Jakie to wszystko teraz proste. I niby oczywiste, choć dla mnie to było dość odkrywcze, bo dziecię własnej komórki jeszcze nie posiada (i chyba prędko posiadać nie będzie). Porozmawialiśmy więc trochę o seksie, a może raczej o miłości - i o internecie też - ale dziewięć lat... Kiedy ja miałem dziewięć lat, to byłem na nieco innym etapie wtajemniczenia. Tyle że wtedy komórka była jeszcze tylko małym, ciemnym pomieszczeniem, a nie źródłem wiedzy wszelakiej. Dziś ciężko nadążyć. Rodziców już o nic pytać nie trzeba, skoro można zapytać wyszukiwarkę. A rodzice, jak widać, kojarzą niewiele, blokad nie zakładają, myślą sobie: ma telefon, więc jest pod kontrolą. Czyżby?

Nawiasem mówiąc, ta historia pokazuje, że w szkołach niezbędna jest dobra edukacja seksualna. Seks, grzeszna rozrywka, której wszyscy z takim wstrętem i obrzydzeniem się oddajemy, to temat wagi ciężkiej w debacie publicznej w Polsce, ale czas na konkrety. Niektórzy protestują, że taka edukacja to skandal i żeby nie wychowywać im dzieci. O, święta naiwności. To wy wierzycie, że jeszcze je wychowujecie? Teraz robią to za was smartfony. Również te, które kupiliście dzieciom na pierwszą komunię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska