Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Osiek. Razem zmagały się z chorobą. Dziś została tęsknota. Niezwykła historia rodziny!

Katarzyna Tadych
archiwum rodzinne Joanny Szumera
Joasia ma 21 lat i obecnie mieszka i pracuje w Krakowie. Chce podjąć przerwane wcześniej studia na Uniwersytecie Ekonomicznym. Bardzo brakuje jej młodszej o rok siostry, choć przyznaje, że nie zawsze układało się między nimi najlepiej. – Jak byłyśmy małe, kłóciłyśmy się o wszystko, ale teraz tęsknię za nią, bo mimo to byłyśmy bardzo zżyte – mówi ze smutkiem.

Ewa, gdy umarła, miała zaledwie 19 lat. Przed nią było całe życie. – Miałyśmy tyle wspólnych planów – Joasia, opowiadając o siostrze, jest bardzo spokojna. O jej emocjach świadczy tylko co jakiś czas załamujący się głos. Ten spokój jest trochę na siłę, inaczej by się załamała.
Dawcami mama i tata
Problemy ze zdrowiem dziewczyn zaczęły się już w dzieciństwie. Miewały często infekcje układu moczowego. Wtedy rodzice postanowili wykonać dokładniejsze badania.
Najpierw okazało się, że Ewa cierpi na ostrą niewydolność nerek i zaćmę lewego oka. Niedługo po tym wykryto u niej dodatkowo białaczkę. Miała wtedy cztery lata.
Konieczna była transplantacja nerki. Przez 13 miesięcy dziewczynka przechodziła dializy. Po tym w 2001 r. Ewa dostała nerkę. Dawcą był tata.
Lekarze po odkryciu choroby Ewy podjęli decyzję o dokładniejszym przebadaniu Joasi. Miała dziewięć lat, kiedy wykonano u niej biopsję nerki. Badanie wykazało, że także u niej narząd jest uszkodzony, a badanie wskazało, że to nefronoftyza (genetycznie uwarunkowana choroba nerek). Joasia ze względu na to zakwalifikowała się do przeszczepu nerki. W 2005 r. jej mama stała się dawcą.
Choroba nie przeszkodziła siostrom w kontynuowaniu nauki. Obie uczyły się na tym samym poziomie co ich rówieśnicy, nie miały żadnych forów. Jedynie gdy wracały po długich badaniach, nauczyciele dawali im kilka dni na nadrobienie materiału.
Życie zaczęło się układać
Po pomyślnym zdaniu matury Asia w 2013 r. poszła na studia, na międzynarodowe stosunki gospodarcze. Zdecydowała się na przeprowadzkę do Krakowa. Znalazła pracę w McDonald’s jako sprzedawca.
Ewa maturę zdała w ub. roku. Zamieszkała w internacie i od razu podjęła naukę w Studium dla Osób Niewidomych i Niedowidzących przy ul. Tynieckiej w Krakowie, marzyła o pracy w biurze.
Przyszło nagle
W lipcu 2014 r. stan zdrowia Ewy się pogorszył. Zbiegło się to z decyzją taty, który wyprowadził się z domu. Dziewczyna bała się, że straci kontakt z ojcem. Ale nic jeszcze nie zapowiadało tragedii.
W listopadzie Ewa poczuła się bardzo źle. Myślała, że boli ją kręgosłup, ale okazało się, że ból spowodowany był powiększoną śledzioną. Ze szpitala w Oświęcimiu została przewieziona do Kliniki Hematologii w Warszawie. Tam zdiagnozowano u niej chłoniak burkitta – ten agresywny nowotwór atakuje głównie dzieci i ze wszystkich nowotworów rozwija się najszybciej.
Ewa udawała twardą, nie chciała, aby ktoś się nad nią użalał, nie skarżyła się na bóle, choć te mocno dawały się we znaki. Jej stan pogarszał się z dnia na dzień.
Joasia jednak widziała, że jej siostra niknie w oczach i załamała się. Poprosiła władze uczelni o urlop okolicznościowy, czyli rodzaj dziekańskiego. Nie była w stanie podejść do trudnych egzaminów w czasie już trwającej sesji zimowej.
To było przed Wigilią
W warszawskiej klinice Ewa cały czas była w izolatce, ponieważ wykańczająca chemioterapia wymagała bezwzględnej sterylności. Dla jej całej rodziny to, że nie mogli jej odwiedzać i dla samej Ewy, było najtragiczniejsze. Nie było możliwości przytulenia, dania otuchy.
Ewa przegrała walkę o życie, rak był zbyt silny, aby mogła go pokonać. Stało się to w noc poprzedzającą Wigilię Bożego Narodzenia.
– O śmierci siostry dowiedziałam się z Facebooka. Mamie te słowa nie mogły przejść przez gardło – mówi Joanna.
Boże Narodzenie było wyjątkowo smutne. – Z racji świąt w tych dniach nie można było nic załatwić w sprawie siostry i także dlatego te dni były dla naszej rodziny bardzo trudne, nie można się było zająć działaniem – opowiada dziewczyna. – Musiałyśmy z mamą wziąć się w garść, otrzeć łzy i jakoś zasiąść do wieczerzy. Ogromnym wsparciem wtedy byli dla nas dziadkowie i mój chłopak Łukasz – wspomina. Rodzina i przyjaciele pożegnali Ewę w sylwestra.
Dziękuję ci, Ewo
Asia teraz szczególnie dba o zdrowie. Od przeszczepu musi przyjmować leki cztery razy dziennie. Jest pod stałą opieką lekarzy specjalistów, ale żyje normalnie i planuje przyszłość.
Jej pasją jest fotografia. Chce otworzyć kiedyś studio fotografii. Jej chłopak cały czas jest obok niej. – Nawet ostatnio się śmiał, że przeczuwa, że będę żyła dłużej niż on – mówi dziewczyna.
Siostry po przeszczepie nerek zaangażowały się w działanie w Polskim Stowarzyszeniu Sportu po Transplantacji. Brały czynny udział w akcjach promujących transplantologię. To dzięki rodzicom mogły żyć, więc chciały im za to tak właśnie podziękować. Ostatnio w Biegu Po Nowe Życie, którego organizatorem jest Przemysław Saleta, Asia stanęła na podium. Oprócz tego zdobywa osiągnięcia w lekkoatletyce, biegach i nordic walking. Nadal ma zamiar to robić.
– Teraz także dlatego, by uczcić tym pamięć mojej siostry. To była wspaniała, dobra, radosna osoba. Dziękuję jej, że była ze mną choć te 19 lat. Czuję, że cały czas jest blisko mnie – mówi Joasia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska