Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Honzatko. Kobieta rozmontowana

Redakcja
Z Antonim Krauzem to była chemia od pierwszego wejrzenia
Z Antonim Krauzem to była chemia od pierwszego wejrzenia Andrzej Banaś
Wariatka, aktorka i piosenkarka. W filmie Antoniego Krauzego "Czarny czwartek", który w lutym wchodzi do kina, Marta Honzatko zagrała główną rolę - żonę zamordowanego podczas masakry grudniowej w l.70. stoczniowca. Annie Górskiej i Katarzynie Kachel opowiada o swoich życiowych rolach, mężu, któremu załatwiła rolę, "Playboyu" i Kubie Wojewódzkim.

Widziałyście plakat "Czarnego czwartku"?

Jeszcze nie, a co?
Mój mąż na nim jest. Na pierwszym planie.

Życie uczy pokory. Hipisi też wyłysieją

No i co z tego?
Zagrał 30 sekund, które mu zresztą załatwiłam, i od razu dostał się na plakat.

Faktycznie, świństwo. I co teraz zrobisz?
Rozwiodę się chyba. (śmiech)

A Tobie kto załatwił główną rolę u Krauzego?
Nikt.

To jak ją dostałaś?
Antoni mnie znalazł dzięki córce w Piwnicy pod Baranami, a potem zobaczył mój występ w Loch Camelot.

Wystarczyło?
Pewnie, bo między nami była od pierwszego wejrzenia prawdziwa chemia. Zakochanie.

Nie było castingu?
Takiego typowego... nie. Antoni zaufał memu dyplomowi, a rozmowa z nim była pewnego rodzaju castingiem. Najbardziej chyba spodobała mu się moja osobowość, aura, porozumienie. Antoni uwierzył, że sobie poradzę jako aktorka. Mam nadzieję, że dałam radę.

To, że jesteś furiatką i kobietą z jajami, pomogło?

Zawsze pomagało. W tym zawodzie nie było mi nigdy lekko.

Jesteś taka sama na scenie, jak w życiu?
Czyli rozmontowana? (śmiech) No trochę, ale potem muszę się zmontować i zachowywać mniej ekscentrycznie. W końcu jestem matką.

Ojciec dziecka to ten z plakatu?
Tak. Półtorak Maciej.

Powiesz nam, jak mu załatwiłaś rolę u Krauzego?

Już na samym początku, gdy czytałam scenariusz, wiedziałam, że mężczyznę, który rozrywa koszulę i niesie flagę powinien zagrać Maciek. To taki malutki epizod, choć symboliczny. Mężczyzna stoi na czele szeregu i krzyczy: do Polaka będziesz strzelał?

Zasugerowałaś to reżyserowi?
Co ty!? Antoni zaprosił mnie, bym obejrzała zdjęcia aktorów, którzy mogliby zagrać"człowieka z flagą" rozdzierającego koszulę. Nikt nie pasował. Wtedy nieśmiało powiedziałam: a może by zagrał Maciek Półtorak?.

I co Krauze na to?
Kto to ten Półtorak? Ja, że mój mąż i błyskawicznie zaczęłam szukać jego zdjęć na stronie teatru w Częstochowie, gdzie występuje. Wszystkie były kretyńskie, ale w końcu znalazłam takie, które było idealne.

Teraz żałujesz?
Jak cholera. On w trailerze, on na plakacie. Cały film mi odbiera. (śmiech)

Marta, powiedz, dlaczego masz takie dziwne nazwisko?

Ja tak naprawdę Bucka jestem i jako Bucka przyjechałam do Krakowa z Zielonej Góry. Miałam takie podeszwy olbrzymie, bo u nas dziwna moda była. Wyglądałam jak chłopak i strasznie krzyczałam.

Gdzie krzyczałaś?
No, na egzaminie. Wiecie, w szkole to się tak znęcają nad zdającymi. Głośniej, głośniej, bo nic nie słyszymy - żądała komisja. To się darłam.

No, ale co z tym nazwiskiem?
Było tak, że Ewa Kornecka, moja pani od piosenki ze szkoły, zaprosiła mnie do Camelo tu, żebym śpiewała. Wszyscy przekręcali moje nazwisko. Próbowali czytać po angielsku, że niby "buka", "buca", czy jakoś tam. Poprosili mnie w końcu, bym sobie wymyśliła sceniczny pseudonim. Myślałam, że Zaucha, bo mam w rodzinie Zauchów, ale w końcu skromniej wzięłam Honzatko, po prababce, co wyszła za mąż za Czecha. Leżało jak ulał.

Po mężu nie chciałaś?
Nie, ale i tak wszyscy żartowali, że jestem Bucka-Honzatko-Półtorak, czyli BHP. Nawet na plakacie tak kiedyś napisano. Ludzie kiwali głowami i mówili, że już mi kompletnie odbiło.

"Czarny czwartek" zmienił Twoje życie?
Oczywiście, to był pierwszy mój film, w którym zagrałam pierwszoplanową rolę. Nic wcześniej nie grałam, choć na castingi jeździłam. Ale to akurat był mój atut. Antoniemu zależało, by aktorka w jego filmie w ogóle nie była znana.

Wiedziałaś, o czym będzie film, gdy się godziłaś na rolę?

Wiedziałam, i tym bardziej byłam podekscytowana, bo to ważny temat, wobec którego nie można przejść obojętnie.

Co było najtrudniejsze?
Intymne sceny, choć takich prawdziwych "łóżkowych" nie miałam. Trudne były też sceny dramatyczne, na cmentarzu. Trzeba było mocno się starać, by wejść w ten czarny klimat. Później jeszcze długo chodziłam z kłuciem serca, nie mogłam odreagować.

Trudno Ci było wyskoczyć z roli?

Trudno, a trzeba przecież bardzo szybko grać różne emocje.

Co ci wychodziło najgorzej?

Krojenie chleba. (śmiech) Antoni strasznie krzyczał na mnie: Nie umiesz kroić chleba. Wyprowadził mnie tym tak z równowagi, że się popłakałam.

Naprawdę nie umiesz kroić chleba?
No oczywiście, że umiem, ale teraz wiem, że Antoni krzyczał wtedy specjalnie. Bo zaraz po krojeniu grałam sceny na cmentarzu. Spryciarz.

Spotkałaś się z panią Stefanią Drywą, żoną stoczniowca, którą grasz?

Wiele razy. To ciepła kobieta, do której można, jak do babci, pójść na pierogi czy ciasto. Opowiadała mi bardzo spokojnie i dokładnie o tych wydarzeniach. Wszystko pamiętała. Nawet jak była ubrana. Nie płakała, bo twarde kobiety nie płaczą. Te spotkania dawały mi bardzo dużo nie tylko dla roli.

Widziała film?
Tak, na pokazie w rocznicę wydarzeń grudniowych, na którym były obecne rodziny stoczniowców. Podeszła do mnie i powiedziała: jesteś do mnie podobna. To najlepsza ocena.

Co macie wspólnego?

Taką samą energię, spontaniczność. Na pierwszym spotkaniu od razu poklepała mnie po kolanie, przytuliła. Jest trochę nadpobudliwa jak i ja.

A Ty spodobałaś się sobie?
W paru scenach stwierdziłam, że dziwnie wyglądam.

Coś byś zmieniła?
Tak, te sceny z krojeniem chleba oczywiście.

Chciałaś kiedykolwiek zrezygnować z aktorstwa czy śpiewania?

Nigdy. To przecież całe moje życie.

Dlaczego nie wiążesz się z żadnym teatrem?

Bo mnie nie chcą. Ale tak poważnie, nie zależało mi na angażu, bo nie mogłabym się rozwijać w tylu materiach naraz.

Jesteś idealistką?

Tak.

Mówisz ludziom prawdę?
Zawsze i bez względu na konsekwencję i dlatego często uważają, że jestem suką.

A jesteś?
Głupie jesteście. (śmiech)

Co się wydarzy po premierze?
Wierzę, że to będzie coś ciekawego.

Nowe filmy, role, i sesje w modnych czasopismach?

Tak. Moi chłopcy z zespołu marzą, żebym zapozowała do "Playboya".

I co?
Wcześniej chciałabym, żeby mnie do swojego programu zaprosił Kuba Wojewódzki. Kocham go.

***
Honzatko
Właściwie Marta Bucka. Urodziła się w Zielonej Górze, skąd przyjechała w bardzo dziwnym stroju do Krakowa do szkoły teatralnej. Polonezem, razem z ojcem. Studiowała dwa lata na wokalnym wydziale (płatnym, ojciec sprzedał poloneza). Wsparcie i wiara mamy i taty w jej talent pomogły. Za trzecim razem dostała się na wydział aktorski. W sumie studiowała sześć lat i wszyscy mówili na nią: wieczna studentka. Do Loch Camelot przyprowadziła ją Ewa Kornecka, pani od piosenki z PWST. To niejedyna osoba, która wpłynęła na jej życie. Wśród nich jest Krzysiek Mroziński, który jej ustawiał głos, Michał Zabłocki, który pisze jej piosenki, Olek Brzeziński, który dla niej komponuje i Antoni Krauze, dzięki któremu zagrała pierwszą główną rolę w filmie. Marta występowała i występuje w klubach i piwnicach ze swoim projektem "Rozmontowana Honzatko". Prywatnie żona Macieja Półtoraka i mama Tobiasza. Uwielbia Kubę Wojewódzkiego i dra House'a.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Nastolatek oblał się benzyną i podpalił!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska