MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Nęcki: Przyjmij porażkę jako lekcję, taki podatek od optymizmu

Małgorzata Iskr
Marcin Makówka
Z psychologiem społecznym, prof. dr. hab. Zbigniewem Nęckim z Uniwersytetu Jagiellońskiego rozmawia Małgorzata Iskra.

Jak Pan poradził sobie z futbolową klęską polskiej reprezentacji na Euro?__

Chociaż nie jestem zagorzałym kibicem, udzielił mi się narodowy entuzjazm i miałem nadzieję
na sukcesy polskich piłkarzy. Dlatego przegraną przeżyłem niezwykle emocjonalnie. Ale w końcu stuknąłem się głowę i powiedziałem sobie: chłopie, masz swoje lata, a myślisz jak dziecko
- życzeniowo. Przyjmij tę porażkę jako kolejną lekcję, taki podatek od optymizmu. Przecież gdy Polacy grali swój trzeci mecz, były doprawdy niewielkie szanse na to, że wyjdą z grupy. Z tego płynie nauka: jeśli realizm podpowiada nam, że coś jest nie do zrobienia, nie budujmy złudnych oczekiwań. Przyjmijmy tę sytuację z pokorą.

My tymczasem szukamy usprawiedliwienia. Dlaczego?__

Taka reakcja nazywa się podstawowym błędem atrybucyjnym i dotyczy problemu wyjaśniania porażek i sukcesów. Już wyjaśniam. Jeśli osiągamy sukces, to - tak sobie to tłumaczymy - wynika
on z naszych umiejętności i predyspozycji. Z kolei uważamy, że naszej porażce winny jest los, sytuacja czy inni ludzie, lecz nie my. Gdy wygrali z nami Niemcy, wielu kibiców tłumaczyło, że sprzyjał im los, kibice, stadion. Gdyby przegrali, powiedzielibyśmy, że byli gorsi. Cudze sukcesy tłumaczymy bowiem zewnętrznymi powodami, ale już klęski wewnętrznymi cechami. Lubimy się tak oszukiwać, a naszą skłonność do tego oszustwa uzasadnia chęć wiary, że my jesteśmy w porządku, tylko świat nie.

Czy niechęć do przyznania się do porażki wynika z braku odwagi cywilnej?
__
Konstatacja: przegrałem coś w życiu, bo jestem zły, to prosta droga do depresji. Właśnie broniąc się przed nastrojami depresyjnymi, zmieniamy interpretację faktów i czujemy się lepiej.
W nieprzyznawaniu się do przegranej jest więc i element pozytywny: uciekamy od udręczenia
z powodu niskiej samooceny. Układamy sobie taką hierarchię świata, w której nie jesteśmy najgorsi.
A przy okazji każdej porażki pojawia się jakiś wróg, na którego można zrzucić winę i poczuć się lepiej. Niepowodzenia usprawiedliwiamy przy pomocy wroga. Można sobie też podnieść nastrój, uzmysławiając sobie, że nie tylko my przegraliśmy coś, na przykład szansę na polski sukces na Euro. Polacy mają lekką predylekcję do takich interpretacji.

Ależ to jakieś zakłamanie. Nie można wobec porażki stanąć z otwartą przyłbicą?__

Od razu ratujesz nastrój - o czym była właśnie mowa - i wtedy dopiero możesz spokojnie myśleć.
Na przykład niepowodzenie miłosne destabilizuje, więc u osoby zawiedzionej mogą pojawić się emocje prowadzące nawet do samobójstwa. Dopiero po podratowaniu nastroju przychodzi czas
na racjonalizację, czyli radzenie sobie z problemem.

W jaki sposób?__

Pierwszy rodzaj psychologia nazywa "kwaśnymi winogronami", a polega on na tłumaczeniu porażki jako nagrody, która uciekła. Zatem: uciekł nam medal na Euro. Można też powiedzieć,
że na przykład koncert był na pewno słaby, więc nie warto żałować, że nie starczyło dla nas biletów. Ten rodzaj racjonalizacji tłumaczy się jako szukanie kwasów w słodkim. Z kolei "słodka cytryna" jest mechanizmem mądrego szuka- nia plusów w niepowodzeniu. Jak niepowodzenie w wyborach
na dyrektora, które właśnie mnie spotkało. W zdarzeniu znalazłem plusy: już byłem dyrekto rem, będę miał trochę spokoju, czas poświęcę na czytanie i pracę naukową.

Jaka przegrana jest dla człowieka najtrudniejsza?__

Łączy się z oczekiwaniami: im bardziej na czymś nam zależy, tym bardziej boli przegrana. Zatem egzamin zdany nawet na czwórkę może być porażką. Mnie mocno boli, jeśli policja drogowa złapie mnie na jakiejś przewinie, gdyż uważam, że potrafię ją przechytrzyć. Dlatego jeśli dałem się złapać, cierpię z powodu niskiej samooceny. Ale, tak poważnie mówiąc, największy ból sprawia porażka
w relacjach rodzinnych: z własnym dzieckiem, nawet jeśli sami przyczyniliśmy się do niej. Rany najgłębsze pozostawia porażka w układach partnerskich: bywa źródłem destrukcyjnych emocji, zwłaszcza gdy nie dostrzega się jej powodu. Kobiety na przykład nie potrafią przyjąć do wiadomości, że mężczyzna zostawił je dla starszej i brzydszej partnerki. Czują się tym upokorzone, wolałyby przegrać z młodszą i piękniejszą.

Co Pan myśli o porażkach ludzi publicznych?__

W stosunku do rządzących formułujemy konkretne oczekiwania: by byli mądrzy, kompetentni
i uczciwi. Jeśli zawodzą nas, rozczarowanie jest bolesne. Emigracyjne tendencje rodzą się właśnie
z rozczarowania w stosunku do naszych "władców". Do dużego kalibru należą także porażki finansowe, na przykład na giełdzie. Często oznaczają bankructwo i finansowe, i życiowe. Również niepowodzenia w awansach zawodowych są źródłem goryczy. Dla aktora brak spontanicznych oklasków publiki oznacza niepowodzenie. Zawodowe przegrane są ważną częścią bilansu sukcesów i porażek życiowych, a także potężnym źródłem wycofania, zamknięcia się w sobie.

Kto źle znosi przegraną?__

Przyjmowania porażek trzeba się nauczyć, bo spotykają wszystkich. Dojrzali ludzie traktują je jako część życia. Natomiast źle sobie z nimi radzi grupa rozpieszczonych jedynaków, przed którymi rodzice usuwali wszelkie trudności życiowe.

Co należy w sobie rozwijać, by łatwiej znosić swoje i cudze porażki?__
Na pewno ważna jest dojrzałość, gdyż zapewnia realne traktowanie świata. Trzeba zachować harmonię wartości, bo jeśli człowiek ceni sobie kilka aspektów życia, porażkę w jednej z dziedzin rekompensuje na innych polach. W cenie powinna być skromność. Ludzie skromni pięknie wytrzymują nawet bolesne porażki, nie winiąc za nie świata. A optymizm pozwoli spokojnie spojrzeć w przyszłość, bo przecież będzie lepiej. Człowiek się załamuje, gdy traci nadzieję. Radzę zatem mieć skromne oczekiwania i poczucie wspólnoty z ludźmi. Samotność emocjonalna wzmaga tylko wrażliwość
na negatywne zdarzenia. Nauczmy się pokornej postawy oczekiwania, pracujmy pilnie nad sobą,
a porażki staną się lekcją.

Czy wstydzić się przegranej?__

Nie, nawet jeśli okaże się bolesną kompromitacją. Należy raczej dzielić się - ale tylko z ludźmi, którzy nie użyją tej wiedzy przeciw tobie - swoim doświadczeniem porażki. Większość ludzi tę szczerość uszanuje, a może nawet odwzajemni zwierzenie. Wtedy kolejne niepowodzenia okażą się mniej dotkliwe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska