Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oszukiwali "na wnuczka". Mają wyrok, zapłacą ofiarom 526 tys złotych

Artur Drożdżak
Cztery pół roku więzienia dla Jerzego G., pięć lat dla Andrzeja S. oraz pięć i pół roku pozbawienia wolności dla Przemysława S. - takie prawomocne wyroki mężczyźni usłyszeli przed krakowskim sądem. Oszuści będą też musieli oddać 526 tys. zł i w ten sposób naprawią szkody finansowe wyrządzone kilkudziesięciu pokrzywdzonym m.in. z Krakowa, Gorlic i Oświęcimia i wielu inhych miast w kraju. Oskarżeni pozbawiali ludzi majątków życia oszukując ich metodą "na wnuczka".

-Szefowa gangu Sylwia K. jest ścigana Europejskim Nakazem Aresztowania - potwierdza Adam Kozub, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Białymstoku, która prowadziła ogólnopolskie śledztwo w tej sprawie.

To właśnie Sylwia K. dzwoniła do pokrzywdzonych, podawała się za krewną, znajomą, wnuczkę. Prosiła o pożyczenie pieniędzy na korzystny zakup akcji, obligacji.

- Gotówki nie chcę do ręki, ale wyślij ją pocztą na podane przeze mnie nazwisko i adres - instruowała oszukiwanych ludzi. Ci faktycznie nadawali przekazy pieniężne i korzystali z usługi tzw błyskawicznego polecenia wypłaty.

Wtedy do akcji wkraczali oskarżeni mężczyźni. Oni wcześniej werbowali tzw słupy, czyli ludzi, którzy za opłatą 300-500 zł mieli odebrać gotówkę w placówce pocztowej wskazanej przez szefową gangu. Sylwia K. od poszkodowanych zdobywała jeszcze numer przekazu i informowała o tym wspólników. Szefowa gangu brała 60-70 proc. wyłudzonej kwoty, resztą dzielili się wspólnicy postawieni niżej w hierarchii gangu.

Oskrżeni przyznali się do winy. Także 26-letni Przemysław S., który faktycznie był prawą ręką szefowej.
- Namówiła mnie do tej roboty, ale nie mówiła, że to przestępstwo, ale jedynie, że ona dzwoni do rodziny, która przysyła jej pieniądze - wyjaśniał na przesłuchaniu w prokuraturze. Andrzej S. potwierdził, że do jego zadań należało szukanie tzw słupów, a potem pilnowanie tych ludzi, by z poczty nie uciekli z odebranymi już pieniędzmi. Z kolei Jerzy G. usprawiedliwiał się, że był jedynie kierowcą, który podwoził "słupy" pod konkretne urzędy pocztowe.

- Organizatorem procederu nie byłem. Nawet nie umiem czytać i pisać. Nami kierował Przemysław S.- opowiadał.
Krakowski sąd nie miał wątpliwości, że oskarżeni są winni. Działali według opracowanego schematu i oszukiwali głównie osoby starsze. Wykorzystywali ich chęć pomocy bliskim.

- Nie mieli skrupułów, żerowali na naiwności ludzkiej zabierali im czasem dorobek całego życia - zauważył sąd. odkreślał, że oskarżeni są zdemoralizowani, pozbawieni skrupułów i dążyli do osiągnięcia korzyści bez oglądania się na krzywdę innych ludzi. Wszyscy byli w przeszłości karani za podobne czyny.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska