MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polska Zjednoczona Partia Rozumu

Jerzy Surdykowski
Advocatus diaboli: Zamiast PO-PiS-u przy władzy mamy popis zaciekłości w obrzucaniu się błotem.

Strach było patrzeć na niedawną ceremonię podpisywania w Warszawie porozumienia o tarczy antyrakietowej. Wcale nie dlatego, że jak powiadają (a raczej wykrzykują) jej zacięci zwolennicy, wszyscy, którzy mają wątpliwości, to targowica, komuna albo agenci.

Marzy mi się partia o nazwie jak w tytule. Żadnej ideologii, żadnej lewicy ani prawicy, tylko zdrowy rozsądek

I wcale też nie dlatego, że jak jeszcze głośniej drą się przeciwnicy, tarcza wciągnie nas - co przed paru laty napisała pewna niezbyt udolna, lecz modna literatka - w "wojnę polsko-ruską pod flagą biało-czerwoną". Ja po prostu za mało wiem, aby rozstrzygać wątpliwości, których jest wiele. Wystarczy, że pamiętam, jak wciągnięto nas w nieszczęście Iraku.

Ale nie trzeba większej wiedzy, aby przerazić się sposobem przeprowadzenia tej uroczystości z udziałem najważniejszej Pani Minister wielkiego mocarstwa w stolicy średnich rozmiarów kraju aspirującego do miana sojusznika owego "wielkiego brata". Nasz minister spraw zagranicznych, który nie wie, że nie tylko protokół dyplomatyczny, lecz proste zasady dobrego wychowania zabraniają siadać, nim usiądzie gość. Premier odpychający prezydenta od mikrofonu i prezydent śmiejący się urągliwie, gdy premier usiłuje przemawiać po angielsku z akcentem nadwiślańskim.
Wszyscy nieszczędzący sobie złośliwości i afrontów. Jeśli nawet zaoceaniczny gość nie rozumie, czemu nadwiślanie tak brzydko się szarpią, to jej zaraz tłumacze opowiedzą. Złość, nieporadność i paskudne obyczaje, zrozumiałe najwyżej podczas imprezy organizowanej przez ambasadę Burkina Faso w stolicy Górnej Wolty. Nigdzie indziej. Oto prawdziwa twarz polskiej polityki.

Co gorsza, wakacje zbliżają się ku końcowi. Strach pomyśleć, co zademonstrują nam wypoczęci i odświeżeni posłowie (bo posłanki bywają jeszcze bardziej zajadłe i wcale nie łagodzą obyczajów), gdy powrócą za kilka dni do swego cyrku na ulicy Wiejskiej w Warszawie.

Jednym z największych zgłupień polskiej polityki ostatnich lat (sam mu ulegałem) była wiara w PO-PiS jako sojusz parlamentarzystów o solidarnościowym rodowodzie, zgodnie - choć nie bez mery- torycznych sporów, które są atrybutem każdej demokracji - pełniących służbę społeczeństwu, które ich wybrało ogromną większością głosów. Dziś już wiemy, jak to się skończyło: zamiast PO-PiS-u przy władzy mamy popis zaciekłości w obrzucaniu się błotem i nieudolności w rządzeniu. Tak w latach 2005-2007 pod rządami PiS, jak dziś - PO.

Dokąd udamy się w wyborach, których festiwal rozpocznie się już za rok elekcją do Parlamentu Europejskiego, a zakończy w 2011 roku walką o miejsca w Sejmie i Senacie? Do postkomunistycznej SLD, z operetkowym Grzegorzem Napieralskim na czele? Do partyjki wiejskich półpanków pod wodzą generała Ochotniczej Straży Pożarnej?
Gdyby PiS i bracia Kaczyńscy mieli trochę politycznego rozumu i cierpliwości mężów stanu, uśmiechaliby się do wszystkich na prawo i lewo, czekając, aż Platforma zużyje się szybko na skutek braku koncepcji i nieudolności swoich polityków. Ale nie, PiS-owcy wolą wypuszczać jeszcze więcej jadu, do pierwszego szeregu wysuwać faulujących bokserów i tanich złośliwców, pozbywać się umysłów głębszych, choć nie zawsze pokornych. Tajemnicą dzisiejszych wysokich notowań PO jest zachowanie PiS-u, a nie sukcesy rządu premiera Tuska, bo ich brakuje.

Dlatego w takich chwilach marzy mi się partia o nazwie jak w tytule. Żadnej ideologii, żadnej lewicy ani prawicy, tylko zdrowy rozsądek. Dlaczego taka nie powstała, na pewno wszyscy byśmy na nią głosowali! Niestety, pomysł jest marny, nie tylko dlatego, że rządy rozumu są taką samą utopią jak rządy "przodującej klasy", co przećwiczyliśmy pod władzą innej - pożal się Boże - partii o tym samym skrócie nazwy. Przyczynę podał już wielki Platon, sporo ponad dwa tysiące lat temu. W swym fundamentalnym dziele "Państwo" daje władcy radę: "Wejdź do miasta, powiedz, że potrzebujesz ludzi do rządzenia. Weź tych, którzy uciekną".

polityce - nie tylko polskiej - do rządzenia idą ławą ci, którzy sami się tam pchają, nie mają skrupułów i nie stawiają sobie pytań. Tak w komunizmie, jak za demokracji. Ale może kiedyś, ci którzy uciekają od takich okazji albo chronią się w prywatność, stracą wreszcie cierpliwość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska