Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Saternus z Nowej Wsi przemierzył 857 km Szlakiem Świętego Jakuba

Monika Pawłowska
Pesel nie jest przeszkodą, a trudy samotnego wędrowania są do przeżycia, kiedy człowiek ma w sobie wielką pasję. 58-letni Robert Saternus z Nowej Wsi w miesiąc przemierzył północną Hiszpanię, w dużej części wzdłuż Oceanu Atlantyckiego. Pokonał w sumie 857 kilometrów i już planuje kolejną wyprawę.

Pośrednik ubezpieczeniowy prowadzi raczej siedzący tryb życia. Dotychczasowe urlopy spędzał z rodziną na tzw. zorganizowanych wczasach. Cztery lata temu, pod wpływem filmu „Droga życia”, postanowił zmienić coś.

Filmowa inspiracja życia

- Film opowiada historię lekarza. Nie mógł się pogodzić ze śmiercią syna, który zginął w Pirenejach, pokonując trasę Camino de Santiago, zwaną też Szlakiem Świętego Jakuba - opowiada Robert Saternus. - Kiedy odebrał spopielone szczątki syna, postanowił przejść cały szlak w jego butach i ubraniu, aby w ten sposób uczcić pamięć syna - dodaje.

Pan Robert, tak jak bohater filmu, nie miał żadnego doświadczenia trekkingowego. Jedynie zapał i chęć pokonania własnych słabości.
Na dobry początek wybrał „zaledwie” 330 km odcinek trasy: od Gijon do Santiago de Compostela.
Dwa lata później pielgrzymkowy szlak postanowił pokonać razem z żoną.

- Chciałem jej pokazać piękne miejsca i krajobrazy - wspomina pan Robert. - Spodobało się, ale jak mówi, nogi już ją nie niosą i na taką eskapadę już się nie wybierze - dodaje mężczyzna.
Pan Robert nie odłożył marzeń na półkę. Planował wyprawę swojego życia, odkładał pieniądze i urlop. Wreszcie ruszył w miesięczną podróż.

Bycie ze sobą i naturą

58-latek spakował najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka, zarzucił go na ramię i samolotem ruszył do Madrytu, a stamtąd autokarem do Gijon. O godz. 6 rano był na pielgrzymim szlaku.

- Intencje były różne od religijnych poprzez osobiste - wyznaje pan Robert. - W listopadzie ub. roku miałem poważny zabieg serca, który zakończył się długą reanimacją. Przeżyłem, więc jest za co dziękować - dodaje.
Do samotnej wędrówki popchnęła go również miłość do Kraju Basków, Asturii, Kantabrii i Galicji.

- Jestem miłośnikiem obcowania z naturą, a w północnej Hiszpanii przyroda jest wyjątkowa - mówi Robert Saternus. - Poza tym, człowiek może oderwać się od rzeczywistości i pobyć sam ze sobą. To bardzo fajne uczucie - dodaje.
Dziennie pokonywał 20 km, czasem 30 km, a innym razem prawie 50 km. Cieszył się każdym źdźbłem trawy, dziką plażą i poczuciem wolności.
- Są miejsca, gdzie przez cały niemal dzień nie spotka się żywej duszy - mówi pan Robert. - Przygoda niesamowita, polecam każdemu - dodaje.

W przyszłym roku wybiera się na podbój Portugalii.

Emocji nie brakowało podczas Małopolska Tour zakończonego w ...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska