Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

DOROTA KOPICZKO. Słoneczko

Jerzy Filipiuk
Dorota Kopiczko urodziła się 1 czerwca 1975 roku w Augustowie. Miała siostrę i brata, była najstarsza z rodzeństwa. Do USA wyjechała w 1992 roku. Szkołę średnią w Wallington ukończyła z wyróżnieniem. Studiowała na Montclair University w New Jersey. Dorabiała sprzą-tając biura i pracując jako kelnerka. Otrzymała zaproszenie od firmy zajmującej się wykonywaniem szacunków ekonomicznych dla firm ubezpieczeniowych i podjęła pracę w księgowości w Parisppany. W lutym 2000 roku zaczęła pracować w WTC, gdzie swoje biura miała firma Marsh&McLennan.
Dorota Kopiczko urodziła się 1 czerwca 1975 roku w Augustowie. Miała siostrę i brata, była najstarsza z rodzeństwa. Do USA wyjechała w 1992 roku. Szkołę średnią w Wallington ukończyła z wyróżnieniem. Studiowała na Montclair University w New Jersey. Dorabiała sprzą-tając biura i pracując jako kelnerka. Otrzymała zaproszenie od firmy zajmującej się wykonywaniem szacunków ekonomicznych dla firm ubezpieczeniowych i podjęła pracę w księgowości w Parisppany. W lutym 2000 roku zaczęła pracować w WTC, gdzie swoje biura miała firma Marsh&McLennan.
Tego dnia Dorota mogła nie pójść do pracy. Jednak mimo przeziębienia postanowiła wpaść do swojego biura

Dorota Kopiczko mieszkała w Nutley w stanie New Jersey. W niedzielę wróciła z krótkiego wypadu ze znajomymi. Dzień później miała wolne, zrobiła pranie - w czwartek 13 września planowała z przyjaciółmi polecieć na Florydę na krótki urlop. Nie najlepiej się czuła, była przeziębiona, zastanawiała się, czy pójść do pracy.

- Mówiłam jej, żeby nie szła we wtorek do pracy, ale powiedziała, że wpadnie do biura, coś pozałatwia i wróci. Zwykle z Nutley wyjeżdżała pociągiem, z przesiadką po drodze, po ósmej rano, bo pracę zaczynała o dziewiątej. Wtedy pojechała już o siódmej i była w biurze dużo wcześniej niż normalnie... - wspomina mama Doroty, Bogusława Kopiczko.

Biura firmy Marsh&McLennan mieściły się na kilku - od 93. do 100. - piętrach wieży północnej WTC. Gdy pierwszy samolot uderzył w wieżę, Dorota była już w biurze na 100. piętrze.

Jej mama rano oglądała telewizję. Lubiła zwłaszcza kanały, w których podawano newsy.

- Nagle usłyszałam informację, że mały samolot uderzył w wieżę północną. Początkowo nie wiedziałam, że chodzi o budynek, w którym pracowała Dorota, bo powiedziano, że samolot trafił w World Trade Center (kompleks siedmiu budynków na Dolnym Manhattanie - przyp.), a córka zawsze mówiła, że biuro ma w Twin Towers (bliźniacze wieże - przyp.). Potem mój brat zadzwonił, że to jednak ten budynek... Powtarzałam sobie, że to niemożliwe.

Próbowała się dodzwonić do Doroty. - Za pierwszym razem w jej komórce był sygnał oczekiwania na połączenie, za drugim już tylko głucha cisza... - wspomina, szlochając, pani Bogusława.

Sama z mamą

Gdy była w drugiej klasie liceum, rodzina przeprowadziła się do USA. Po roku została za oceanem z mamą, która pracowała m.in. jako pomoc domowa. Pozostała część rodziny wróciła do kraju.

Uczyła się bardzo dobrze. Maturę zdała jako jedna z dziesięciu najlepszych uczennic szkoły. Była mocna w przedmiotach ścisłych, ale i objawiała zdolności plastyczne - rysowała, malowała. Zbierała nagrody za swe prace. Na studiach dostała stypendium. Znalazła pracę w księgowości w Parisppany, potem w firmie Marsh&McLennan, która wchłonęła jej pierwszego pracodawcę. Cieszyła się z awansu.

- Córka była zachwycona Ameryką. Podobało się jej, że wszystko zależy od niej samej, trzeba tylko chcieć. Nie rozumiała koleżanek ze studiów, które nie chciały się uczyć. Ona bardzo lubiła. Żeby zostać biegłym księgowym, trzeba mieć uprawnienia. Dlatego zapisała się na kurs, który kosztował 10 tysięcy dolarów. Była ambitna, dążyła do celu, szybko awansowała. Jeździła służbowo za granicę, między innymi do Londynu i Ameryki Środkowej - opowiada pani Bogusława.

Dorota w wieku 25 lat z pomocą rodziców kupiła mieszkanie w Nutley, gdzie mieszkała z mamą. Ale miała jeszcze większe marzenia, o czym świadczyła choćby jej wizyta z mamą w malowniczym i nieprzyzwoicie bogatym miasteczku Franklin Lakes.

- Były tam piękne wille, wspaniałe samochody bentleye. Dorota mówiła: „Mamusiu, kiedyś będziemy mieć taką willę i samochód”. Wcześniej zapewniała, że zanim ukończy 25 lat, będzie ją stać na to, by mogła sobie kupić dom. I tak się stało - mówi mama Doroty.

Blondynka z pięknymi, długimi włosami nie miała jeszcze swego chłopaka, ale była bardzo lubiana w towarzystwie.

- Była otwarta wobec innych ludzi, łatwo nawiązywała kontakty. Miała w sobie radość życia. Była osobą bardzo miłą, towarzyską. Znajomi nazywali ją „Słoneczko”. Miała dobre serduszko, lubiła sprawiać innym ludziom przyjemność. Mówiła: „Kocham ludzi” - wspomina pani Bogusława. I dodaje: - Moje serce ciągle płacze.

Zostały karty kredytowe

Krótko przed zamachem Dorota zaprosiła mamę i kuzynkę z Polski na zwiedzanie wieży północnej WTC. Pani Bogusława poznała wtedy koleżanki i kolegów córki, jej menedżera. Były w kawiarni na 107. piętrze, ze szklaną podłogą. Wybrały się na Wall Street, na nabrzeże jachtowe, na lody i kawę...

- Dorota mówiła mi, że pracuje w chmurkach. Bałam się, że to tak wysoko, a ona odpowiadała, że to jeden z najbezpieczniejszych budynków na świecie - wspomina mama Doroty. I dodaje: - Była bardzo wierząca, ale może Pan Bóg potrzebował ją w niebie, a nie na ziemi...

Jej ciała nigdy nie odnaleziono.

- Córka biegała rekreacyjnie, pływała, ćwiczyła na siłowni, miała dobrą kondycję. Myślałam, że może udało się jej zbiec po schodach. Pozostały mi po niej tylko dwie nadpalone karty kredytowe z portfela. Dostałam je od policji, gdy czyszczony był teren po zamachu - mówi pani Bogusława, która w 2008 roku wróciła do Polski i razem z mężem prowadzi pensjonat w Augustowie. Ich druga córka i syn mieszkają w USA.

Dorota ma symboliczny grób w Augustowie.

W Nutley, przed wjazdem do osiedla, ma swój pamiątkowy kamień. Przy urzędzie miasta znajdują się kamienie poświęcone pamięci trzech osób z Nutley, które zginęły w WTC: Doroty, innej kobiety i strażaka. A w jednej z tamtejszych szkół są drzewka upamiętniające tragiczną śmierć Polki i dwóch innych osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska