Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czerwony Krzyż i polityka. Dyrektor PCK płacił gotówką za druk plakatów wyborczych PiS

Marcin Rybak, Malwina Gadawa
Polski Czerwony Krzyż jest znany m.in. ze zbiórki odzieży. Ostatnie skandale położyły się cieniem na tej szacownej instytucji
Polski Czerwony Krzyż jest znany m.in. ze zbiórki odzieży. Ostatnie skandale położyły się cieniem na tej szacownej instytucji Tomasz Hołod
Pracownik PCK wpłacił 7 tys. zł na fundusz wyborczy PiS. Dziwne, bo ścigali go komornicy. Dyrektor PCK płacił gotówką za druk plakatów. Nie ma faktury? To materiał dla prokuratury.

Ważny pracownik wrocławskiego oddziału PCK, Bartłomiej Łoś Tynowski, w 2015 roku wpłacił 7 tys. zł na fundusz wyborczy Prawa i Sprawiedliwości. Tak wynika z dokumentów udostępnionych nam przez Państwową Komisję Wyborczą.

Problem w tym, że w 2015 roku nie miał on do dyspozycji takich pieniędzy. A jeśli je zarobił, to powinien w pierwszej kolejności spłacić własne długi.

Sponsor z długami

Rok wcześniej Tynowski został skazany za oszustwo na dwa lata (w zawieszeniu na pięć lat). Dobrowolnie poddał się karze. Z treści wyroku, jaki sam uzgodnił z prokuratorem, wynika, że miał cztery lata na naprawienie szkody. Cztery oszustwa, za które został skazany, opiewają na przeszło 130 tys zł.

- Nie odzyskaliśmy do dziś ani złotówki. Nie mamy kontaktu z panem Bartłomiejem. Uznaliśmy już te pieniądze za stracone - powiedział nam kilka dni temu szef firmy z Górnego Śląska, której należy się 103 tys. zł.

Dlaczego Tynowski, mając tysiące złotych, nie próbował pomniejszyć swoich kłopotów finansowych? Na tak postawione pytanie nie odpowiada.

„Gazecie Wyborczej” powiedział, że wpłacił pieniądze na kampanię wyborczą, bo tak mu polecił dyrektor Dolnośląskiego Oddziału PCK Jerzy Gierczak, radny wojewódzki. Część wpłacił na fundusz wyborczy, a część gotówki dał obecnemu posłowi PiS Piotrowi Babiarzowi, szefowi partyjnych struktur we Wrocławiu.

W wydanym oświadczeniu Babiarz zdecydowanie zaprzeczył, by uczestniczył w nielegalnym finansowaniu kampanii wyborczej. Bo przyjmowanie gotówki z pominięciem funduszu wyborczego jest niezgodne z kodeksem wyborczym.

Czy Gierczak wydał takie polecenie Tynowskiemu, swojemu podwładnemu w PCK? Zapytany przez nas - jednoznacznie zaprzeczył. Dodał, że Tynowski jest niewiarygodny, bo „ma wyroki”. Mamy nagrania jego roz-mów prowadzonych w maju z jednym z pracowników PCK. Gierczak mówi w nich o sobie jako o oszukanym m.in. przez Ty-nowskiego.

- Dyrektor Gierczak o wszystkim wiedział - uśmiecha się były pracownik wrocławskiego oddziału PCK. - Na razie nic więcej nie powiem - dodaje.

Dyrektor i pokwitowanie

Skąd się wzięło 7 tys. zł u człowieka, który miał długi i komorników na karku? Sam Tynowski twierdzi, że to pieniądze wyciągnięte z PCK na fikcyjną firmę.

Tę historię opisaliśmy kilka tygodni temu. Firmę założono na nazwisko szeregowego pracownika PCK. Był tzw. słupem. Na jej rachunek wpłynęło kilkaset tysięcy złotych ze zbiórki używanej odzieży. Z tego konta pieniądze były wypłacane w gotówce albo kartą bankomatową, płacono z niego przelewami. Dysponujemy materiałami, z których wynika, że finansami firmy zarządzał Bartłomiej Łoś Tynowski.

Trafiliśmy też na ślad innej historii dotyczącej finansów kampanii wyborczej, tym razem samorządowej z 2014 r. Z kopii pokwitowania wynika, że Gierczak zapłacił 10 tys. zł gotówką zadruk swoich materiałów wyborczych. Tego samego dnia Tynowski odebrał materiały z drukarni. Tymczasem prawo nakazuje, by wydatki na kampanię były pokrywane z funduszu wyborczego. Muszą być dokumentowane fakturami. - Była taka faktura - zapewnia szef drukarni. Nam jej nie pokazał.

Anna Kania, pełnomocnik finansowy dolnośląskiego PiS z kampanii samorządowej, nie widziała wcześniej pokwitowania wystawionego dla Gierczaka. Twierdzi, że w PiS przestrzegano zasady, że wszystkie płatności są dokonywane przelewem. Opisuje, że najpierw kandydat składał zamówienie. Gdy zostało zaakceptowane przez pełnomocnika finansowego partii z Warszawy, mógł drukarni zlecić produkcję wyborczych materiałów. Płatność przelewem.

Gierczak mówi, że wspomniane 10 tys. zł to jego prywatne pieniądze, taki depozyt. Chodziło o to, by drukarnia w terminie wykonała zlecenie. Kiedy dostała przelew od partii, zwróciła mu tę kwotę.

Na naszą prośbę Państwowa Komisja Wyborcza sprawdza, czy w dokumentach jest ta faktura. Do przejrzenia jest sto segregatorów. Jeśli nie znajdzie faktury, sprawę powinien zbadać prokurator.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Czerwony Krzyż i polityka. Dyrektor PCK płacił gotówką za druk plakatów wyborczych PiS - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska