Tuż po tragedii pod Rysami i awaryjnym lądowaniu śmigłowca TOPR w Murzasichlu w styczniu 2003 r. ówczesny premier Leszek Miller obiecał ratownikom nową maszynę. Niestety, na obietnicach się skończyło, a TOPR musiał sam zadbać o śmigłowiec. Wyremontowany, wrócił w Tatry. W ubiegłym roku dopiero zaczął szwankować. TOPR wydał wtedy na naprawy ponad 100 tys. zł. Jak zapewnia Jan Krzysztof, naczelnik TOPR, maszyna jest jednak sprawna i może latać jeszcze kilka, a nawet kilkanaście lat.
- Nie staramy się o nowy helikopter, bo ten, który mamy, nam wystarcza. Jest wyposażony w nowoczesny sprzęt i ma wszystko, czego nam do ratowania w górach potrzeba - tłumaczy naczelnik. - Eurocoptery są zaś za małe. Nie mieści się w nich tyle osób ile w sokole.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?