Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akcja ratunkowa pod Nanga Parbat. Bielecki: Przykro mi, ale nie mieliśmy żadnych szans pomóc Tomkowi

Joanna Zajchowska, NM
Facebook Adam Bielecki
Akcja ratunkowa pod Nanga Parbat dobiegła końca. Adam Bielecki na swoim Facebooku opublikował post dotyczący wydarzeń z ostatnich godzin. "Udało sie niemożliwe. Razem z Elizabeth Revol i Denisem Urubko u podstawy ściany Diamir. Jestem zmęczony ale bardzo szczęśliwy. Dziękuje za wszystkie ciepłe słowa. Przykro mi ale nie mieliśmy żadnych szans pomóc Tomkowi :(" - napisał. Przypomnijmy, Adam Bielecki i Denis Urubko ruszyli na ratunek Elisabeth Revol i Tomaszowi Mackiewiczowi w sobotę rano. Około 21.30 polskiego czasu dotarli do Francuzki. Ze względu na załamanie pogody nie zdecydowali się na kontynuowanie akcji i ratowanie Mackiewicza. Tuż po godzinie 8 w niedzielę himalaiści razem z Revol dotarli do pierwszego obozu na wysokości 4850 m. Tam oczekiwali na pakistański helikopter, który zabrał ich w bezpieczne miejsce. Francuzka jest już w szpitalu w Islamabadzie.

CZYTAJ ARCHIWALNY WYWIAD Z ADAMEM BIELECKIM: Adam Bielecki zdradza kulisy tragedii na Broad Peak

Ludovic Giambasti przed południem poifnormował, że zostanie podjęta próba lotu helikoptera po Mackiewicza. Później wycofał się z tych słów.

Wcześniej obwieszczono, że Revol, Bielecki, Urbutko, Botor i Tomala są na pokładzie helikoptera, który zabierze ich do Skardu.

Z kolei w nocy z soboty na niedzielę informowano, że wyprawa nie wyrusza po Tomka Mackiewicza, ponieważ naraziłaby na wielkie niebezpieczeństwo życie dzielnych Polaków.

Podsumujmy to, co dotychczas się wydarzyło. Adam Bielecki i Denis Urubko ok. 22.00 czasu polskiego dotarli do Elisabeth Revol i obecnie, po krótkim odpoczynku, będą ją sprowadzać w bezpieczne miejsce.

Francuzka ma odmrożone stopy i dłonie, jest bardzo osłabiona schodzeniem w takim stanie. Wiadomo, że po przetransportowaniu ją helikopterem, trafi do szpitala w Islamabadzie. Po udzieleniu jej tam pierwszej pomocy, zostanie przetransportowana do szpitala we Francji, który specjalizuje się w leczeniu odmrożeń.

Ewakuacja Francuzki będzie równie trudnym, o ile nie trudniejszym zadaniem niż odnalezienie kobiety. Pokazały to już pierwsze chwile od rozpoczęcia schodzenia. Przez długi czas pozycja himalaistów zmieniała się wyłącznie marginalnie. Nową nadzieję przyniósł jednak świt. Nad Nanga Parbat słońce wzeszło o 3:04 czasu polskiego.

Tomasz Mackiewicz znajduje się przypuszczalnie na wysokości 7280 metrów.

Wbrew wcześniejszym doniesieniom, przez najbliższe 2 lub 3 godziny ma trwać akcja transportowania Elisabeth Revol do obozu, by zapewnić jej bezpieczeństwo.

W tym momencie Adam i Denis sprowadzają Elisabeth Revol w bezpieczne miejsce, gdzie zaopatrzona w potrzebne rzeczy będzie mogła zaczekać na drugą część ekipy, która się nią zajmie.

To Jarosław Botor, szef wyprawy ratunkowej na Nanga Parbat, który idzie w drugiej ekipie, podejmie decyzję, co dalej. Czy Urubko i Bielecki ruszą do Tomka Mackiewicza. Czekamy na wieści, co o stanie jego zdrowia powie Elisabeth Revol.

Lodowi wojownicy już uratowali jedno życie. Elizabeth jest w ich rękach. W tej chwili przygotowują ją do bezpiecznej ewakuacji do niżej położonego obozu.

Jeszcze nieoficjalne informacje, ale... Polacy znaleźli Elisabeth! Tę informację potwierdził także na swojej stronie Ludovic Giambiasi, przyjaciel Francuzki.

Druga część wyprawy ratunkowej także w trasie. Bohaterowie!

Powoli do przodu. Już 5988 metrów. To niesamowite, w jakim czasie i w jakich warunkach Bielecki i Urubko pokonują tę trudną trasę. Ich wyczyn już przeszedł do historii światowego himalaizmu.

Sytuacja wygląda w tym momencie tak. Czekamy na informacje, gdzie znajduje się Elisabeth Revol.

Jeśli GPS Bieleckiego nie przekłamuje, to lada chwila Orle Gniazdo!

O godzinie 21.15 naszego czasu Bielecki i Urubko byli na wysokości 5926 metrów.

I przekazujemy dobre wieści. Ratownicy ruszyli po odpoczynku w dalszą trasę! Krok po kroku zbliżają się do Francuzki!

Ratownicy najpewniej odpoczywają po zdobyciu grani. Gdy tylko pojawią się jakiekolwiek informacje, natychmiast je przekażemy.

Aktualna sytuacja pogodowa na Nanga Parbat. W takich warunkach Adam Bielecki i Denis Urubko walczą o to, by dotrzeć jak najszybciej do Elisabeth Revol, a potem do Tomka Mackiewicza.

Wciąż nie ma informacji, na jakiej wysokości znajdują się aktualnie Adam i Denis. Według wskaźnika GPS - zatrzymali się. Koordynujący akcję ratowniczą himalaiści z PHZ ponownie proszą, by nie wchodzić na spot Adama Bieleckiego i nie blokować strony służbom. Od tego zależy nie jedno, ale kilka ludzkich żyć.

Taki może być główny scenariusz na następnych kilkanaście godzin. Jeśli stan zdrowia Elisabeth na to pozwoli.

Informacja z ostatniej chwili. Według nadajnika Adama nasz duet ratowników jest już 200 metrów nad Ścianą Kinshofera. Taką informację przekazała Masha Gordon, przyjaciółka Revol, co oznacza, że wkrótce powinni dotrzeć do Francuzki. To, co wyczyniają Bielecki i Urubko, jest niewiarygodne.

Polacy są coraz bliżej Elizabeth Revol.

W tym momencie najbardziej niepokojące są informacje o burzy śnieżnej, która ma nadejść nad Nanga Parbat jutro około godz. 11.00 czasu lokalnego. O tym, jak to niebezpieczne, informuje na swoim Facebooku Ludovic Giambiasi, przyjaciel Eli Revolt.

Mamy dobre wieści. Adam Bielecki i Denis Urubko pokonują kolejne metry!

Wygląda na to, że to nie wypadek, ale celowa zmiana trasy, by mieć dogodniejsze podejście do Orlego Gniazda.

Reuters informuje o polskiej akcji ratunkowej

Niestety, napływają złe wieści. Oby się nie potwierdziły...

Ratownicy się spieszą, bo jutro około godz. 11.00 czasu lokalnego spodziewana jest burza śnieżna pod Nanga Parbat.

Za Bieleckim i Urubką wspinają się Botor i Tomala, niosąc ciężki sprzęt.

Niesamowitą akcję ratunkową śledzi nie tylko cała Polska, ale też świat. Wszyscy są pod wrażeniem wyczynu Adama i Denisa, którzy - według najnowszych danych - są już na wysokości 5900 m.!

W 3,5 godziny duet Urubko i Bielecki pokonał już 1000 metrów. Przy -40 stopniach, w nocy. Według najnowszych informacji są już na wysokości 5850 m.

Przed ratownikami niezwykle trudna przeszkoda - ściana Kinshofera. Gdy ją pokonają, będą już bardzo blisko Revol, która także powoli schodzi w ich kierunku.

Pod Nangę Parbat himalaiści dotarli o 13. Akcja ratunkowa rozpoczęła się na wysokości 4600 m n.p.m. W błyskawicznym tempie, mimo nocy i temperatury schodzącej do - 50 stopni Celsjusza zdobywają, kolejne metry. W 3,5 h wspięli się 750 m w górę.
Jest szansa, że za kilka godzin spotkają się z Elisabeth Revol.

Wiele osób śledzi pozycję Bieleckiego na bieżąco w internecie. Przedstawiciele Polskiego Himalaizmu Zimowego poprosili jednak żeby tego nie robić.

***
Tomek Mackiewicz pojechał w Himalaje, by po raz siódmy spróbować zdobyć Nanga Parbat w zimie. Dla francuskiej wspinaczki Elisabeth Revol była to trzecia zimowa próba. W czwartek postanowili rozpocząć atak szczytowy. Wiemy, że dotarli na wysokość ok. 8000 m, ale potem ich sylwetki zakryły gęste chmury. W czwartek wieczorem łączność z Mackiewicz została całkowicie utracona.

Dopiero po kilkunastu godzinach Elisabeth Revol poinformowała przez telefon satelitarny, że Tomek Mackiewicz ma ślepotę śnieżną, liczne odmrożenia i chorobę wysokościową. Sama Revol również cierpi na odmrożenia.

Według ostatnich informacji jednego z Pakistańczyków zajmujących się organizacją wyprawy, Elisabeth Revol zeszła już do granicy trzeciego obozu, na wysokości 6700 metrów. Ta informacja nie została jeszcze oficjalnie potwierdzona. Nie ma również informacji o obecnym stanie zdrowia Tomka Mackiewicza. Wspinacz prawdopodobnie spędzi noc w szczelinie na wysokości około 7200 m.

W sobotę zapowiadana temperatura ma dochodzić do -40 stopni C. Większy problem stanowią jednak oczekiwane opady śniegu i spory wiatr. Wszystko to może utrudnić wysłanie akcji ratunkowej.

- W sobotę rano wylatują dwa helikoptery z bazy pod K2. Przetransportują sprzęt i czwórkę himalaistów: Adama Bieleckiego, Piotra Tomalę, Jarka Botora i Marka Chmielarskiego. Helikoptery mają zabrać himalaistów pod ścianę Nanga Parbat, aby rozpoczęli akcję ratunkową – pisał Janusz Majer, na profilu Polskiego Himalaizmu Zimowego 2016-2020 im. Artura Hajzera. Akcja ratunkowa ma się rozpocząć od strony doliny Diamir.

Polacy zawalczą o niemożliwe w środku lodowego piekła

Czapkins, czyli najbarwniejsza postać polskiego himalaizmu

Tomek Mackiewicz w ciągu 15 lat z heroinisty stał się jednym z czołowych polskich wspinaczy. Miał 18 lat, gdy zaczął brać. Szybko staczał się na dno. Uratował go ośrodek dla uzależnionych. Gdy tam trafił nie dawano mu żadnych szans na wyjście z nałogu. W czasie dwóch lat przeszedł całkowitą przemianę.

- Jak zacząłem ćpać, to szybko się zdegradowałem. Prawie codziennie byłem w ciągu. Trwało to trzy lata, potem kolejne cztery spędziłem w ośrodku odwykowym na Mazurach. Przez herę zawaliłem szkołę, maturę zdałem dopiero w ośrodku. Wyszedłem stamtąd chyba w 1998, może 99. I wyszedłem właściwie spełniony, bo przecież wyrwałem się z tego gówna – mówił Mackiewicz w rozmowie z Gazetą Krakowską.

Po wyjściu z ośrodka Mackiewicz zamieszkał na Mazurach. Pewnego dnia z niespełna 400 dolarami w kieszeni postanowił wyruszyć stopem do Indii. W czasie podróży poznał doktor Helenę Pys, która prowadziła ośrodek dla trędowatych. Zamieszkał u niej przez pół roku. Pomagał przy opiece nad dziećmi, prowadził zajęcia integracyjne i uczył ich języka angielskiego.

Przygoda Tomka z górami zaczęła się, gdy poznał Marka Klonowskiego [partner wspinaczkowy Mackiewicza- red.]. Postanowili wspólnie pojechać na Mount Logan [najwyższa góra Kanady - 5959 m – red.]. Marek Klonowski był już tam wcześniej i potrzebował partnera wspinaczkowego, by ponownie stawić czoła górze. Pare miesięcy później udało im się załatwić wszystkie formalności.

Tomek bardzo szybko zrozumiał, że góry dają mu olbrzymią radość. - Gdy zobaczyłem te przestrzenie, lodowce po horyzont... Jezu, jaki byłem szczęśliwy. A im dalej w góry, tym było lepiej. Okazało się, że człowiek zaczyna odkrywać coś nowego, budzi się w nim jakiś pierwotny instynkt - mówił o swoich pierwszych górskich doświadczeniach.

Marek rzucił pewnego dnia, by wyruszyć w Himalaje. Wybrali Nangę, bo wydawała się najtańsza. A zima była jedynym momentem, żeby się wyrwać. W robocie był akurat martwy sezon. Nie mieli sponsorów, ani namiotu bazowego, w którym można uciec od mrozu i ugotować obiad. Nie mieli tragarzy, więc po kolejne worki ze sprzętem i żywnością zasuwali sami po kilka razy. Zamiast lin poręczowych, które służyły do zabezpieczenia stoku, używali sznurków ze sklepu rolniczego.

W sumie "Czapkins" wracał na górę przez siedem lat. Jako jedyny na świecie cztery razy przekroczył granicę 7000 metrów na Nanga Parbat zimą.

W sezonie 2012/2013 podczas ataku Nangi, Mackiewicz spędził cztery noce w norze śnieżnej na wysokości 6550 m. Również wtedy szansa na przeżycie wspinacza była znikoma. Przeżył dzięki trzeźwemu myśleniu. Miał jasno określony plan dnia i nie pozwolił,by śniegu napadało zbyt wiele.

Cios prosto w serce

Ostatni raz na Nangę wybrał się w 2016 roku. Razem z Elisabeth Revol dotarli na wysokości 7500 m, ale nadciągający huragan sprawił, że musieli się wycofać. W tym samym czasie legendarny himalaista Simone Moro przeczekał trudne warunki i jako pierwszy zdobył szczyt zimą. Mackiewicz zapowiedział wtedy na Facebooku, że to była jego ostatnia próba. - To koniec, więcej tu nie przyjadę - mówił opuszczając bazę pod Nanga Parbat.

WARIAT I JEGO NANGA PARBAT. CZYTAJ ARCHIWALNY WYWIAD Z TOMASZEM MACKIEWICZEM

W 2017 roku "Czapkins" porzucił jednak wcześniejsze deklaracje. Ustanowił zbiórkę na portalu społecznościowym, gdzie prosił o wsparcie, by po raz kolejny stawić czoła ośmiotysięcznikowi. Walkę o zdobycie szczytu rozpoczął 23 grudnia 2017 roku.

ZOBACZ KONIECZNIE:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Akcja ratunkowa pod Nanga Parbat. Bielecki: Przykro mi, ale nie mieliśmy żadnych szans pomóc Tomkowi - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska