MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polityczne kręgliki

Artur Drożdżak
Dziś media pełne są informacji o hazardowych wpadkach Mira, Rycha i Zdzicha. W przedwojennym Krakowie przez moment głośno zrobiło się o 33-letnim Edwardzie P., parającym się handlem w Borku Fałęckim i rasowym oszuście, który naciągał ludzi namawiając ich do hazardowej gry w kręgliki.

Naciągacz wpadł 17 stycznia 1936 r., gdy spragnieni tanich rozrywek mieszkańcy Krakowa wybrali się na spacer. Ludziom znudziły się już pokazywane pokątnie koty z dwiema głowami, najnowsza kreacja chudej Baśki z Grzegórzek, która rozbierała się za pieniądze i pokazywała, że ma owłosioną klatkę piersiową.

Dosyć mieli także pomysłów kilku miejskich rajców, którzy planowali zburzenie Bramy Floriańskiej i skrycie marzyli o postawieniu na jej miejscu reprezentacyjnego baru mlecznego lub supermarketu z surdutami. Nic dziwnego, że tłum oblegał Edwarda P., który na placu Bawół, co stwierdzono w protokole policyjnym, stał przy swoim stoliku i uprawiał grę hazardową dla zysku.

- Ten stolik nie jest mój. Podobnie jak leżące na nim klocki. Ja tylko się przyglądałem, jak to działa - bronił się Edward P., przekonując dwóch smutnych panów, którzy pokazali mu policyjne odznaki i spisali protokół, że musieli się pomylić.

Z protokołu wynikało, że Edward P. jest właścicielem stolika i klocków, które w dokumentach opisano jako kręgliki. Mężczyzna do winy się jednak nie poczuwał, protokołu nie podpisał, bo nie umiał, postawił tylko trzy krzywe krzyżyki.
Edward P. został w trybie administracyjnym skazany na 10 dni aresztu i konfiskatę stolika oraz trzech kręglików. Przed krakowskim sądem, do którego się odwołał, objaśnił zasady gry hazardowej.

Zainteresowany musiał wyłożyć 10 groszy wpisowego, po czym obstawiał wynik na specjalnej tablicy składającej się z trzech rzędów po 5 cyfr. Potem rzucał kulką w stojące trzy kręgliki, które przewracały się i pokazywały niewidoczne z zewnątrz cyfry 1, 2 lub 3. Gdy ich suma zgadzała się z tą obstawioną na planszy, gracz wygrywał, jeśli nie - kasę zgarniał Edward P.

System sprawiał, że szansę wygrać miał tylko ten, kto obstawił liczby od 3 do 9. Stawiając na inne nigdy nie mógł wygrać. Ale Edward P. się tym nie chwalił.
Sąd 19 czerwca 1936 r. wyrok starosty utrzymał w mocy i zauważył, że Edward P. dobrze zna zasady gry, trudni się nią zawodowo i nie mówi prawdy, gdy twierdzi, że prawdziwy właściciel stolika i kręglików zbiegł przed przybyciem policji, a zostawił swój majdan, chcąc uniknąć kary.

Po wyroku Edward P. wynajął zawodowego adwokata, który napisał w jego sprawie kasację do Sądu Najwyższego. Powołał się przy tym na tzw. prawo ubogich, które pozwalało na zwolnienie, z powodu ubóstwa, od opłaty za proces przed najwyższą instancją. Sąd Najwyższy zgodził się na takie żądanie stwierdzając, że faktycznie Edward P. nie posiada majątku, pracuje dorywczo jako robotnik, utrzymuje żonę, małoletniego syna i nie stać go na takie wydatki.

Kasację jednak oddalono, bo przyjęto, że sąd I instancji dobrze wyrokował, że gra w kręgliki była losowa i hazardowa, a kierujący nią miał jeszcze nad grającymi tę przewagę, że przy obstawionych liczbach 1, 2, 10 lub wyższych, zawsze wygrywał.
Bo w tym hazardowym biznesie o to chodzi, by dać ludziom nadzieję na wygranie marnych groszy, a faktycznie wydoić z kieszeni frajerów grube miliony. A jak wiadomo, wszyscy politycy opanowali tę grę do perfekcji, a Miro, Rycho i Zdzicho tylko mydlą oczy, że są słabi w te kręgliki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska