MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Po meczu Sandecja - Okocimski: zapomnieć i wygrać następny

Daniel Weimer
Przemysław Szarek (bialo-czarny strój) potwierdził swój talent
Przemysław Szarek (bialo-czarny strój) potwierdził swój talent fot. kow
W Nowym Sączu nie milkną komentarze po przegranym 0:2 w fatalnym stylu sobotnim meczu Sandecji z Okocimskim Brzesko. Kibiców bardziej od straty punktów martwi katastrofalna forma zaprezentowana przez ich ulubieńców. Zdegustowania postawą sądeczan nie krył obecny na spotkaniu były trener "biało-czarnych", doświadczony fachowiec Ireneusz Adamus.

- Czarno to widzę - mówił szkoleniowiec. - W takim zestawieniu i z taką grą Sandecja jawi mi się jako jeden z kandydatów do spadku. Trener Hajdo musi coś z tym wszystkim zrobić. Jego piłkarze sprawiali wrażenie, jakby nogi mieli z ołowiu. Muszą odzyskać świeżość. W przeciwnym razie zespół może na dobre ugrzęznąć w dolnych rejonach tabeli.

Adamusowi, nie tylko zresztą jemu, spodobała się natomiast postawa 17-letniego obrońcy gospodarzy Przemysława Szarka. Zawodnik ten nie przegrał bodaj ani jednego pojedynku, brylował w walce o górne piłki, imponował zwrotnością i umiejętnością właściwego ustawienia. I, co rzadkie u rosłego defensora, nie zdradzał braków w wyszkoleniu technicznym.

- Jako skaut Wisły Kraków już przed trzema laty podpowiedziałem moim zwierzchnikom, że w Nowym Sączu gra chłopak o wielkich możliwościach - kontynuuje Adamus. - Szarek przyjechał na testy, wszyscy cmokali z zachwytu i na tym się skończyło.
Sam zainteresowany z zakłopotaniem przyjmuje pochwały pod swym adresem. Twierdzi, że wykonał tylko to, co do niego należało.

- Troszkę obawiałem się, żeby nie zjadła mnie trema - przyznaje środkowy obrońca. - Początkowo rzeczywiście nogi mi się trochę trzęsły, ale tak zaangażowałem się w walkę, że zapomniałem o tym, iż to moje pierwszoligowe początki. Cieszę się, że moja postawa przypadła kibicom do gustu. Zamiast komplementów wolałbym jednak, żeby to mój zespół cieszył się ze zwycięstwa. Jestem przekonany, że to był tylko wypadek przy pracy i że także dla nas zaświeci wkrótce słońce.

Trener Sandecji Mirosław Hajdo dopiero we wtorek zdecydował się na skomentowanie sobotniej kompromitacji. - Wyglądało to rzeczywiście bardzo źle - przyznaje szkoleniowiec. - Potrzebowałem trochę czasu, żeby zastanowić się nad przyczynami tak słabej postawy zawodników. Momentami ich nie poznawałem. Przecież raptem kilka dni wcześniej ci sami piłkarze stoczyli bardzo dobry, zwycięski mecz pucharowy z Polonią w Bytomiu. Może dały znać o sobie ciężkie treningi, jakie ordynowałem ostatnio chłopakom?

Mirosław Hajdo podkreśla, że nie ma teraz sensu rozpamiętywać tej porażki. - W sobotę czeka nas mecz z GKS w Katowicach. O wpadce z Okocimskim Brzesko musimy jak najszybciej zapomnieć, sprężyć się i wrócić ze Śląska z tarczą - kończy trener Sandecji.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska