MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polityczne krasule

Artur Drożdżak
Dwóch przemytników z Małopolski próbowało się obłowić na szmuglowaniu krów, ale nadziali się na czujnego posterunkowego. Od wyroku nie uratowała ich nawet wielka polityka.

Czas był niespokojny, bo w marcu 1921 r. na Śląsku odbył się plebiscyt dotyczący granicy polsko-niemieckiej, którą luźno ustalono w 1919 roku w traktacie wersalskim, kończącym I wojnę światową. W plebiscycie Polacy dostali po tyłku, wzburzeni na Niemców skrzyknęli się i pogonili ich gdzie pieprz rośnie, co na kartach historii zapisano jako III powstanie śląskie.

Wiadomo, że po walce i zwycięstwie naród spragniony jest uciech, kobiet, piwa i jedzenia, dlatego 58-letni Józef S. i jego 30-letni syn Jan S., obaj z Libiąża, postanowili wykorzystać koniunkturę polityczną i przemycić dwie krasule.

Prokurator zarzucił im, że "2 czerwca 1921 r. w zamiarze pozbycia się i dostarczenia w celach zysku za granicę państwa, mianowicie na Górny Śląsk, dwóch krów, obie bez pozwolenia i potajemnie w nocy przez rzekę graniczną Przemszę przeprowadzili".

Tu pochwyciła ich straż obywatelska w osobie posterunkowego Leona K. Szybko wyszło na jaw, że Józef S. ma w papierach wyrok za przemyt koni. Synek też nie był czysty jak łza. Władze gminy zaświadczyły co prawda, że "żywot ma nienaganny", oraz że posiada żonę, dom, pracuje w kopalni, ale wyrażono przypuszczenie, że "od dłuższego czasu trudni się przemytnictwem".

Józef S. przyznał się do tego, że jedynie chciał oddać krowy znajomemu rzeźnikowi, a za ich przeprowadzenie przez granicę miał dostać 100 marek. Syn zaprzeczał zarzutom. - Do ojca przypadkowo się przyłączyłem, gdy szedłem do pracy na Śląsk, do kopalni Nowa Przemsza w Brzezince. Za najważniejsze sąd uznał zeznania Leona K., który podsłuchał rozmowę przemytników. Wynikało z niej, że działali wspólnie, w porozumieniu i dla zysku.

Dlatego Sąd Okręgowy w Krakowie 1 października 1921 roku uznał ich za winnych tego, że "chcieli się pozbyć krów, przedmiotów powszechnego użytku, które nabyli bez właściwego zezwolenia i dopuścili się w ten sposób obaj zbrodni lichwy wojennej".

Kara: po sześć miesięcy więzienia i grzywna 50 tys. marek. Za okoliczności łagodzące uznano częściowe przyznanie się, nienaganny żywot, a za obciążające, że "w obecnych czasach Państwo Polskie doznaje szeregu przykrości od Prus, że ludność niemiecka jest wrogo usposobiona do polskiej, a oskarżeni starali się przemycić towar na pożytek swych wrogów".

W apelacji adwokat prosił o uwolnienie od kary i winy. "Krowy nie są przedmiotem powszechnego użytku, mimo najlepszej interpretacji nie możemy krów podciągnąć pod to pojęcie, albowiem dopiero produkty z krowy mogą być przedmiotami powszechnego użytku" - pisał. Zahaczył o wątek polityczny.

"Sąd stanął na stanowisku, że Brzezinka leżąca na Górnym Śląsku to kraj wrogi, przez wrogów zamieszkany, chociaż dla przeparcia swego roszczenia o zdobycie tej przestrzeni dla Polski wydała Polska miliardy, wysłała całe pociągi żywności i utrzymywała powstańców na tym terenie".

Jednocześnie podkreślał, że "nie każda zagranica jest wrogą, a na pewno nie teren Górnośląski. Byłoby ze szkodą dla sprawy publicznej, gdyby tego rodzaju wyrok, a względnie zawarty w nim pogląd się ustalił".

Na końcu powrócił do krowiego wątku i pytał retorycznie "Któżby miał właściwie spożyć mięso z krów ewentualnie zabitych? Wszak nie kto inny jak ci, którzy donośnym głosem aż do Genewy wołają, że chcą należeć do Polski". Mimo kulinarno-politycznych wątków apelacja została oddalona, wyrok utrzymano.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska