FLESZ - Walka z komarami. Kogo gryzą i jak z nimi walczyć?
Przyszła na świat i wychowała się w Sulejówku. Tam też stawiała pierwsze kroki na muzycznej scenie. Kiedy podrosła, dojeżdżała do Warszawy, aby występować z różnymi zespołami. Podczas jednego z takich koncertów w klubie Stodoła usłyszała ją Katarzyna Kanclerz, menedżerka, która współpracowała z zaczynającym wówczas działalność Izabelin Studio. I to właśnie tam Kasia Kowalska zarejestrowała swoją pierwszą płytę – „Gemini” – której producentem był sam Grzegorz Ciechowski.
- On zrobił dla mnie wielką rzecz: choć mógł sam napisać teksty na moją pierwszą płytę i na pewno zrobiłby to lepiej niż ja, to wytłumaczył mi, żebym zrobiła to sama. Miałam wtedy kilka trudnych momentów, kiedy chciałam się poddać. Powiedziałam w pewnym momencie, że nie dam rady. A on wyjaśnił mi, że słowo ma wielką siłę – to słowo, które wypływa od nas samych – opowiada nam piosenkarka.
„Gemini” stała się bestsellerem, pokrywając się podwójną platyną. W 1995 roku Kasia wystąpiła na festiwalu w Sopocie i za sprawą piosenki „A to, co mam” zdobyła dwa najważniejsze wyróżnienia: Grand Prix i Nagrodę Publiczności. Potem dostała jeszcze za ten utwór Fryderyka. Nic dziwnego, że rok później to właśnie Kasię wytypowano do reprezentowania Polski na festiwalu Eurowizji w Oslo. Wokalistka zaśpiewała utwór „Chcę znać swój grzech” – i zajęła zaledwie 15 miejsce.
- Niewiele osób wie, że początkowo miałam pojawić się na Eurowizji z piosenką „Wyrzuć ten gniew”. Mój występ miał mieć zupełnie inny charakter. Z powodów, o których nie chcę tu mówić, w zaciszu telewizyjnych gabinetów zdecydowano, że nie dane mi będzie tego utworu zaśpiewać. Na szybko Robert Amirian skomponował dla mnie nową piosenkę – która miała zupełnie inny charakter. Dlatego to wszystko od mojej strony nie wyglądało kolorowo – wspomina.
Polscy fani nie mieli jednak swej idolce za złe tej porażki. Kolejne płyty Kasi również sprzedawały się świetnie. Jej specjalnością stały się tęskne ballady o zaprzepaszczonej miłości. Z czasem krytycy zaczęli sobie stroić żarty z tej depresyjności wokalistki, ale ona pozostała wierna swemu stylowi. Do dziś dorobiła się dziesięciu albumów, z których ostatni nosił tytuł „Aya” i ukazał się trzy lata temu.
- Depresja i smutek to część naszego życia. Nie da się zamknąć siebie na emocje – również te złe. Kiedy pojawił się ktoś, kto śpiewał o tego rodzaju przeżyciach, sporo słuchaczy mogło się z nim utożsamiać. To tak jak wtedy, kiedy czytamy książkę czy oglądamy film: często utożsamiamy się z jego bohaterką czy bohaterem i wtedy bardziej nas one dotykają. Podobnie jest z muzyką – ludzie szukają w niej ukojenia – podkreśla.
- Ranking TOP 15 najpiękniejszych plaż nad Bałtykiem. Są zachwycające!
- Najpopularniejsze rasy psów w Polsce. Które z nich są ulubieńcami Polaków? [TOP 12]
- Fryzury damskie 2021: Modne i łatwe uczesania na upały! [ZDJĘCIA]
- Oferty pracy w Krakowie. Kogo szukają pracodawcy? TOP 33 fachowców
- Wielka impreza w Energylandii! 7. urodziny parku rozrywki i kolejki Ekipy
- Ogromna plaża pod Krakowem zachwyca nawet w pochmurne dni [ZDJĘCIA]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?