MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pechowe blaszki

Artur Drożdżak
Raz, dwa, trzy- płacisz ty ! Tej zasady trzymał się 24-letni Józef J. robotnik bez zajęcia, zamieszkały przy ul. Ciemnej w Krakowie, żonaty, birbant, i spryciarz, którzy oszukiwał ludzi na potęgę kusząc naiwnych, by zagrali w tzw trzy blaszki. Jednak szczęście go opuściło. I to kilka razy.

15 marca 1933 r. posterunkowy Jan B., który pełnił służbę na ul. Wolskiej, (dziś Piłsudskiego) dowiedział się, że na Alei 3 Maja, ktoś oszukuje ludzi.

Nawet mało rozgarnięty przedszkolak wie, że gra w blaszki polega na tym, że liczący na łatwy zysk frajer kładzie jeden lub dwa złote na jedną z trzech blaszek, które organizator ulicznego show szybko rozstawia na przenośnym stoliczku, odgrywa przy tym coś na kształt teatralnego występu, krzyczy, gestykuluje, zachęca do obstawiania konkretnej blaszki. Kto trafi na specjalnie oznakowaną blaszkę wygrywa pieniądze.

Przegrani tracą swój wkład, a takich durniów przeważnie bywa wielu. I to z ich głupoty i wypchanych portfeli utrzymywał się całkiem nieźle recydywista i drań Józef J.

Pechowo został zatrzymany na gorącym uczynku przez posterunkowego, który zdołał ustalić, że jedną z oszukanych jest Marcjanna S, służącą zamieszkała przy ul. Dolnych Młynów 9.

Pozostali gapie na widok munduru rozpierzchli się, bo nikt nie lubi się przyznawać, że został zrobiony w bambuko. Nazwisk nie podali, władzy policyjnej nie chcieli pomóc, między sobą szeptali, że strata 1 lub 2 zł to nie majątek, a z tego powodu włóczyć się latami po sądach nie ma co.

Z własnej inicjatywy zgłosił się tylko jeden świadek mgr Stanisław W., urzędnik skarbowy, który proceder od dwóch dni obserwował i poświadczył, że Józef J. oszukiwał ludzi. - Ja sam tej gry nie podejmowałem - zarzekał się urzędnik.
Recydywista rozpytany na komisariacie zaprzeczył, by dopuścił się przestępstwa. - Ta gra zależy od szczęścia. Zezwolenia na jej organizowanie nie mam, bo nikt takiej zgody nie udziela - przekonywał. Trafił na trzy dni do aresztu, ale sąd uznał, że może odpowiadać z wolnej stopy i Józefa J. wypuścił zza krat.

Nie minęły kolejne trzy dni, a policja otrzymała zgłoszenie o oszuście grającym hazardowo w trzy blaszki, który miał urzędować na Placu na Groblach. Józef J. widząc, że pech go prześladuje zwinął interes, przenośny, składany stoliczek schował pod płaszczyk i rzucił się do ucieczki. Jednak z takim majdanem daleko nie dobiegł.

Schwytany przez starszego posterunkowego dobrowolnie oddał rekwizyty: trzy blaszki, w tym jedną, wygrywającą z nadrukiem "A", trzy karty, trzy naparstki i 8 zł zarobku. Zarekwirowano też u niego, jak napisano policyjnym protokole, "papier łudząco podobny do banknotu 10-cio dolarowego będący reklamą mydła toaletowego". Rozpytany J. mówił, że chciał wygrać trochę pieniędzy na lekarstwo, bo jest chory.

Starosta w trybie administracyjnym wymierzył Józefowi J. karę grzywny. "To znany powszechnie recydywista, gracz w trzy blaszki, która to gra jest przez niego uprawiana zawodowo i obliczona na wyzysk sposobem oszukańczym"- podkreślono w sentencji wyroku.

Oskarżony odwołał się do Sądu Okręgowego, który 30 maja 1933 r. wydał wyrok jeszcze surowszy za "grę hazardową w celu zysku" i orzekł, że Józef J. jest winny i na mocy przepisów skazał go na 50 zł grzywny, a w razie nieściągalności z zamianą 5 dni aresztu oraz na miesiąc aresztu bezwzględnego. Dorzucono 10 zł kosztów sądowych i skonfiskowano blaszki, karty i naparstki.

Sąd nie uwierzył, by Józef J. uprawiając hazard potrzebował gotówki na lekarstwa, bo w chwili zatrzymania zionęło od niego wódą, a kuracja takim sposobem nie może się wiązać oszukiwaniem ludzi. Mężczyzna wyrok odbył w całości i jeszcze przysolono mu koszty wykonania kary więzienia w wysokości 46 zł i 50 gr. Jak pech, to pech.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska