Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzicielska kampania wrześniowa

Przemek Franczak
archiwum
Chodzę ostatnio rankami po ulicach z syreną alarmową na rękach, która niestrudzenie wysyła w świat komunikat: "Nie chcę do przedszkola!, nie chcę do przedszkola!".

W pewnym sensie rozumiem dziecinę, czasem człowiek sam by sobie tak pokrzyczał, ale na dłuższą metę jest to cokolwiek uciążliwe. No i niepokój w człowieku rośnie, bo myśli sobie wśród tego płaczu, że może to dziecię ma jednak rację? Może nie przemawia przezeń chęć permanentnego tulenia się do mamy i taty, tylko podskórny lęk przed procesem socjalizacji (brrr, jakie to odhumanizowane określenie), pierwszą utratą niewinności, połamaniem kręgosłupa? No, mówię wam, różne rzeczy przychodzą do głowy, kiedy do ucha łka wam i krzyczy na przemian trzyletni brzdąc. "Nie chcę do przedszkola!".

Potem z czerwonymi od płaczu oczami idzie się bawić do sali, zostawiając was w emocjonalnej rozsypce. Przez kolejnych pięć godzin wyobrażacie je sobie siedzące zapłakane i zasmarkane w kącie, klnące pod nosem na ojca i matkę, z rodzącymi się w głowie traumami, które za lat naście lub dziesiąt wywlecze na światło dzienne jakiś w mordę kopany psychoanalityk. A gdy już je odbieracie, ono wybiega uśmiechnięte od ucha do ucha i zapewnia was, że jutro na pewno tu wróci. A rano...

Cóż, domyślacie się. Trzeba szukać numeru do znajomego lekarza, który przepisze wam leki na nerwicę. Tym bardziej że jedno dziecko krzyczy, że nie chce do przedszkola i chowa się pod kołdrą, a drugie, że nie chce do szkoły, tylko do przedszkola, bo tam jest najfajniej. Zwariować można. Cholerny początek roku szkolnego.

A i tak cyrk dopiero się zaczyna. Jak młodsze już się do przedszkola przyzwyczai, to ani chybi przywlecze do domu grypę żołądkową w nieznanej dotąd odmianie, albo różyczkę, albo jakąś inną chorobę zakaźną, coby całą rodzinę położyć do łóżka. W ten sposób niecnie realizuje swój pomysł niewychodzenia z domu, a po tygodniu przerwy nie ma wcale zamiaru do przedszkola wracać. W tak zwanym międzyczasie starsze dziecko z coraz bardziej przygnębioną miną siedzi nad książkami i zeszytami ćwiczeń, na twoich oczach dogasa w nim żar wiedzy, więc próbujesz mu cierpliwie tłumaczyć, że nie ma takiego zawodu jak gracz w Angry Birds na iPadzie i z tego raczej się w przyszłości nie utrzyma. Ta surowa lekcja życia dzieckiem wstrząsa i ostatecznie odmawia ono współpracy. Kiedy po półgodzinnej histerii wraca do nauki, wy obiecujecie sobie, że spokojnie zniesiecie każdy jego błąd, nawet najbardziej banalny, bo w końcu dziecko ma prawo się pomylić. No ba. Uczycie się, dajmy na to, odczytywać godziny na zegarze. Kolejny raz.

Ustawiacie wskazówki na za pięć pierwsza. - Która to godzina kochanie? - Eee, dwunasta sześćdziesiąt pięć? - pada odpowiedź. - Nie, skoro każda godzina ma 60 minut, to to nie może być 12.65. Wczoraj to przerabialiśmy - nie tracisz psychicznej równowagi. - Aha. Dwunasta sześćdziesiąt? - Nie, bo 12.60 to byłaby pierwsza, bo godzina ma 60 minut, a wskazówka jest pięć minut przed pierwszą. - Aaaaa. Pierwsza sześćdziesiąt pięć?

No, trzeba mieć w każdym razie mocne nerwy albo wbijać sobie w udo dobrze zastrugany ołówek, żeby znieść to godnie. Oczywiście nie zawsze macie rację, kiedy patrzycie na dziecko z wyrzutem i pytacie zniecierpliwieni znad własnej pracy (albo znad Angry Birds): jak to nie rozumiesz zadania? Ano tak to. To znaczy ja nauczony doświadczeniem już nie odmawiam pomocy, bo w ćwiczeniach dla klasy 2 mojej córki zdarzyło mi się trzykrotnie nie zrozumieć tematu zadania. Uznaję jednak za cenną inicjatywę autora, który - jak mniemam - celowo gmatwa treść, żeby uzmysłowić dzieciom taką oto prawdę: twój stary też się myli. Nie wypieram się.

Gdy sytuacja wydaje się opanowana, przerażone starsze dziecko przypomina sobie, że na jutro ma przynieść do szkoły czerwoną bibułę. Tylko skąd wziąć bibułę o 19.65?!

O rany, jeszcze 10 miesięcy. Więcej niż ciąża, ale wakacje chyba muszą rodzić się w bólach.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Pogryzł kontrolera MPK, nie wiedział, że ma HIV

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska