Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paryż na nowo uczy się życia

Katarzyna Kojzar
Bary i restauracje znów są pełne. Na wielkie koncerty paryżanie obawiają się wciąż chodzić
Bary i restauracje znów są pełne. Na wielkie koncerty paryżanie obawiają się wciąż chodzić Fot. archiwum
W niedzielę 13 grudnia minie dokładnie miesiąc od ataków terrorystycznych w Paryżu. Zginęło ponad 130 niewinnych, przypadkowych ludzi. Jak Paryż radzi sobie z traumą - pisze Katarzyna Kojzar.

Myślisz, że się nie boję? Boję się. Najgorzej jest w metrze. Spóźnia się, co chwilę staje, bo ktoś zgłasza, że znalazł bombę. Wracam do domu z pracy dwa razy dłużej niż przed zamachami. Bo w Paryżu czas dzieli się teraz na „przed zamachami” i „po zamachach” - mówi Grażyna Urbanowicz, Polka mieszkająca w Paryżu od trzydziestu lat. Tutaj ma przyjaciół, dom, rodzinę. Tu wychowała syna. Obydwoje czują się w połowie Francuzami. - A on teraz mówi, że może lepiej będzie wrócić do Polski, że tam będzie bezpieczniej - dodaje Grażyna.

Plan terrorystów

Zabójcy z tzw. Państwa Islamskiego zaatakowali Stade de France, klub Bataclan, w którym tłumy bawiły się na koncercie i kilka barów i restauracji w X i XI dzielnicy. Tam, gdzie Paryż przychodzi odpocząć po ciężkim tygodniu. Kolejnym celem ataków miała być biurowa dzielnica La Defense - pełna nowoczesnych biurowców, galerii handlowych i apartamentowców. Miejsce pracy tysięcy ludzi. Na szczęście, francuska policja udaremniła zamach.

Tym samym runął plan IS. Miało być tak - zginą ludzie podczas meczu, który ma symbolizować sport. Zabici zostaną ci, którzy spędzają czas w barach i na koncercie - to symbol zabawy. Nieprzypadkowo padło na Bataclan - legendarne miejsce, założone pod koniec XIX wieku. Kultowy teatr dla czasów La Belle Époque, gdzie wystawiano znane na całą Francę rewie.

I w końcu - mieli zginąć ci, którzy pracują w biurowej dzielnicy Paryża, jako symbol pieniędzy, biznesu i nowoczesności. Udało się uniknąć tylko ostatniego punktu planu. Tylko i aż.

Wszyscy do barów!

Mija miesiąc, Paryż wciąż żyje zamachami, tak jakby zdarzyły się wczoraj. Widać to w restauracjach, na ulicach, w metrze. Przed wejściem do każdego centrum handlowego stoją ochroniarze z wykrywaczami metalu. To samo przed muzeami, galeriami, stacjami metra. Jeśli ktoś ma większą torbę - trzeba pokazać zawartość. Tłum cierpliwie czeka w kolejce do sprawdzenia.

Na szybach kawiarni kartki z napisem „Tous au bistrot!”, czyli „wszyscy do barów”. Paryżanie chcą pokazać, że trzeba żyć dalej. Jednocześnie wolą unikać koncertów i dużych imprez. Bilety są sprzedawane za grosze, bo mało kto chce je kupować.

4 grudnia. Coroczny, wielki koncert z okazji akcji charytatywnej Téléthon. Francuzi zbierają pieniądze na leczenie ciężko chorych małych pacjentów, których mogą uratować najnowocześniejsze terapie.

Impreza ma się odbywać na Polach Marsowych pod wieżą Eiffla. W ostatniej chwili pojawia się informacja - przenosimy koncert do Lasku Bulońskiego, na tor wyścigów konnych Longchamp. Z powodów bezpieczeństwa - żeby chuchać na zimne i udaremnić możliwy atak. Tego samego dnia zostaje otwarta pierwsza z kawiarń, będących celem 13 listopada.

La Bonne Bière - tu zginęło pięć osób. Chodnik przed wejściem do baru jest pełen kwiatów, zdjęć ofiar, francuskich flag. Przy drzwiach tablica z podziękowaniami dla służb i kondolencjami. Nad wejściem wielki napis „Je suis en terrasse”, czyli hasło nakłaniające paryżan do odwiedzania kawiarni i restauracji, pomimo strachu. W środku - tłumy. Na wolny stolik trzeba czekać. Kelnerzy biegają po całej sali, roznosząc alkohol i jedzenie.

Z pozoru jest tak, jak przed atakami. Ale dla każdego, kto tu przyjdzie, ta wizyta ma głębsze znaczenie. Chyba po raz pierwszy w historii wieczór w barze może być jednocześnie złożeniem hołdu zmarłym.

Kawałek dalej, przy placu Republiki, wciąż palą się znicze. Cały czas ktoś przynosi świeże kwiaty. Tak jak pod Bataclan, przed którym stoją tłumy. Niektórzy się modlą, inni płaczą, jeszcze inni po prostu patrzą w milczeniu.

Bataclan jest wciąż nieczynne - ma zostać otwarte w przyszłym roku. Muzycy zespołu Eagles of Death Metal, którzy byli na scenie, gdy nastąpił krwawy atak, zadeklarowali, że chcą znowu tu wystąpić.

Tłumy na targach

Wzdłuż Pól Elizejskich coroczny targ bożonarodzeniowy. Długi szereg stoisk. Jest lodowisko, mały park rozrywki i restauracje w ocieplanych namiotach. Widok jest pokrzepiający - turyści i paryżanie pokazują, że nie dadzą się zastraszyć. Paryż uczy się żyć dalej, mimo wszystko.

Bono, wokalista U2, który odwołał swój koncert, mający się odbyć tuż po zamachach, stwierdził: „Jednej nocy mordercy zabrali życie, muzykę, spokój. Ale nigdy nie uda im się ukraść ducha tego miasta”. Wydaje się, że to najpiękniejsze i najbardziej trafne podsumowanie tego co zobaczyłam w Paryżu.

***

13 listopada ataki rozpoczęły się w Paryżu o godz. 21.16. W krótkim odstępie czasu doszło do trzech eksplozji i sześciu strzelanin. Zginęło 137 osób, a 300 zostało rannych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska